Rozdział 6 Gęstniejący spisek

234 2 0
                                    

- Długo to trwało- stwierdził z nostalgią Sima Yi, kiedy wraz z pozostałymi stanęli przed bramą, która powoli się otwierała, odsłaniając widok ogromnego brukowanego placu, którego częścią była droga, która prowadziła prosto do schodów cesarskiego sabatu. Drogi tej pilnowały jadeitowe rzeźby Qilin.

- Co to takiego?- spytał Callum zaintrygowany widokiem rzeźby dziwnego stworzenia.

- Qilin - odparł Sima Yi.- Jedno z mitycznych zwierząt, które czci się u nas niemal na równi ze smokami. Ich pojawienie uważa się za dobry znak, symbol łaski Niebios. Ukazują się bowiem tylko tam, gdzie ludzie żyją uczciwie i panuje harmonia. Po raz pierwszy miał się ukazać za panowania cesarza Yao 1000 lat temu, para qilinów widziana według legendy również przy narodzinach założyciela dynastii Wei.

Sun Ru ruszył jako pierwszy, a pozostali zaraz za nim. Ostatni raz, kiedy szedł tą drogą, roiło się tutaj od cesarskich żołnierzy, a dzisiaj było i raptem kilku. Patrolowali oni okolice muru, a kilku kolejnych było rozstawionych w pobliżu wejścia do pałacu. Callum zaś szkicował podobiznę Qilina oraz ich krótki opis przedstawiony przez Yi.

Sima Yi lekko szturchnął Raylę i powiedział:

- Robi wrażenie co?

- Mhm - wydukała, unosząc głowę do góry. Widok Cesarskiego pałacu w niczym nie przypominał budowli, jakie widziała w życiu. Ba nawet zamki ludzi, które miała okazję zobaczyć były niczym w porównaniu z rozmachem z jakim wzniesiono cesarski pałac. Sam pałac został wybudowany z czerwonej cegły tak starannie, że nie widać było na jego murach najmniejszej skazy, a złoty dach odbijał promienie słońca, potęgując niemy zachwyt widoczny u Calluma, Rayli, a także Sima Yi i Sun Ru.

- Tutaj musimy się rozstać - odezwał się kapitan Feng.- Cesarski pałac jest obecnie najbezpieczniejszym miejscem w całym cesarstwie dlatego moja misja, została wykonana. Bywajcie i niech przodkowie będą dla was łaskawi.- Ukłonił się.

- Dziękujemy za twoją pomoc kapitanie. Dobrze wykonałeś swoje zadanie- odparł Sun Ru.- Do następnego spotkania.

Po pożegnaniu Fung zabrał swoich ludzi i udał się w kierunku miasta, zostawiając Sun Ru oraz pozostałych niemal przed samym wejściem, którego pilnowali Strażnicy Niebios.

Calum przystanął na chwilę i wyciągnął z torby swój szkicownik i zaczął rysować widok jaki miał przed oczami.

Schody ciągnące się do góry szersze w miejscach, gdzie znajdowały się posągi złotych smoków, a przy każdym z nich stał jeden Strażnik Niebios.

Wtedy właśnie drzwi pałacu otwarły się i ze środka wyszedł starszy mężczyzna w bogato zdobionych szatach w asyście dwóch cesarskich gwardzistów.

- Kanclerz Liu Lian - Ru, ukłonił się.

- Liu Lian - jest doradcą cesarza oraz przywódcą naszych magów.- Wyjaśnił Sima Yi, zwracając się kierunku Calluma I Rayli.

- Cieszę się, że udało się wam szczęśliwie wrócić - odezwał się Liu Lian, spoglądając na przybyszów z Xadi.- Wielki to dla nas zaszczyt móc gościć przybyszów z innego kontynentu mam nadzieję, że Sun Ru i jego przyjaciele okazali się dobrymi towarzyszami podróży?- spytał.

Słychać było jednak, że jest to pytanie retoryczne nie mniej Rayla uznała, że stosownie będzie na nie odpowiedzieć.

- Owszem. Wiele się od nich nauczyliśmy, a na dodatek uratowali nas przed zasadzką bandytów - powiedziała Rayla.

- Tak...- odparł Liu Lian, kierując wzrok na Sun Ru. - Udało mi się dowiedzieć o tym, że bandyci z Gór Czarnych planują na was zasadzkę, dlatego wysłałem na pomoc kapitana Fenga i jego ludzi.

Smoczy Książę Mandat NiebiosWhere stories live. Discover now