— Nie dramatyzuj, może lubi takie związki gdzie zwraca się do siebie przez pan, pani — odpowiedziałam, wciąż się śmiejąc. — Są różne fetysze.
— Gwen...
Słysząc jej zrozpaczony głos, uspokoiłam swoje rozbawienie, wiedząc, że ona naprawdę się tym przejmowała.
— Jeśli cię to pocieszyć, to na kolejnym spotkaniu powiem mu dzień dobry — powiedziałam, nie mogąc się powstrzymać. — No dobra, dobra — dodałam, słysząc jej przejęcie w głosie gdy ponownie wypowiedziała moje imię. — Jestem pewna, że jego też to rozbawiło.
— I to właśnie jest problem — krzyknęła w przypływie rozpaczy.
— Przecież coś takiego nie skreśli cię u niego. Mówiłam ci przecież wiele razy, co ja wyprawiałam przy Aaronie — opadłam ponownie na poduszki. Ciężko było mi usiedzieć w miejscu przy rozmowie.
— To co innego — mruknęła cicho.
— Wcale nie — zaprotestowałam.
Nagle po drugiej stronie dobiegł mnie dźwięk wibracji nowej wiadomości przychodzącej na jej telefon.
— Czyżby to Damon? — zapytałam podejrzliwie.
— Nie, to... o kurde, to on! — krzyknęła podekscytowana.
Zaśmiałam się, kręcąc z niedowierzaniem głową. Jej reakcje były na tyle urocze i śmieszne, że miałam ochotę tylko jeszcze bardziej popchać ją w stronę Damona. Wiedziałam, jednak że nie mogłam tego zrobić. Nie chciałam, by poczuła się przeze mnie osaczona. Zmuszanie jej dałoby całkiem inny efekt. Była nieśmiałą osóbką i musiałam pozwolić jej działać samej i ograniczyć się do małych pomocy.
— No i co napisał? — zapytałam zaciekawiona.
Nie odpowiadała przez dłuższy czas, więc podejrzewałam, że zaczęła z nim pisać wiadomości. To już było coś. Może był to sposób, by przełamała swoją nieśmiałość do niego.
— Podesłał mi link do strony, która organizuje zlot fanów Marvela — mruknęła, zbywając mnie i zapewne zagłębiając się w czytanie strony.
— Może pojedziecie razem? — zaproponowałam po chwili.
— Co? — pisnęła nagle blondynka. — Nie, na pewno nie interesują go takie rzeczy. Poza tym nie będzie miał czasu, ma teraz dużo nauki na studiach, a jego profesor jest wyjątkowo cięty na niego — mruknęła, starając się odciągnąć mnie od dalszego namawiania jej.
— Dużo się o nim dowiedziałaś — zażartowałam, ale cisza po drugiej stronie świadczyła o tym, że sama zaczęła się nad tym zastanawiać. — Po drugie, nie wysyłałby ci tego gdyby nie chciał tam iść z tobą.
— Po prostu powiedziałam mu, że zawsze chciałam na coś takiego pójść — tłumaczyła się.
— I dlatego specjalnie tego szukał, nawet jeśli sam nie chce tam pójść? — zapytałam retorycznie.
Usłyszałam wołanie swojej mamy z kuchni. Usiadłam na łóżku, biorąc głęboki oddech.
— Słuchaj, muszę kończyć, matka mnie woła — wyjaśniłam lekko zirytowana. — Jutro chcę usłyszeć, że razem idziecie na ten zlot.
— Tak tak, jasne.
Nawet bez kamerki widziałam, jak przewraca na mnie oczami.
Pożegnałam się z nią, kiedy po raz kolejny zostałam zawołana przez swoją matkę. Niecierpliwiła się, a przecież nie mogłam rzucić wszystkiego i iść do niej kiedy sama mogła do mnie przyjść gdyby było to coś ważnego.
CZYTASZ
Zanim Cię Poznałam
ActionJego wzrok był zimny jak lód i głęboki niczym ocean. A ja dryfowałam na jego powierzchni, uparcie starając się nie zatonąć. Zawiera wulgaryzmy!
Rozdział 4
Zacznij od początku