Pierwszy krok jest zawsze trudny

7 4 5
                                    

Pow Mikuni

Obudziłem się nie mogąc wyjść z łóżka. Przez krótką chwilę myślałem, że to był tylko koszmar. Obok mnie śpi mój ukochany jeje, a ja zasnąłem obejmując córkę...
Ale jak tylko otworzyłem oczy i zobaczyłem, że tak naprawdę trzymam Abla, który przesiąkł jej zapachem.
Westchnąłem próbując powstrzymać słone łzy. Tak bardzo za nimi tęsknię. Spojrzałem na mają lalkę.

- Więc co? Znowu to tylko Ty i ja. - mówię sarkastycznie, ale jednak cieszę się, że ją widzę. To prezent od Jeje jak i moja przepustka do naszej wolności. Pod warunkiem, że to dobrze rozegramy.
Ponownie zamknąłem oczy po prostu wyobrażając sobie, że Jeje jest tutaj obok mnie. Głaszcząc moje włosy i całujac na dzień dobry. Tuląc mnie do siebie coraz bardziej. Czułem jak pod moimi powiekami tworzą się łzy, ale się powstrzymałem.
Akurat wtedy usłyszałem dźwięk otwierajacego się okna. Usiadłem na łóżku patrząc jak Kacper i Workun  wchodzą do środka.

- No popatrz śpiąca królewna się już wyspała? - pyta Workun rozbawiony.

- Gdybym mógł wogule bym nie wstał.- mówię ziewajac.

- Wczoraj zabalowałeś z szefem. Widać próba upicia cię się nie udała, ale jego tak. - zachichotał Kacper.

- Kto by pomyślał, że wielki i groźny szef mafii będzie miał na drugie Henrietta.- zacząłem się śmiać i znowu ziewnąłem.

- Która jest godzina? - pytam przecierając sen z oczu.

- Na chwile obecną 16.30. Proszę trzymaj to na kaca. - mówi Workun dając mi szklanke wody i tabletke.

- Dzięki. Czy zawsze tak długo trwają uroczystości? - pytam pijąc wodę.

- Tak. A bywają jeszcze dłuższe, że od rana do wieczora. Wczoraj zaczęło się od 17 do 9 rano. Przyokazji dzięki, że go zagadłeś dzięki temu spędziłem kilka godzin z moim ukochanym. - mówi Workun trzymając go za rękę. Machnąłem lekceważąco ręką.

- Nie dziękujcie. Lepiej opowiedźcie jak było, bo nie po to go bajerowałem całą noc. - mówię z chytrym uśmiechem. Na co obaj stali się czerwieni i zaczęli się śmiać.

- To co zrobiliśmy przebiło twój występ.- mówi Kacper z diabelskim uśmiechem.

- Dawaj.- mówię rzucając im wyzwanie. Na co spojrzeli zadowoleni na siebie.

- Podczas gdy ty tańczyłeś na scenie wabiąc szefa wzrok. My uprawialiśmy sex na jego łóżku. W podziennce jak nas wszystkich traktuje. - mówi Kacper.

- O mój boże! Dobrze, że mnie tam nie było!- mówię śmiejąc się.
Usłyszeliśmy jak drzwi się otwierają. Kacper i Workun schowali się pod łóżko, a ja podniosłem lalkę, by udawać że to z nią rozmawiam.

- Ooo spójrz Abel śniadanio-obiad nadszedł.- mówię wesoło. Na co chłopak dziwnie się na mnie spojrzał.

- Dziś na obiad Piersi z kurczaka z mozzarellą i pomidorami. Smacznego. Przy okazji szef chcę Cię widzieć o 17 w ogrodzie rożanym w altance. - mówi po czym się ukłonił i wyszedł... Westchnąłem. Każdy się boi ze mną pogadać, bo jestem "oblubienicą" mafiozy. Rozmawiają wtedy gdy jest ze mną szef i pozwala... "nakazuje", by do mnie mówić. Poczułem jak pode mną coś się rusza. Uśmiechnąłem się złośliwie.

- Błagam powiedzcie, że nie robicie to pod moim łóżkiem. - mówię. Na co poczułem jak ktoś mnie kopię w dupe przez materac. Zaśmiałem się. Przynajmniej ich dwoje mi pozostało. Po chwili wyszli, a zaczerwieniony Kacper złapał poduszkę i rzucił we mnie z całej siły przez co wylądowałem na podłodze. Jednak to nie pomogło, bo zacząłem się śmiać jeszcze bardziej, ale pochwi i oni nie wytrzymali zaczynając się śmiać.

- Czy chcesz to dziś mu powiedzieć?- pyta z powagą Workun. Przestałem się śmiać patrząc poważnie na szwagra.

