23. Siedziba

1.1K 150 33
                                    

- Panienka Michalina? A co panienka tu robi? - zdziwiła się kucharka na mój widok, kiedy zjawiłam się w drzwiach podziemnej kuchni pałacu.

- Szukałam pani. Ludwik mówił, że pani Wiola jest w zastępstwie za panią, ale tylko do dzisiaj.

- A tak... Pan hrabia mnie potrzebował w Siedzibie. Właśnie wróciłam, ale tylko na chwilę, żeby nastawić żeberka na jutro - uśmiechnęła się pani Helenka.

- W Siedzibie? - powtórzyłam jak automat.

Ilu rzeczy ja jeszcze nie wiedziałam? I o ilu dowiem się przez przypadek, tak jak teraz?

- A tak... To pani tam jeszcze nie była? - zdumiała się, a rumieńce zakłopotania wykwitły na jej okrągłych policzkach.

- Nie. Gdzie to jest? Tam jest teraz Maks? Co to za miejsce? - zarzuciłam ją gradem pytań, ale pani Helenka opędziła się ode mnie jak od natrętnej muchy.

- Tak. Ale niech mnie już panienka nie ciągnie za język... Chciała panienka o czymś porozmawiać? Trochę się spieszę... Ale oczywiście miło panienkę zobaczyć - dodała, nie chcąc chyba żebym poczuła się urażona jej pośpiechem.

- Również cieszę się, że panią widzę... - dałam za wygraną. Na razie, bo później miałam zamiar ponownie przystąpić do ataku.

- Bo tak bardzo lubi pani moje obiadki? - zażartowała pani Helenka.

- Nie... W sensie bardzo je lubię, są pyszne, ale brakowało mi pani towarzystwa. No i chciałam z panią porozmawiać.

- Pewnie o panu hrabim?

- Czemu właściwie tak go pani tytułuje?

- Żeby zachować ciągłość tradycji, rzecz jasna... Jest najstarszy w rodzinie... Jego ojciec i dziadek używali tego tytułu, więc i jemu się należy, chociaż on sobie tego nie życzy - wyjaśniła, ustawiając czas pieczenia żeberek w ogromnym piecu.

- Ale pani wie lepiej...

- Cóż... Po moich usilnych naleganiach w końcu się zgodził, ale tylko ja się tak do niego zwracam - zaśmiała się. - Przyszła panienka o niego zapytać, prawda?

- Jakby pani zgadła.

- Domyślałam się, że wkrótce mogę spodziewać się panienki wizyty. To co chce panienka wiedzieć?

- Czy... Czy myśli pani, że to dobry pomysł, żebyśmy wzięli ślub? - wypaliłam bez zbędnych wstępów.

- A chce panienka tego?

- Tak... Ale mam wątpliwości... Bo... Maksymilian sporo spraw przede mną ukrywał i wciąż ukrywa... Zresztą sama pani widzi, nawet nie wiem o tej Siedzibie. Czasem mam wrażenie, że nic o nim nie wiem... - westchnęłam z rezygnacją. - Sama pani wie, jaką on ma przeszłość.

- Ja tam nie wnikam, i panience też radzę, ale jeśli chce panienka znać moje zdanie, to uważam, że to jest wspaniały mężczyzna, wyjątkowy. Niestety takich jak on mało po tym świecie chodzi - odparła nieco obrażonym tonem.

- Co ma pani na myśli?

- Jeszcze się pani nie przekonała? Chłopak miał wszystko... Pieniądze. Znajomości. Niczego nie musiał. Mógł żyć sobie dla siebie. Jeździć po całym świecie, zwiedzać, opływać w luksusy. Ale nie... Maksymilian wybrał najcięższy kawał chleba. Pracę za kulisami świata, który widzimy. A potem ciężką orkę u podstaw...

- Dlaczego to zrobił?

- Z poczucia obowiązku. Z wrodzonej szlachetności. I z powodu wpojonego poczucia tego, co należy. Poświęcenie, ot co. Postanowił się poświęcić dla wyższych idei. Wszedł w ten brutalny świat bo musiał. Obserwowałam to. Milczałam. Wspierałam go bez słowa krytyki. I widziałam owoce. Zmienionych ludzi. Udane projekty. To były lata żmudnej pracy. Siedział nad tymi książkami, jeździł do Stanów, pracował z tamtymi naukowcami... Ja tam jestem dumna ze wszystkiego, co osiągnął. Z każdego ochroniarza, który tu pracuje i z każdego chłopaka, który miał zaszczyt trafić pod skrzydła Mentora. Złote chłopaki to są, ot co. I dziewczyny też, ale ich jest garstka, jakoś płeć piękna nie garnie się do takich spraw. Tak czy inaczej oni wszyscy pracują na rzecz organizacji i w ogóle naszego kraju. A to zasługa hrabiego i świętej pamięci Tukendorfa. Oni w nich zaszczepili dumę, cele, ambicje... Wymagali, ale i wspierali. Każdego z osobna. Oddali im wszystkim czas i serca. Wiesz, do ilu młodych i starszych wyciągnął pomocną dłoń, ułatwiając im start, zaistnienie, możliwość wykorzystania talentów? Wiesz, że pan hrabia co pół roku brał udział w szkoleniach kolejnej grupy i z wszystkimi przechodził trudy prób?

Mentor² - Depozyt prawdy [Zakończone ✓]Where stories live. Discover now