𝐃𝐢𝐟𝐟𝐞𝐫𝐞𝐧𝐭 𝐖𝐨𝐫𝐥𝐝

189 16 32
                                    


- Biedronko, Czarny Kocie... A może powinienem raczej powiedzieć, Bogini Sprawiedliwości i Biały Kocie?
Przez całe życie leżał na was ciężar ochrony Paryża, musieliście walczyć i pokonywać wszystkich złoczyńców oraz dbać o bezpieczeństwo bezbronnych ludzi, lecz zapomnijcie o tym. Teraz możecie zniszczyć to miasto, które tak długo broniliście. Bo ono nie obroni się przed wami... Niech wasza miłość zniszczy to wszystko co razem zbudowaliście!

Po tych słowach maski motyla zniknęły z twarzy pary, a ich bohaterskie kostiumy ustąpiły miejsca nowym, o przeciwnym ubarwieniu. Byli bohaterowie złapali się za ręce i dumnie zaczęli kroczyć przez ulice niczego nieświadomego Paryża...

W międzyczasie...

- Nie mam czasu na śniadanie mamo, znowu się spóźnię! - dziewczyna wybiegła z piekarni i szybko pobiegła w stronę swojego liceum.
- Ale Marinette, skarbie! - krzynęła za nią jej mama. - Przecież jest lipiec! - jednak ona była już za daleko by usłyszeć słowa matki.

Pogoda już czwarty dzień z rzędu nie dopieszczała mieszkańców miasta. Zdaje się, że ciemne, burzowe chmury zawisły nad Paryżem na dłużej. W gęstym od panującej mgły powietrzu, wciąż wyczuwalny był zapach niedzielnego deszczu, który mieszał się wonią poranku.

- Marinette, twoja mama miała rację. - Tikki wychyliła się z torebki swojej opiekunki na tyle by nie zwracać na siebie uwagi nielicznych ludzi, spacerujących w tą pogodę po ulicach.
- W jakim sensie rację? - dziewczyna zatrzymała się na światłach.
- Właśnie zaczyna się drugi tydzień lipca, a ty nadal żyjesz szkołą. - zauważyło stworzonko. - Może jakieś wakacje dobrze by ci zrobiły?
- Dobrze wiesz, że jako superbohaterka nie mogę nigdzie wyjech- czekaj coś ty powiedziała?! Drugi tydzień lipca? Czemu mówisz mi to dopiero teraz? - oburzyła się, zapominając, że wciąż znajdują się w miejscu publicznym.

Marinette szybko zmieniła kierunek i wbiegła do pobliskiej stacji metra, w której o dziwo panowało jeszcze większe spustoszenie niż na górze.
- Ta cisza jest zbyt głośna, Tikki... Coś mi tu nie gra. - ostrożnie obejrzała się na każdą stronę, lecz gdy nie dostrzegła nic niepokojącego, wróciła wzrokiem z powrotem przed siebie i wtedy-
- Bunnix? - dziewczyna, aż podskoczyła w miejscu na widok bohaterki.
- Nie mam czasu na wyjaśnienia Biedroneczko, przemień się i chodź ze mną do norki, Czarny Kot czeka już w środku.
- Czarny Kot? - powtórzyła niepewnie, lecz wykonała polecenie i po kilku sekundach wskoczyła do środka.

- Nie mogę wam podać zbyt wielu szczegółów, aby nie zagrozić równowadze wszechświata. - zaczęła najstarsza bohaterka, gdy Biedronka dołączyła już do nich. - Ale w nie tak dalekiej przyszłości, zostaliście zaakumizowani. - powiedziała wprost. Odwróciła się na chwilę od 'okien czasu' aby móc obserwować mimikę ich twarzy, która momentalnie się zmieniła.

- Ale dlaczego? - zaczął Czarny Kot. - Co takiego miało miejsce, albo raczej co będzie miało miejsce, że dojdzie do tej "kotastrofy"? - bohater sparafrazował ostatnie słowo, na co jego partnerka stojąca po jego prawej stronie, pokręciła głową z politowaniem.

- Zadajesz za dużo pytań Koteczku. - odparła Bunnix. - Tak jak już mówiłam, nie możecie znać aż tylu dokładnych informacji na temat waszej przyszłości. Po prostu idźcie i róbcie swoje. - królicza superbohaterka posłała im strzałkę na znak otuchy, a następnie otworzyła jeden z portali, wskazując im by to właśnie do niego weszli. - Powodzenia. - powiedziała jeszcze, wychylając się ze swojej norki, po czym niebieska dziura bezpowrotnie się za nimi zamknęła.

To nie był już świat, który oni znali. Gdzie wszyscy poszli?
Kiedyś biegali właśnie tutaj, krzycząc radośnie i spędzając wspólnie każde ciepłe popołudnie.
A wszystko co widać teraz to pusta droga.

𝐃𝐢𝐟𝐟𝐞𝐫𝐞𝐧𝐭 𝐖𝐨𝐫𝐥𝐝 ~ Miraculous [the shots] ✔︎حيث تعيش القصص. اكتشف الآن