— Dlaczego? Dlaczego w ogóle to robiłeś?

— Kiedyś byłem innym człowiekiem, Michalino... — westchnął.

Spojrzałam na mężczyznę, którego profil podświetlał kinkiet na przeciwległej ścianie. Wyglądał żałośnie i jednocześnie dostojnie. Jak tylko on potrafił. Twarz naznaczona zmęczeniem i smutkiem wciąż zachowała jakąś przedziwną szlachetność. Miałam ochotę usiąść przy nim i utulić jego smutek, rozgarnąć te deszczowe chmury. Już miałam wstać i do niego podejść, kiedy on sam podniósł się z fotela i stanął przy oknie, opierając ręce na parapecie.

— W wieku dwudziestu kilku lat straciłem najpierw narzeczoną, która zaginęła, potem rodziców... Byłem zgorzkniały, a jednocześnie ambitny i żądny działania — zaczął, odwracając lekko głowę w moją stronę. Oddychał dość ciężko i zaczęłam niepokoić się stanem jego serca. — Popełniłem za młodu wiele błędów, z których konsekwencji do tej pory próbuję się uwolnić. I nie chcę do tego wracać, wkładać ci tego do głowy.

— Może powinieneś? Nie sądzisz, że skoro mam zostać twoją żoną, powinnam wiedzieć o tobie takie rzeczy? — zapytałam nieco łagodniejszym tonem. Bałam się, że Maks zasłabnie podobnie jak we Francji. Był tak samo blady jak wtedy.

— Nie chciałem ci o tym wszystkim mówić, jeszcze nie... Jesteś taka delikatna, niewinna, nie chciałem, żebyś miała świadomość tego, jaki byłem kiedyś... — powiedział cicho.

— Okłamałeś mnie. Ukrywałeś coś tak ważnego. Mam prawo wiedzieć! — oburzyłam się mimowolnie.

— Wierz mi, nie chciałem żebyś miała to w głowie. Żebyś sobie wyobrażała. Chciałem cię trzymać od tego z dala...

— Z dala od prawdy...

— To jest przeszłość. Nie wracam do tego, nie rozpamiętuję. I nie chciałbym, żebyś ty też wracała. Zrozum... Sam dźwigam to brzemię, wszystkie wspomnienia, i nie tylko to... A gdybym ci powiedział, spadłoby to i na ciebie. Nie chcę tego — powiedział gorączkowo.

— Zawsze te szlachetne pobudki — prychnęłam z kpiną.

— Oczywiście także się wstydziłem. Tak. Bałem się, że prawda o mojej niechlubnej przeszłości skreśli mnie w twoich oczach. Być może już skreśliła... — dodał, rzucając mi zbolałe spojrzenie.

— Nie dramatyzuj, tylko powiedz mi prawdę. Dlaczego to robiłeś? Jak to się zaczęło?

Westchnął, odwrócił się do mnie i oparł plecami o parapet.

— Zaczęło się od córki rosyjskiego oligarchy. Studiowała w Wiedniu... Dostałem na nią zlecenie. Miałem wyciągnąć informacje na temat jej ojca...

— I co, zakochała się w tobie, wyjawiając wszystkie tajemnice rodzinne? — zapytałam, starając się odsunąć na bok szpilę zazdrości na myśl o Maksie w ramionach innej kobiety.

— Cóż... Zauroczyła się, była naiwna, nie znała się na procedurach, operacjach służb, była łatwym obiektem do rozpracowania. Zdobyłem wówczas wgląd do niezwykle istotnych dla Polski dokumentów związanych z dystrybucją gazu z Rosji. I ten początkowy sukces zachęcił mnie do pójścia tą grząską ścieżką. A przełożeni przyklasnęli. Było mi łatwo. Byłem do tego idealny. Znałem języki, umiałem wtapiać się w otoczenie. Wystarczyło tylko załatwić fałszywą tożsamość, czasem zmienić wygląd... Byłem nowy w tej robocie, nikt mnie nie znał, więc mogłem działać, początkowo głównie w Europie, kilka razy na Bliskim Wschodzie i Ameryce Południowej. Wychodziło mi to nadzwyczaj dobrze...

— Kobiety jadły ci z ręki? — wtrąciłam z niesmakiem.

Maks zaśmiał się cierpko i przetarł twarz dłońmi. Westchnął głęboko, zanim odpowiedział.

Mentor² - Depozyt prawdy [Zakończone ✓]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz