7: Śmierć Głównego Kultywatora

Zacznij od początku
                                    

Cofnął się i obserwował, jak członkowie jego Sekty umieszczali wokół klatki dziesiątki talizmanów.

Oh... wybacz... obudziłem Cię? Pomyślałem tylko, że po tym ciasnym pokoiku przez całą noc może ci się spodobać trochę świeżego powietrza. Słyszałem, że świeże powietrze jest dobre na rany... chociaż może trochę wody do odświeżenia? — Skinął głową mężczyznom wokół klatki i patrzył, jak wszyscy obrzucają mężczyznę mocno osoloną wodą.

Jin GuangYao pozwolił, by krzyk wyrwał mu się z gardła, miał wrażenie, że każda rana została otwarta w tym samym momencie. W jakiś sposób, mimo że szaty były całkowicie nieuszkodzone od uderzeń Zidiana, które otrzymał zeszłej nocy, ciało pod nimi wyglądało tak, jakby nie miał na sobie żadnych szat.

Jaing Cheng następnie skinął na ostatniego mężczyznę. — Nie myśl, że ktokolwiek usłyszy... te talizmany powstrzymają dźwięk twojego głosu... ale ty będziesz mógł usłyszeć wszystkich innych. Poprosiłem jednego z członków Sekty Lan, aby przyjechał z wizytą, więc muszę zostawić cię pod opieką ludu i moich ludzi. — Ku jego zaskoczeniu Jin GuangYao chwycił pręty i wydawał się krzyczeć ze swojej klatki. Jiang Cheng odwrócił głowę i patrzył, jak piękny mężczyzna w białych szatach przyleciał do Przystani Lotosów i wylądował. — Naprawdę myślałeś, że nie został poinformowany o tym, czego byłem świadkiem w twoim umyśle? Jak głupi w rzeczywistości jesteś? — Po tym Jiang Cheng odwrócił się na pięcie i odszedł, nawet gdy zobaczył, jak XiChen ląduje na końcu drogi, bez zamiaru zbliżania się do Jin GuangYao.

— Cheng... — Spojrzał przez ramię z pustym spojrzeniem, po czym odwrócił się, gdy szli do holu. Był zaskoczony, że on i Jiang Cheng zostali przyjaciółmi, kiedy właśnie pozbyli się Wei Yinga... i to na Jego polecenie. Lepiej mieć prawdziwych przyjaciół u swego boku, powiedział mu... Czy to tylko sposób na manipulowanie nimi wszystkimi?

— Przykro mi, że cię o to proszę, ale wykonałem na nim empatię i stwierdziłem, że w twoim liście brakuje wszystkich jego zbrodni. Ponieważ Sekta Lan jest najlepsza... po... nim... W... empatii, myślę, że możesz nawet znaleźć rzeczy, których ja nie znalazłem. — Nie zatrzymał się, nawet gdy usłyszał, że mężczyzna obok niego prawie się potknął. — Czy jesteś pewien, że to ty powinieneś to zrobić... Potrzebuję drugiej osoby, ale...

— Pomogę ci.

— No dobrze, ale... XiChen nie spiesz się i rób przerwy. Nie rób tego, co ja zrobiłem, a zrób to wszystko na jednym posiedzeniu. — Poczuł, jak ręka na jego ramieniu go powstrzymuje.

— Cheng? Wszystko w porządku?

— Przypuszczam, że w końcu będzie.

— Później zagram ci uspokajający utwór.

— Dziękuję, kto to zrobi... dla ciebie?

— W porządku, wujek lub brat... Wujek pomoże.

Jiang Cheng westchnął, gdy obaj usiedli przy stole. — Musisz być głodny, może najpierw zjemy śniadanie?

— Tak proszę. — Spojrzał na wejście.

— Nie martw się, ten człowiek nie jest w stanie uciec. Zdaję sobie sprawę, że te szaty, które wysłałeś mogą wytrzymać całkiem sporo... ponieważ nawet nie odniosły żadnych obrażeń, kiedy użyłem na nim Zidiana... więc ciągnąłem go całą drogę do tej klatki. — Westchnął.

— Myślałeś, że to da ci trochę spokoju?

— Tak.

— I?

— ...Nie dało.

Siedzieli tam, rozmawiając i jedząc, aż słońce wzeszło wystarczająco wysoko.

Wei Ying's Destroyed Heart || TŁUMACZENIE PLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz