2

2.9K 220 12
                                    

Rześkie powietrze, delikatny wiatr, który pobudzał swoją siłą liście do tańca oraz piękne nocne niebo, to wszystko czego potrzebował Jungkook, aby chociaż trochę się odprężyć i zapomnieć o swoich obowiązkach

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

Rześkie powietrze, delikatny wiatr, który pobudzał swoją siłą liście do tańca oraz piękne nocne niebo, to wszystko czego potrzebował Jungkook, aby chociaż trochę się odprężyć i zapomnieć o swoich obowiązkach. Towarzyszył mu również papieros, którego w stresie zawsze szybko wypalał.

Robił to zręcznie również z powodu przyłapania przez matkę, która potem prawiła mu morały jak to nie wypada mężczyzną jego typu palić. Szkoda, że nigdy nie interesowało ją jakie papierosy są szkodliwe dla zdrowia syna, a tylko to, że to nie dla ludzi o jego statusie społecznym.

Chłopak opierał się o jedną z kolumn sporej salki, na której zorganizowano ten nieszczęsny bankiet, na którym tak bardzo nie chciał być. Irytowały go oczy wszystkich wścibskich ludzi, którzy lecieli do niego tylko po to, aby podpytać, kogo jest synem i mieć nowy temat do plotkowania.

Dlatego też zręcznie wymigując się z tej sytuacji, udawał, że bardzo boli go głowa i musi iść się koniecznie przewietrzyć. Naszczęście to poskutkowało i udało mu się umknąć tej fali szarańczy. No, przynajmniej części z nich.

Jungkook zauważył, jak drzwi nagle się rozsuwają i oczom ukazuje się jego zdenerwowana matka, która zmierzała w stronę, w której on jest, jak istny wojownik. Stukot jej srebrnych szpilek nieprzyjemnie drażnił ucho chłopaka, a ten zaciągnął się ostatni raz, po czym wyrzucił resztę papierosa na chodnik i szybko zdeptał.

Kiedy podniósł głowę ku górze, oczy jego matki wywiercały w nim dziurę, gdy ona stała na przeciwko niego z skrzyżowanymi rękami. Wyglądała na tak zniesmaczoną, że jemu też automatycznie zepsuł się humor.

— Ból głowy cię dopadł? — Zaśmiała się chytrze, skanując wzrokiem swojego syna. — Robisz nam wstyd, a co jeśli ktoś by Cię przyłapał na paleniu? Pomyślałeś o tym co by inni o nas pomyśleli? — Wypytywała z żalem, machając rękami na prawo i lewo, robiąc przy tym miny, które w prawdziwe bawiły Jungkook'a, bo były tak dramatyczne, że czuł się jakby popełnił przestępstwo.

— Co mnie obchodzi zdanie osób, których nawet nie znam? Widziałaś jak się na mnie wszyscy rzucili? Jakby nigdy nie widzieli nikogo w moim wieku! — Burknął chłopak, opierając się plecami o zimne ściany budynku, patrząc wszędzie, aby nie w oczy rodzicielki.

— Dziwisz im się jeszcze? — Prychnąła oburzona, wywracając oczami. — Nigdy się z nami nie pokazujesz i byli zdziwieni, że w ogóle mamy dziecko! — Krzyknęła, a Jungkook lekko się zaśmiał, widząc, że na jej czole pulsowała śmieszna żyła, kiedy tak okropnie się złości. — Nie wiem co cię tam śmieszy młody człowieku, ale ciesz się, że to ja do ciebie wyszłam, a nie ojciec. Idziemy do środka, jeszcze nie wszyscy Cię poznali.

Pociągnęła mocno Jungkook'a za rękaw jego marynarki, nawet nie zerkając, na twarz dziecka i ciągnęła go ze sobą jak na skazanie. Dopiero, gdy byli przed samymi drzwiami, kobieta puściła go i nakazała mu się uśmiechnąć i lekko poprawić, co sama uczyniła. Chłopak wysilił się na podniesienie lekko swoich kącików ust do góry, mrugając szybko powiekami, aby odgonić gromadzące się łzy.

The moon above us | TaekookWhere stories live. Discover now