2.Demon Uchiha

170 8 11
                                    

Huk, dup! 

Coś runęło na ziemie. Nie coś, jednak ktoś. Impreza rozkręciła się na dobre, teraz nikt nie powstrzyma dziejących się wydarzeń. 

Tutaj z boku przy stole mamy kącik obżartuchów. Dla nich picie nie jest przyjemnością, ale jedzenie, pożywienie to dla nich świętość. Żrą ile popadnie na każdym spotkaniu, a gdy nie ma nigdzie nic do zjedzenia to zrywają się i tyle po nich widziałeś. Jednym z tej grupy jest mój kolega z akademii, Choji. 

Kolejnym typem imprezowiczów są tak zwani przez nas ,,padnięci" lub ,,martwi" są jeszcze wyzywani jako ,,zdechlaki". Jak już pić to na całego, tak brzmi ich motto. Nie ma w nich nic nadzwyczajnego, już dawno leżą nieprzytomni w kontach. Na szczęście mają spokój, ponieważ ściany przy nich są całe obrzygane, więc żadna osoba o zdrowych zmysłach się tam nie zbliża. Przykład takiej osoby może być Rock Lee. Nigdy picie w jego towarzystwie dobrze się nie kończy. Jednak żeby nie było, że abstynent, wszyscy wciskają mu jak najwięcej, by się zwyczajnie nachlał i nie mógł wstać.

Teraz przechodzę koło trzeźwych. Niestety zazwyczaj nie włączają się do najlepszej zabawy. Ja zapewne gdybym nie piła, także tak bym postąpiła. Upici ludzie wygadują różne bzdury, czasem się słuchać tego nie da. Trochę mi ich szkoda, bo zazwyczaj są to osoby z jakimiś problemami. Zapewne większość by z chęcią się pobawiła. Taką osobą jest na przykład Shikamaru. Choć nie wiem czy nie zaliczyć go do padniętych. Bo mimo, że siedzi z trzeźwymi, to wyleguje się na kilku, ułożonych w szereg, krzesłach. Nie wiem jak on zasnął w tym hałasie, ale śpi jak susły. 

Są też ci co podtrzymują ściany. Często bywa tak, że po prostu nie chce im się tańczyć. Przykład? Niech będzie Orochimaru. Dalej nie rozumiem co on tutaj robi. Oby Yamato miał go na baczności, z mojej pamięci wynika, że go nie zapraszaliśmy. 

No i najlepszy skład. Są wszędzie i o każdej porze. Raz widzisz ich na parkiecie, a za drugim razem stoją przy barze, a jeszcze później rozmawiają z obżartuchami czy kim tam popadnie. Do nich należy większość zgromadzonych gości.

Szłam właśnie w kierunku ubikacji, gdzie zbieram się na długie stanie w kolejce. Liczę na to, że ktoś mnie przepuści. Za rogiem przy męskiej toalecie  zauważyłam Naruto. Emanowała od niego promienna aura. Może to przez alkohol, który od kilku godzin szumiał mi w głowie, ale wyglądał przystojniej niż zazwyczaj. Oczywiście nie ujmuję mu wyglądu, jest prawie tak przystojny jak Sasuke, lecz mnie nie kręci. Choć trzeba przyznać, był pewien okres, gdzie mi się podobał. 

W tym momencie Naruto zwymiotował na kogoś buty. Okej, zmieniam zdanie. Jest obrzydliwym dzieciakiem. O nie, zauważył mnie. Macha do mnie. Idzie w moją stronę. Uciekać, ukryć się gdzieś? Moją ostateczną decyzją było zostanie w miejscu, przecież to mój przyjaciel, czego się tutaj bać? 

-Sakurcia! Tutaj jesteś, myślałem, że dzisiaj się już nie spotkamy. Napijemy się razem, dattebayo? 

-Nie przeginasz troszkę Naruto?

-W czy niby? -odbicie czkawki. -Ze mną się nie napijesz? Jesteśmy przyjaciółmi numer jeden, musimy to zrobić. Czekaj tutaj, pobiegnę po kieliszki!  -Odskoczył ode mnie i pobiegł w dal. 

Jeszcze nigdy nie widziałam pijanego Uzumakiego. Śmieszny jest, taki uroczy. O czym ja myślę? Skup się, musisz znaleźć kogoś znajomego w tej spirali. Kolejka ciągnęła się od drzwi ubikacji przez cały korytarz i jeszcze zakręcała na rogu, przy sali tanecznej. Ja aktualnie przechodziłam kilka metrów od toalety, lecz nie stałam w tym korku. 

O, mistrzyni! Na pewno mnie puści przed siebie. 

-Pani Tsunade! -Zawołałam. 

-Dziecko drogie. Patrz Sizune, to jest moja uczennica Sakura. Piękna kobieta z niej wyrosła. Jest już silniejsza ode mnie, uwierzysz w to?

ZMIANY (NaruSaku, SasuKari, KibaHina)Where stories live. Discover now