5.

40 0 0
                                    

Godziny w szkole dłużyły się w nieskończoność przyprawiając Sheilę jedynie o migrenę. Cały dzień szukała chłopaka po całym budynku i jego okolicy, ale ani po nim śladu. Chciała porozmawiać o tym wszystkim z Alice, ale również nie mogła tego zrobić. Nie tylko dlatego, że nie chciała, ale sam fakt jakby to zabrzmiało.

Wzdychając zrezygnowanie, usiadła na jednej z ławek w szkolnym parku, opierając głowę o dłonie.

– Ciężki dzień? – zapytał Victor, upijając spory łyk wody, którą jeszcze kilka sekund temu podkradł Lukowi.

– Tak jakby – westchnęła i prostując swój obolały kręgosłup, spojrzała na widok za dwójką chłopków, dostrzegając za nimi coś ciekawego.

Jak wielką poczuła ulgę, gdy wśród innych uczniów w końcu go znalazła. Nicolas siedział na jednej z ławek i ze zwieszoną głową, pochłonięty był czytaniem jakiejś książki, przez którą nie zwracał uwagi na otaczający go dookoła świat. Z delikatnym uśmiechem na ustach, podniosła się na równe nogi i zabierając swoje rzeczy, ruszyła w jego stronę, nie do końca wiedząc po co.

– Sheila, a ty dokąd? – zapytała zdziwiona Alice, widząc to co jej przyjaciółka zamierza zrobić.

– Spotkamy się później – odpowiedziała w pośpiechu i nawet nie patrząc w jej stronę, szła prosto przed siebie, aż w końcu nie znalazła się blisko niego.

Nie do końca wiedziała co ma zrobić i jak zagadać. Zadanie jakie miała przed sobą było nie lada wyzwaniem, a na sam widok Nicolasa zachciało się jej zarówno płakać jak i zwymiotować. Nie lubiła go, za jego bezczelne zachowanie, ale wiedziała że musi mu to wybaczyć i spróbować pomóc i pokonać wszelkie jego problemy z jakimi się boryka.

– Cześć – powiedziała miłym tonem głosu i nie czekając ani chwili dłużej, usiadła naprzeciwko niego z uśmiechem na twarzy.

– Znamy się? – zapytał, a po wyrazie jego twarzy można było wywnioskować, że nie za bardzo chce i potrzebuje towarzystwa.

– Jestem Sheila Morgan – wystawiła w jego stronę dłoń i czekając aż on zrobi to samo dokładnie się mu przyjrzała.

Chłopak miał specyficzną urodę. Czarne jak heban włosy, szare oczy i kilka prawie niewidocznych piegów zdobiących jego nos. Policzki smukłe, a żuchwa bardzo zaostrzona, przez co nie wyglądał wcale źle. Był przystojny, może nie w typie Sheili, aczkolwiek nie brakowało mu niczego. Nie był mocno zbudowany, ale szczupły również. Jedynym jego minusem był brak uśmiechu i wiecznie złe oczy, którymi patrzył na cały świat.

– Świetnie – powiedział i zamykając z hukiem książkę, wrzucił ją do plecaka, który szybkim ruchem zarzucił sobie na plecy.

– A ty jak masz na imię? – zapytała, choć odpowiedzi bardzo dobrze znała. Mimo to musiała jakoś rozpocząć ich znajomość, niezależnie od tego czy on tego chciał.

– Nie powinno cię to obchodzić – powiedział i kierując się w stronę szkoły, nawet na nią nie spojrzał.

Po raz kolejny Morgan zdenerwowała się na niego i jego zachowanie, ale odstawiając humorki na bok, westchnęła ciężko i powstrzymując się od zamordowania go na oczach innych uczniów, ruszyła tuż za nim, nie dając mu spokoju.

– Jesteś wredny, ja próbuję być dla ciebie miła, a ty to ignorujesz – oburzyła się zaplatając ręce na piersi, marszcząc przy tym brwi.

– Nikt ci tego nie karze robić – odpowiedział obojętnym tonem głosu i wchodząc do budynku, zamknął drzwi centralnie przed nosem dziewczyny.

Polemizowała bym co do tego czy ktoś mi nie karze pomyślała sobie i otwierając drzwi, odnalazła go w niewielkim tłumie przy szafkach. Miała zadanie i nie zamierzała z niego rezygnować, zważywszy na to, że od tego zależy zarówno jego jak i jej życie. Jednak tym razem sobie odpuściła. Widziała jak zły się zrobił po ich rozmowie, dlatego nie pogarszając tego stanu, przeszła obok niego, czując na sobie jego wzrok i kierując się pod swoją klasę nadal myślała o całej sprawie.

Nicolas to trudny człowiek i dobrze zdawała sobie sprawę, z tego jak ciężko będzie go poznawać, ale mimo to przez myśl nie przeszło jej by się poddać. Jeżeli zakończył swoje życie, to widocznie miał problemy, dlatego Sheila nie zamierzał odpuszczać. Zgadzając się na pakt ze Śmiercią, wiedziała na co się pisze i odwrotu już nie było. Musiała mu pomóc i nie tylko dlatego, że jak nie podoła to i ona zginie, ale dlatego że chciała.

Chłopak nie traktował jej dobrze i był w stosunku do niej arogancki i niemiły, ale pomimo to chciała mu pomóc. Nikt nie zasługuje na taki los jaki go spotkał, dlatego za wszelką cenę, postara się go uratować nie zważywszy na to czy ona sam tego chciał.

Reszta dnia minęła dosyć szybko, choć ona sama próbowała jeszcze wiele raz skontaktować się z chłopakiem, to było to jedynie stratą czasu. Nicolas skutecznie jej unikał, a jeśli już gdzieś na siebie wpadli to spławiał ją by nie musieć tylko z nią rozmawiać. Morgan również nie próbowała naciskać, wiedziała że wszystko w swoim czasie i choć jeden dzień już minął, to przed nią jeszcze dwa miesiące. Miesiące, które być może zmienią wszystko.

Change FateOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz