Wei Ying nic nie odpowiedział; zacisnął mocno usta, nie dopuszczając, by uciekł z nich żaden dźwięk. Wiedział, że jeśli w tej chwili otworzy usta, nie uciekną tylko dźwięki.

Nie mógł... Nie, nie pozwoliłby im zobaczyć zniszczeń na jego duszy, zniszczeń, których w nim spowodowali.

Odmówił ich pokazania.

Musiał to wszystko trzymać w sobie, dopóki nie wydostanie się z Zacisza Obłoków.

Nie pokazuj bólu.

Nie pokazuj emocji.

Nie pokazuj krzywd.

Nie dawaj im satysfakcji.

— Śmiesz tu klęczeć i nie wypowiadać ani jednego słowa w swojej obronie... żeby wyjaśnić swoje podłe czyny wobec kogoś, kto tak długo walczył u twego boku. Kogoś kto zrobił wszystko, żeby cię chronić. — Starszy Lan prawie na niego wrzasnął. Lan Zhan był jego dumą i radością, a ten zły mały nikt omal nie odebrał mu życia. — Wiedziałem, że jesteś zły, kiedy po raz pierwszy pojawiłeś się w Zaciszu Obłoków. Powinienem cię wtedy zabić... jesteś jak twoja żałosna matka. Jesteś tylko obrzydliwym, złym Demonicznym Kultywatorem i to wszystko, czym kiedykolwiek będziesz dla kogokolwiek. Tego dnia masz opuścić Zacisze i nigdy nie śnić o powrocie. Jeśli zobaczysz któregoś z członków Sekty Gusu Lan, udawaj, że nie istnieje, ponieważ od tej chwili będą robić z tobą to samo. Dla nas nie istniejesz. Od dziś jesteś dla nas niewidzialny.

Zanim ktokolwiek powiedział cokolwiek więcej, dało się usłyszeć ciężkie kroki na schody, prowodyr tych dźwięków z determinacją wkroczyły do ​​korytarza, w górę i za Wei Yingiem, osoba stanęła obok Starszego Lana.

— A więc... ten śmieć wciąż tu jest? — Jiang Cheng prawie warknął.

— Nie na długo. — Mistrz Lan skinął mu głową.

— Cheng, czy na pewno chcesz tu być? Po tym wszystkim, co zrobił tobie i twojej Sekcie? — Zawołał Jin GuangYao z drugiego końca pokoju z ciemnej części korytarza. — Śmierć twojej rodziny, zniszczenie twojej Sekty... czy na pewno chcesz tu być?

Więc to on ukrywał się w cieniu. Wei Ying pomyślał, nie dając żadnej satysfakcjonującej reakcji.

— Nigdy nie sądziłem, że z przyjemnością zobaczę, jak to piąte koło u wozu* zostanie wyrzucone i pozbawione wszystkiego. Gdybym mógł, wróciłbym do dnia, w którym przybył z moim ojcem i zabił go już wtedy, tak samo jak ich. — Zrobił krok do przodu i wykonał mocne uderzenie, które usłyszał każdy w okolicy.

Wei Ying wylądował na ziemi... nie otwierając ust... Nie wydając ani jednego dźwięku... Nie uznając bólu, wrócił do pozycji klęczącej.

— Pomyśleć, że pozwolono ci splamić moją Sektę, zatruć jej wody, pływając w niej, zatruć ziemię, chodząc po niej. Zanieczyścić przyzwoitość mojej Sekty, tylko tam będąc. Zabiłeś moją rodzinę i prawie zniszczyłeś całą moją Sektę nie do naprawienia. Lepiej módl się, abym nigdy więcej nie spojrzał na ciebie... bo jeśli to zrobię... nie przeżyjesz tego. Pomyśl o tym jako o jedynej życzliwości, jaką kiedykolwiek otrzymasz ode mnie lub mojej Sekty. Pamiętaj, jedyną osobą, której możesz podziękować za swoje życie, jest Jin GuangYao. Nikt z nas nie chce, żebyś żył, ale przekonał nas, że jest to dla ciebie kara gorsza niż śmierć.

