36.

552 14 0
                                    

„Miałeś przeżyć idioto!"

Biegam i bronię się przed każdym zaklęciem. Znalazłam Harrego i pomagam mu walczyć z Voldemortem.

- Głupia dziewucho! - krzyknął i uderzył mnie w twarz. - Mój syn zaczyna czuć przez ciebie!

- On już dawno coś czuł! - cisnęłam w niego zaklęciem - On mnie kocha! Jak możesz mu to odbierać! Miłość to najlepsze co może być w życiu! Odbierasz mu to! Ty potworze!

Chciałam kolejnym zaklęciem w niego rzucić ale zostałam odepchnięta jego zaklęciem i upadłam. Upadłam na schody i zaczęłam z nich spadać. Później nastała ciemność.

Obudziłam się na brudnej podłodze. Koło mnie kucał Blaise. Wziął mnie w ramiona i pomógł mi wstać Otrzepał mnie i złapał za rękę. Zaczelismy uciekać przed zaklęciami. Wybiegliśmy na zewnątrz. To co zobaczyłam to zmroziło mi krew w żyłach. Harry walczący z Voldemortem oraz Nathaniel walczący z jakimś gościem.

- Nie! - krzyknęłam zrozpaczona gdy zobaczyłam upadającego Nathaniela.

Zaczęłam biec cała obolała w jego stronę. Nim dobiegłam to on zniknął. Jego cialo znikło. Co się właśnie stało? Czy on umarł? Upadłam na kolana i zaczęłam krzyczeć z rozpaczy. Będę sama wychowywać dziecko.

- Miałeś przeżyć idioto! - krzyczałam - Kto będzie teraz tata naszego dziecka?

Płakałam i płakałam nad pustym miejscem. Nagle wszyscy zaczęli wiwatować. Voldemort zginął. Wygraliśmy. Przeżyliśmy poza mną. Ja umarłam od środka. Straciłam swojego ukochanego. Straciłam część mnie. Straciłam moje życie dla którego żyłam.

- Meggy? - poczułam uścisk na ramieniu.

- On odszedł Harry. - spojrzałam zaczerwienienie od płaczu oczami na brata - Nathaniel odszedł.

- Co ty mówisz? - kucnął przy mnie.

- On tu był. - wskazałam na miejsce - Tu upadł. Ale zniknął.

- Jak to zniknął?

- Właśnie nie wiem. Ale wiem że odszedł. Już go nie zobaczę.

Znowu się rozpłakałam. Brat wziął mnie w ramiona. Podeszli do nas Hermiona i Ron. Hermiona pomogła mi wstać i złapała mnie za rękę. Kocham ją jak siostrę. Wiem ze mam w niej wsparcie. Razem poszliśmy na most.

- Co zamierzasz zrobić z Czarna Różdżka? - spytałam brata.

- Różdżka należała do Dumbledora. Później do Dracona jak rozbroił Dumbledora na wieży astronomicznej. Voldemort myślał że należy ona do Snape'a. Dlatego go zabil. - na wspomnienie o Severusie posmutniałam bardziej - Do czasu jak rozbroiłem Dracona w Dworze Malfoy'ów.

- Ci masz. - szepnęłam.

- Jest moja. - uśmiechnął się.

- Byłbyś potężny Harry. - złapałam brata za rękę.

Harry podszedł do końca mostu i złamał różdżkę. Patrzyłam ze zdziwieniem na brata. Byłby potężny mając taką różdżkę. Zielonooki objął mnie ramieniem i zaczął iść przed siebie. Nie wieże w niego. Zasmialam się i szliśmy. Ciekawe gdzie się zatrzymamy jak Dursleyowie nas nie chcą.

- Harry? - spytałam.

- Tak? - spojrzał na mnie.

- Gdzie będziemy mieszkać?

- Mamy w skarbcu pełno galeonow. Coś znajdziemy.

Szliśmy przed siebie. Każdy zadowolony poza mną i Ronem. My straciliśmy ważne dla nas osoby. Ron brata, a ja Nathaniela, Remusa i Severusa. Samotna łza mi spłynęła po twarzy. Muszę teraz skupić się na sobie. Na tym aby nic dziecku nie było. Muszę być dzielna.

5 lat później

- Tak. Tak miało być. - mówiłam Draconowi, który wypełniał za mnie dokumenty o zmianie mieszkania.

- Na pewno? Wiesz. Astoria nie będzie zadowolona. - zaśmiał się.

- A czy to ma się podobać Scorpiusowi? Czy Astori? - zasmialam się i kończyłam dekorować tort dla Scorpiusa.

- Tu musisz się podpisać. - wskazał miejsce.

Odłożyłam lukier i wzięłam pióro do ręki. Podpisałam czytelnym podpisem i wróciłam do dekorowania. Tort ma dwa piętra. Jest w barwach Slytherinu i ma małe miotły i różdżki. Podoba mi się. Scorbius dziś kończy trzy lata. Moja córeczka ma już pięć. Tak mam córkę. Jasmine Riddle.

Pokochać syna wroga Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz