Prolog

364 4 11
                                    

"Wszystko co przez długi czas było podzielone, na pewno się zjednoczy, wszystko co było przez długi czas zjednoczone, na pewno się podzieli. Taka jest odwieczna prawda."

                                                                                                                                                       -Luo Guanzhong

Aaravos został pokonany prawie rok temu. Od tego czasu Xadia cieszy się okresem pokoju i dobrobytu, lecz zaklęcie, jakie rzucił w ostatnich chwilach życia, miało sprawić znacznie więcej problemów, niż wszyscy sądzili.

Historia zaczyna się daleko na wschodzie od Xadi na kontynencie o nazwie Tianxia.

Kontynent, który obecnie jest niemal całkowicie zjednoczony pod sztandarem dynastii Wei, ale nad cesarstwem zawisły ciemne chmury. Nieznana choroba nazwana przez magów i uzdrowicieli Czarnym Tchnieniem pustoszy północno-zachodnie komaderie od prawie 9 miesięcy i mimo, że jest ona względnie ograniczona, to jest tylko kwestią czasu zanim wymknie spod kontroli i rozleje się na całe cesarstwo. Gdyby tego było mało, okazało się, że Smoczy Król Ao Run zaginął. Cesarz reaguje powoli, jego dwór jest wciąż pogrążony w sporach, lecz wasale dynastii zaczynają dostrzegać, że dzieje się coś złego. Bohaterowie staja do walki, scena dramatu jest już gotowa. Los dynastii Wei i Cesarstwa zależy od potęgi tych wojowników.

Stolica Cesarstwa Wei

Sun Ru wraz Sima Yi zostali wezwani na naradę związaną z nowym kryzysem na północy.

Sima Yi stanął przy wejściu do miasta, wziął głęboki wdech i rozłożył ręce, z zachwytem obracając się w kółko.

-Prawda, że jest tu pięknie?

- Mhm- pokiwał twierdząco głową Sun Ru.

Miasto było imponujące. Największe w całym cesarstwie. Było ono świadectwem ambicji, a jego sława i wpływy sięgają daleko poza jego mury.

Gdy nowo przybyli przechodzą przez bramę miasta, przystają na chwilę, aby zachwycać się jego wielkością. Z początku może wydawać się przetłaczające, ale kiedy przywykną do jego rytmu, staną się jego częścią. Cesarskie miasto było żywym dowodem sukcesu obecnie panującej dynastii. Obok dawnych budowli powstawały nowe, łączące to, co stare z nowoczesnością. Weszły one w symbiozę nie tylko z zasobami miasta, ale także ze szczęściem i nieszczęściem jego mieszkańców.

- Uwierzysz, że jeszcze 500 lat temu mieszkało tu ledwie 6000 ludzi?- zapytał.

- Wiem- odparł Sun Ru wiedzą, że Yi chce znowu przechwalać się swoją wiedzą.

- Dzisiaj to miasto liczy prawie 7 000 000 ludzi! Uwierzysz w to?!

- Jesteś starszy ode mnie, a zachwycasz się jak małe dziecko- wytknął mu.- Bywaliśmy tu nie raz i za każdym razem mówisz mi dokładnie to samo.- Odparł rozbawiony zachowaniem swojego towarzysza.

- Może- westchnął.- Jednakże za każdym razem jest to inne miasto i my też jesteśmy inni.

Ru przewrócił tylko oczami, wiedząc, że nie przegada swojego przyjaciela.

Nagle w ich stronę podszedł niewielki patrol, który składał się o dziwo z cesarskich gwardzistów.

- Stać!- rozkazał kapitan, który dowodził patrolem.- W mieście obowiązują ograniczenia w przemieszczaniu w związku ze zjazdem lordów.

- Wiemy- odparł Sima Yi i wręczył kapitanowi zaproszenie z cesarską pieczęcią.

- Proszę o wybaczeni!- kapitan zawstydził się i ukłonił nisko.- Odeskortujemy was do pałacu.- Kapitan dał znać swoim ludziom znak do wymarszu.

Smoczy Książę Mandat NiebiosOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz