21: Wei Ying zagubiony we własnym śnie.

778 93 4
                                    

Wei Ying otworzył oczy i nie spostrzegł niczego wokół, tylko biel.

Z początku nie rozumiał, dlaczego była to biel, dopóki nagle nie opadł; był w środku bardzo gęstej mgły.

Była tak gęsta, że ​​kiedy podniósł rękę i wyciągnął ją tak daleko, jak tylko mógł, nie był w stanie zobaczyć swoich palców.

Nie było żadnych dźwięków i to mu się podobało.

Nie było zapachów i to też mu ​​się podobało.

Nie było nikogo oprócz niego i mgły.

Ta mgła, która owinęła się wokół niego i mocno go trzymała.

Więc po prostu tam stał, nie chcąc nawet nigdzie iść, żeby znaleźć wyjście. To było miłe i spokojne...

— Wei Ying.

Poczuł, że oddech urywa mu się w płucach na dźwięk zdesperowanego Lan Zhana wołającego jego imię. Jego kroki przyspieszyły, potykając się od czasu do czasu... To również świadczyło o jego desperacji, by go znaleźć. Najpewniejszy człowiek, jakiego znał... potykał się.

Nie chciał jednak dać mu znać, gdzie był.

Wiedział, że urodził się, aby pozostać sam, a to był doskonały sposób, aby tak się stało.

Mgła, przez którą nikt nie mógł przejrzeć, była jego idealnym domem.

Więc pozostał cicho.

Odmówił nawet ruchu na wypadek, gdyby dźwięk materiału jego ubrania powiedział Lan Zhanowi, kim i gdzie jest.

— Wei Ying?

— ... — siedział i słuchał, jak Lan Zhan powoli poruszał się wokół niego od lewej do prawej, a za każdym razem, gdy wołał, wydawało się, że oddalał się coraz dalej.

— Wei...... Ying?

— ... — jeśli odejdzie wystarczająco daleko, znowu będzie cicho.  Ale wciąż słuchał Lan Zhana wołającego jego imię w desperacji.

— Wei... Ying?

— Wei............ Ying?

Lan Zhan prawie odszedł poza zasięg jego słuchu, ale nawet wtedy Wei Ying słyszał jego wołania, gdy krążył wokół niego, zanim wrócił w tym samym kierunku, z którego wyruszył.

— Wei...... Ying?

— ... — Lan Zhan cofnął się w jego stronę, ale wciąż krążył w kółko.

— Wei... Ying?

— Wei... Ying?

— Wei... Ying?

— Wei... Ying?

— Wei... Ying?

— ... — wstrzymał oddech równie powoli, ale pewnie, Lan Zhan poruszał się wokół niego spiralnym ruchem i zbliżał się coraz bardziej do miejsca, w którym się znajdował. Zastanawiał się, czy powinien teraz wstać i odejść, ale... Po prostu nie chciało mu się ruszać.

— Wei Ying. — Lan Zhan powiedział tuż za nim, pozwalając, by w jego głosie pojawiła się ulga. — W końcu cię znalazłem.

— ... — poczuł, że Lan Zhan siada obok niego i jak błyskawica pociągnął Wei Yinga na kolana i owinął go ramionami.

— W końcu cię znalazłem, Wei Ying; Przysięgam, że nigdy cię nie zostawię. Tak mi przykro, że znowu cię straciłem. Nigdy cię nie opuszczę, Wei Ying. — owinął ramiona ciasno wokół Wei Yinga i uśmiechnął się z zadowoleniem, spuszczając głowę i wdychając jego zapach. — Prawie zapomniałem, jak pachniesz jak Wei Ying. Ten słodki kwiatek, którego używasz w swojej wodzie do kąpieli... jak ja go kocham.

— Powinieneś odejść i wrócić do swojej rodziny.

— Nigdy.  Od tej chwili zostaję z tobą.

— Musisz wrócić do swojego życia.

— Nie... jesteś moim życiem Wei Ying... jeśli cię opuszczę; tym razem równie dobrze mogę umrzeć, bo wiem, że nigdy więcej nie przeżyję utraty ciebie. To ostatni raz, kiedy pozwolę ci odejść ode mnie. To ostatni raz, kiedy pozwolę każdemu, nawet mojej rodzinie, skrzywdzić cię. Jeśli pies odważy się do ciebie zbliżyć, zabiję go dla ciebie. Jeśli Jiang Cheng powie coś złego mojemu Wei Yingowi, zabije go. Jeśli wujek nie uszanuje Wei Yinga, odetnę go z naszego życia na zawsze. Jedyny, bez którego nie mogę żyć... To ty Wei Ying.

Wei Ying w końcu uniósł twarz i spojrzał na Lan Zhana i poczuł, jak jego serce bije niekontrolowanie na widok najpiękniejszego uśmiechu, jaki kiedykolwiek widział. — Mogę już nigdy... nie być w pełni twój... moje serce... boli zbyt mocno... i... ja... — musiał przestać mówić, gdy jego Lan Zhan położył palec na jego usta.

— Już mnie to nie obchodzi. Zawsze, pod każdym względem, będę twój i spędzę resztę tego życia i każde inne, które posiadam, wynagradzając tobie i zdobywając całkowicie twoje serce. Więc pewnego razu, kiedy będziemy razem, twoje serce nie będzie już boleć przeze mnie i będziesz mój tak samo jak ja twój.

— ... — Wei Ying poczuł, jak jego usta otwierają się na bezgraniczne oddanie Lan Zhana, by zdobyć jego serce i duszę... i kiedy tak siedział, obdarowując go tym cholernie, cudownie pięknym uśmiechem. Zgadza się... To tylko sen, dlatego wypowiada słowa, które najbardziej pragnę usłyszeć. Tak naprawdę to nie Lan Zhan to mówi, to mój własny umysł. On nigdy nie... Przestań tak myśleć. Zamiast patrzeć na niego, Wei Ying oparł głowę na klatce piersiowej Lan Zhana i usłyszał, jak jego serce bije, a oddech porusza się w jego klatce piersiowej. Czy może znów być cały? Czy może całym sercem zaufać Lan Zhanowi za jego... miłość po raz ostatni? Nie żeby mógł kiedykolwiek powiedzieć mężczyźnie, że go kocha. Nie żeby mógł kiedykolwiek wyjaśnić, co wydarzyło się w gospodzie, kiedy ostatnim razem dzielili jeden pokój. To był pierwszy raz, kiedy Lan Zhan go odepchnął. Nie chciał tego ponownie.

— Już w porządku, mój Wei Ying, jestem tutaj i mam ciebie. Możesz teraz odpocząć i zacząć zdrowieć.

Poczuł, jak owijają się wokół niego niezwykle silne ramiona, a twarz Lan Zhana spoczywa w zgięciu jego szyi, nawet gdy płynęły mu łzy. Poczuł, jak jego oczy stają się ciężkie od bicia tego serca i głaszczącej jego plecy dłoni — Dobrze. — mruknął, zasypiając we śnie.

_____________________________________________________________________

Jeśli znajdziecie jakieś błędy, albo coś wyda wam się nie logiczne, to zwróćcie mi proszę na to uwagę!

Przypominam, że już jutro o 12:55 premiera pierwszego rozdziału mojej książki „WuXian SanRen" !

Trzymajcie się kruszonki!

25.01.22    09:30

Wei Ying's Destroyed Heart || TŁUMACZENIE PLМесто, где живут истории. Откройте их для себя