XiChen położył dłoń na ramieniu Jiang Chenga, aby go uspokoić.  — Cheng, nie pozwólmy, by jego krew zrujnowała salę Sekty Gusu Lan. — Spojrzał z powrotem na Wei Ying. — Nigdy nie wybaczę ci tego, co prawie sprawiłeś, że stało się mojemu bratu i gwarantuję, że Lan WangJi czuje się dokładnie tak samo jak my. Jest tak zniesmaczony tobą, że nie chce nawet wypowiedzieć przed tobą ani słowa, więc nigdy więcej nie usłyszysz jego głosu. Skinął głową w stronę mężczyzny stojącego za Wei Yingiem, który rzucił obok niego miecz i flet, ale rzucono w niego także trzecią rzecz, małą sakiewką z jedzeniem. — A teraz wstań i odejdź na zawsze. Ty żałosny zły Demoniczny Kultywatorze.

Po tym wszyscy trzej członkowie Sekty Lan, którzy stali przed nim, Jiang Cheng i każdy członek Sekty Lan i członek Sekty Jiang w pokoju, zamknęli oczy i odmówili ich otwarcia.

Większość faktycznie odwróciła się plecami do Wei Yinga.

Wei Ying podniósł swój miecz i flet, ale z pustym spojrzeniem odmówił nawet dotknięcia sakiewki z jedzeniem. Wolałby umrzeć tu i teraz, niż zaakceptować to... czy cokolwiek z tej Sekty hipokryzji.

Udają, że są moralnie doskonali, sprawiedliwi, prawi i cnotliwi, że nigdy się nie mylą w swoich osądach... Jak bardzo obłudna może być jedna Sekta? Już samo ich zachowanie udowadnia, że ​​nie są lepsi od tych Wenów, którzy zginęli podczas wojny.

Następnie zebrał swoją energię, by się nie potknąć, gdy wstawał, podniósł lewą rękę, w której trzymał miecz i prawą, w której trzymał flet, po czym skłonił się głęboko przed Lan XiChenem, a następnie przed Starszym Lanem. Następnie z większym bólem, niż kiedykolwiek myślał, że może poczuć, skłonił się po raz ostatni przed Lan Zhanem, po czym wyprostował się, wciąż z wbitym wzrokiem w ziemię, odwrócił się na pięcie i zrobił pierwszy bolesny krok.

Po prostu udawał, że Jiang Cheng i członkowie jego Sekty na sali...

Udawał, że Jin GuangYao nie stoi tam z grupą.

Odtąd nie istnieli.

Już.

Nie.

Istnieli.

I z całą energią, jaka mu została, opuścił Zacisze Obłoków, nie wracając do tego pomieszczenia, gdzie jakimś cudem wyrzucono wszystkie jego rzeczy, by cokolwiek zabrać.

Mogliby spalić wszystko, na czym mu zależało.

Przypominali mu tylko o jego głupocie w wierze w ludzi i ich fałszywych, kłamliwych sercach.

Gdy wyszedł z holu i szedł w kierunku bramy, nie usłyszał ani jednego głosu, a jeśli zdarzyło mu się kogoś minąć, był zwrócony do niego plecami. Wiedział o tym tylko dlatego, że widział ich pięty, a nie przód butów.

Gdy po raz ostatni wyszedł za barierę, za nim znajdowało się dwóch kultywatorów, którzy go strzegli, sięgnął w górę, zdjął czerwoną wstążkę i pozwolił jej opaść na ziemię.

Nie wiedział, dlaczego to zrobił, ale...... W tej chwili ta czerwona wstążka wydawała się splamiona bólem, który odczuwał i już jej nie chciał......

Sekta Gusu Lan powiedziała, że ​​nie chcę go widzieć......

Dobrze więc...

Nigdy też nie chciał widzieć nikogo z nich.

Następnie odszedł na tyle daleko, by nikt go nie słyszał ani nie widział, aż w końcu upadł na kolana i otworzył usta, żeby krew wypłynęła z jego ust.

_____________________________________________________________

*-a waste of space jako rzeczownik faktycznie oznacza stratę miejsca, marnowanie miejsca. Jednak jako idiom - be a waste of space oznacza być jak piąte koło u wozu, być bezużytecznym.

Dziś rozpoczynamy maraton codziennych rozdziałów, czasem nawet po dwa, do 24 grudnia!

Polecam wam mnie zaobserwować, bo na tablicy daję różne informację!

Pamiętajcie też o gwiazdce, mega mnie motywuję i pokazuję, że ktoś to jednak czyta i się wam podoba!

08.12.21 06:55

Wei Ying's Destroyed Heart || TŁUMACZENIE PLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz