Rozdział 1 - Człowiek, który podbił wszystko

10 1 0
                                    


Uśmiechając się złośliwie, Draco trzymał w dłoni Kulę Światów, obracając ją leniwie, patrząc w dół na kobietę u stóp swojego złotego tronu.

"Więc to wszystko, do czego jesteś zdolna. Po latach rywalizacji między naszymi najlepszymi gildiami, gildia Darkrow przegrała z moją gildią Hellscape. Do tego dochodzi ten piękny prezent, który mi ofiarowałeś. Dzięki temu nasze panowanie w Boundless jest zabezpieczone i wszystkie firmy AAA będą się czepiać do naszych stóp."

Pochylił się lekko, przybliżając swoją arogancką, acz przystojną twarz do czarno odzianej kobiety w obcisłych skórach, klęczącej u jego stóp, choć jej twarz przesłaniały cienie i mrok. Była to nie kto inny jak Riveting Night, przywódczyni gildii Darkrow.

Pomimo tego, że była po przegranej stronie, była wyraźnie milcząca, wpatrując się tylko prosto w Draco. Marszcząc brwi, Draco poczuł, że coś jest nie tak. Nieważne, jak dojrzała i spokojna była osoba, której imperium zbudowane ze skrawków rozpadło się z rąk znienawidzonego wroga, wywołałoby jakąś formę reakcji.

Brak takiej reakcji ze strony Riveting Night sprawił, że Draco się zaniepokoił. W rzeczywistości, jego długo utrzymywana paranoja kazała mu wyobrazić sobie uśmieszek na ustach na jej twarzy, choć czegoś takiego nie dało się zobaczyć.

Nie tracąc więcej czasu na chwalenie się, zabił ją, używając swojego Miecza Many, unikalnej broni, którą sam stworzył, a która została uznana na całym świecie za broń numer jeden w Boundless.

W ciągu piętnastu lat istnienia gra przeżyła ogromną eksplozję wartości i rozgłosu, stając się czymś więcej niż tylko drugim światem. W rzeczywistości niektórzy mogliby twierdzić, że Boundless był prawdziwym światem, podczas gdy Ziemia była drugim, ale w opinii Draco ludzie ci mieli złudzenia.

Zaczynał od najniższego poziomu, ledwo dając sobie radę w college'u, grając jako harveey, obraźliwe określenie dla zbieracza zasobów gildii. Gildia, dla której pracował, to nikt inny jak Darkrow, jeszcze w początkach jej istnienia. Z marnego harveeya stał się elitarnym członkiem dzięki swoim szalonym umiejętnościom, stając się w zasadzie pierwszym zastępcą lidera gildii z dwóch w ciągu zaledwie pięciu lat.

Następnie został uznany za jednego z najlepszych graczy w grze w rankingu globalnym, zajmując 3 miejsce. Niestety, dwaj wyżej postawieni gracze znajdowali się w różnych miejscach, oddalonych o lata świetlne od jego bazy operacyjnej, więc nigdy nie miał szansy ich pokonać.

W tym czasie, Lider Gildii, Riveting Night, zauważył go i weszli w związek. Te satysfakcjonujące dni Draco zostały przerwane, gdy dowiedział się, że spała z Local Lordem, innym wiceliderem gildii.

Wtedy opuścił Darkrow i poprzysiągł zmiażdżyć ich w zapomnienie za tę zdradę, tworząc Hellscape i podnosząc ją do legendarnego statusu w ciągu pięciu lat. Potem nastąpiły brutalne konflikty pomiędzy obiema gildiami, które miały miejsce w grze i czasami poza nią. Wiele elit zostało zamordowanych po obu stronach, a Draco nawet sam dokonał kilku zabójstw.

Świat Boundless był okrutny, zwłaszcza gdy było się na szczycie. To było to samo, co bycie politykiem w prawdziwym świecie, twoje życie zawsze było w ten czy inny sposób zagrożone.

Draco wpatrywał się w swoje dłonie, zatracając się w myślach o przeszłości i godząc się ze swoją nienawiścią i pragnieniem zemsty. Z Darkrowem oficjalnie zmiażdżonym, można było uznać, że jego misja została zakończona, ale coś czuło się nie tak. Zachowanie Riveting Night wzbudziło w nim niepokój, ale nie wiedział dlaczego.

"Liderze Gildii, wszystko zostało przygotowane do ceremonii. Kiedy ją przeprowadzisz?" - zapytał jeden z jego zastępców.

Wyrwany z zamyślenia, Draco przytaknął nieobecnym wzrokiem. "Za pół godziny. Muszę iść i coś zrobić."

Pozostali starsi i wiceliderzy gildii byli zdziwieni jego nagłą bezczynnością, ale wiedzieli lepiej, niż komentować. Ich Przywódca Gildii nie był bynajmniej życzliwym człowiekiem. Niektórzy określali go nawet jako złego. Przyznawali, że sami nie byli czyści, ale w porównaniu z przywódcą gildii byli jak kocięta wobec tygrysa szablozębnego.

Draco nie zwracał uwagi na ich pytające spojrzenia i postanowił na razie się wylogować. Przechodząc przez zwyczajową animację wylogowywania, wyszedł z kabiny z grą szaleńczo. Nie wylogowywał się od kilku miesięcy i pomimo zdolności kabiny do zapobiegania atrofii i utrzymywania ciała w zdrowiu, wciąż zajęło mu trochę czasu, aby przystosować się do bycia normalnym.

Przemieszczając się po swojej rezydencji, przeszedł do baru na piętrze i wyjął kilka ch.i.p.s. Żuł je bezczynnie, popijając wodą sodową, a jego myśli były rozproszone na różne tematy.

Było już za późno, gdy zdał sobie sprawę, że jego wzmocniony zmysł niebezpieczeństwa mrowieje. Zatoczył się, podszedł do miejsca, w którym, jak sądził, znajdował się napastnik, ale... nic nie znalazł.

Niespodziewanie poczuł gorący płyn, który rozprzestrzeniał się po jego klatce piersiowej. Czy to on wylał swój napój na jego ciało? Kiedy spojrzał w dół, ze zdziwieniem zauważył, że coś wystaje z jego klatki piersiowej. Wyglądało to jak... miecz? W prawdziwym życiu? Czy to był jakiś żart?

Kiedy dotknął płynu, jego pogrążony w letargu mózg zdał sobie sprawę z tego, że to coś...

GUILD WARSWhere stories live. Discover now