Transformers (Prime)

83 2 0
                                    

Imię: Rossie Forton
Wygląd:

Ciekawostki: jest starszą kuzynką Jack'a i jedynym mechanikiem w Jasper, jest stanowcza i zdolna do poświęceń oraz lojalna, często chodziła na złomowisko w poszukiwaniu przydatnych części i samochodów do naprawy, na złomowisku poznała breakdown'a i utrzymywała z nim przyjaźń razem budując na złomowisku, gdy con miażdżył i tworzył ze śmieci, Rossie w tym czasie przeszukiwała samochody i grzebała w wielkich zaspach złomu, po dołączeniu do autobotów pomagała w łataniu przyjaciół z kosmosu i najczęściej zajmowała się arcee dzięki swojej małej posturze i dokładności, często zabierała młodą dwukolorowłosą przerzucając przez ramię i biegnąc przez most albo w jakąkolwiek kryjówkę z daleka od kłopotów w jakie się pakuje, jest znana z żelaznego uścisku przez dzieciństwo spędzone na szkolnych zapasach, we wspólnym pokoju z kuzynem na półkach trzyma puchary i medale za wygrane turnieje zapaśnicze, zawsze ma przy sobie szmatkę w przedniej kieszonce kurtki którą dostała od Jack'a na urodziny, uwielbia naprawiać stare rzęchy i wystawiać na nielegalne wyścigi testując silnik, zawsze przed wyścigiem składała lekki pocałunek na skrawku chustki na szczęście,

- Jack, podasz mi czarną skrzynkę wiszącą po prawej od szafki z oponami letnimi?
- Jasne.
Po chwili wysunęłam się spod samochodu na kładce na kółkach po czym wytarłam ręce w chustkę którą dostałam na urodziny od kuzyna. Odebrałam swoją własność po czym wyciągłam klucz o rozmiarze 11 cal i wróciłam, wjeżdżając pod samochód. Kolejny gruchot do naprawy. Szkoda że nie porzucony, wzięłabym staruszka na małą przejażdżkę po torze wyścigowym. Pamiętam jak na pierwszym wyścigu zajęłam trzecie miejsce wyprzedzając wszystkich czerwono-białym buick century. Do tej pory słyszę z tyłu głowy krzyki zdziwienia i oburzenia na wiadomość przegranej ze starym modelem nawet nie wyścigowego samochodu. W za myśleniu usuwałam usterkę widoczną po odsłonięciu spodu silnika. Wyciągnęłam przerdzewiały czop łożyska głównego wraz ze wstęgą wału korbowego po czym poprosiłam siedzącego obok auta kuzyna, o podanie potrzebnych części. Młody z radością przyniósł mi rzeczy po czym znów usiadł czekając na kolejne polecenie. To urocze gdy tak się stara mi pomóc. Gdybym miała więcej pieniędzy kupiłabym mu super motor o którym tak marzy. Chociaż... po zastanowieniu, nie muszę "kupować" ,mogę skonstruować mu nawet lepszy!!! Szeroko uśmiechnięta na swój pomysł, skręciłam wszystko jak było i radosna wręcz wyskoczyłam spod starego mercedesa.

-Co taka nagle szczęśliwa?
Spojrzałam na młodszego kuzyna powoli opanowując nadmierną emocję. Niestety zniszczyły mój niecny plan radosne iskierki w soczyście zielonych tęczówkach.
-

A nieważne. Tak sobie o czymś myślałam.
- Mam się bać?
Cicho się zaśmiałam na panikę młodszego mieszkańca. Otarłam ręce o materiał krótkich spodenek i zawiesiłam się jednym ramieniem spoglądając w ciemne tęczówki.
- Mooooże?
Młody chciał odpowiedzieć lecz nie było mu dane przez ciocię wołającą nas na obiad. Skinęłam do ciemnowłosego by szedł pierwszy gdyż jak już można było się domyślić, zamierzam dokończyć co zaczęłam, choć jedynie umycie mi zostało. Tak więc wzięłam się do roboty, nie czekając aż z cioci wyjdzie demon nie do powstrzymania. Uchyliłam drzwi garażowe po czym wbiegłam na ogródek w poszukiwaniu wiaderka, które stało zaraz obok węża ogrodowego. Nalałam wody do pojemnika i zgarnęłam idąc szybkim krokiem spowrotem do warsztatu. Wyjęłam z szafki na detergenty płyn do szyb po czym wlałam odmierzoną ilość do metalowego wiadra. Środek czystości odłożyłam na swoje miejsce i zgarnęłam z półki obok dość dużą gąbkę z gładką powierzchnią. Wystawiłam gotowe narzędzia mycia po czym wyjechałam samochodem na wjazd by warsztatu nie zatopić. Zaczęłam szorując górę pojazdu, następnie zjeżdżając na tył i od prawego boku obleciałam całego jeszcze po drodze szorując felgi i błotniki. Cała w brudnej pianie i wodzie, wróciłam na tył domu wyciągając wąż ogrodowy by zmyć cały brud z pianą. Odkręciłam kurek po czym oblewałam samochód w tej samej kolejności. Wszystkie nieczystości spływały po ulicach wlewając się w kratki kanałowe. Po skończeniu, samochód lśnił jak wypolerowany, mimo że nie używałam wosku. Schowałam auto do garażu i poodkładałam wiadro z wydrzemniętą gąbką w kąt pomieszczenia. Zamknęłam dużą bramę wjazdową po czym weszłam przez drzwi prowadzące do domu. Ledwo przekraczając próg zostałam skarcona zabójczym spojrzeniem rodem z najgorszych horrorów.
(Ciocia Jill)- Dlaczego przyszłaś dopiero teraz i jeszcze w takim stanie?
-Właśnie miałam iść pod prysznic...
- Więc idź, a następnym razem od razu masz przychodzić na posiłek.
-Dooooobrzeeeeee!
Pobiegłam do łazienki starając się nie narazić cioci. Nie chce sprawiać jej problemów. Zwłaszcza że jest pielęgniarką, a muszę się przyznać że niezbyt o siebie dbam, co nie raz zirytowało ciemnowłosą.
-***-
-

moje ocDonde viven las historias. Descúbrelo ahora