- Siedzę tu już od miesiąca. Jest we mnie po uszy zakochany, a jak wiadomo miłość oślepia. Gdy skończę przedstawienie stworzycie wieź nie wcześniej. Jeśli nie chcecie, by się domyśli i zabili nas na miejscu. - mówię zakładając obcisłe czarne spodnie, które pokazują kształt mojej dupy, i jasno brozowy sweter z dekoltem na koniec czarny kaperusz kowbojski jaki dostałem od niego w prezencie, oraz kilka złotych bransoletek. Zdjąłem różową gumkę córki i położyłem na Abel jako naszyjnik.

- Wychodzę chłopaki. Jak chcecie zabawcie się, ale nie u mnie. Zabawie go na godzinę tyle daje wam czasu na igraszki. Zanim któregoś z was wezwie.- mówię

- Ja ci muszę podziękować Mikuni. Wcześniej truł mi dupe i wyjść od niego nie mogłem. A teraz sam mnie wygania, by mógł z Tobą spędzić czas w samotności. W końcu mam trochę prywatności. - mówi Workun z uśmiechem.

- Od tego ma się w końcu rodzinę. - mówię mrugajac do niego z uśmiechem. Po czym wyszedłem, a za mną już podążała eskorta. Gdy już byłem blisko altanki i widać stąd Johnnego, strażnicy zatrzymali się dając nam "chwilę prywatności". Zamknąłem oczy i złapałem oddech, po czym założyłem sobie maskę zwaną uśmiechem. Gdy już byłem na schodkach wchodząc do środka. Uśmiechnąłem się zadziornie.

- Czy moje kochanie już się za mną stęskniło? - pytam, ale zamiast iść usiąść obok niego odważyłem się  zrobić kolejny krok na szachownicy. Skierowałem się do niego i usiadłem mu na kolanach bardzo blisko krocza, ale nadal nie mając z nim styczności. Uśmiechnąłem się przelotnie łapiąc się za rękaw, by go podciągnąć odsłaniając całkowicie obojczyk.
Od razu poczułem jak temu chujowi kutas staję na miejscu, przez co miałem ochotę na to wymiotować. Tak bardzo brakuje mi Jeje...
Poczułem jak trzyma mnie za biodra głaskając kciukami.

- Nawet nie zdajesz sobie sprawy jak bardzo złotko. A Ty? - pyta łapiąc mój nadgarstek i całuje, chodziaż i tak widziałem, że ledwo się powstrzymuje, by na mnie nie wskoczyć. Jedyny pocieszajacy fakt w tym wszystkim jest, że obiecał mi że na mnie zaczeka puki się nie oswoje.

- Tak samo Johnny. Wczoraj świetnie się bawiłem na parkiecie. Nawet wpadłem na pewie pomysł - mówię rozbawiony chowając zbłąkane kosmyki za ucho. Nie odrywając wzroku z Johnnego. Cóż trzeba się kiedyś wpędzić do grobu prawda? Pochyliłem się do niego po raz pierwszy inicjując nasz wspólny pocałunek. Oczywiście Johnny był tym wniebowziety i złapał mnie za włosy pogłębiając pocałunek domagając się więcej, ale gdy poczułem, że próbuje wślizgnąc się do mnie językiem. Momentalnie się odsunąłem zakrywając oczy kapeluszem, by nie pokazać jak bardzo nim gardzę za to.

- Nie jestem na to jeszcze gotowy. - mówię nieśmiało. "Chyba, że wolisz bym na ciebie teraz zwymiotował lub odrazu zajebał na miejscu" myśle sobie

- Oczywiście. - mówi puszczając mi włosy, ale wciąż trzymając rękę na głowie przeczesując mi włosy.
Wziąłem oddech nawiązując z nim kontakt wzrokowy. Niewinnie się uśmiechając, po czym zerwałem kontakt. Teraz albo nigdy!

- Ja...  Chciałbym dla Ciebie coś zrobić i mam pewien pomysł jak pokazać Ci moją lojalność wobec ciebie... - zacząłem bawić się rękawem od znudzenia. Budząc napięcie jak i pokazać moje "zdenerwowanie" w tym wszystkim.

- clCoś co mógłbym pokazać. Nie... Udowodnić tobie i twoim ludzią, do kogo należę. -mowie z determinacją w oczach spoglądając na niego.

- A co to takiego, by było ? - pyta zainteresowany głaskając moje udo. Uśmiechnąłem się do niego psotnie pochylając się do jego ucha i szepcąc.
- To...

Ciąg dalszy nastąpi!

~~~~
Zaskoczyłam was zakończeniem akcji w tym rozdziale?
Bo teraz czas na moje upragnione pytania.😂

Jak myślicie co Mikuni wykobinował?
Czy według Was plan wyjdzie zgodnie z planem czy nastąpią komplikacje?
Sądzicie, że dadzą radę uciec?

PorwanieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz