Ninjago

51 2 0
                                    

#1

Imię:Sophie
Wiek: 10 lat
Wygląd:(strój ninja:srebrno-granatowy),oczy srebrno-błękitne z wąską źrenicą,blada cera, białe długie włosy wiecznie rozpuszczone,ciemny niebieski t-shirt,jasne dżinsowe spodenki i granatowe baletki oraz jasno szara bluza bez rękawów z kapturem
Moc: smocza władczyni
Broń: złoty smoczy bicz

Ciekawostki: Siostra zane'a, została porwana przez szkielety. Uciekła używając swojej mocy. Dotarła do ninjago city gdzie w zaułku znalazł ją wu. Zamieszkała z nim w klasztorze. W tym czasie mistrz uczył ją spinjitsu i panowania nad mocą. Po jakimś czasie znalazł innych z mocami. Pierwszym był cole,mistrz ziemi. Nastepny Jay , mistrz piorunów. Na końcu zane ,mistrz lodu a zarazem brat Sophie, jednak jej nie poznawał. Pogodziła się z utratą pamięci jedynej rodziny żyjąc wraz z czterema przyjaciółmi i przybranym ojcem.

 Pogodziła się z utratą pamięci jedynej rodziny żyjąc wraz z czterema przyjaciółmi i przybranym ojcem

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

Wstałam jak zwykle wraz z pierwszymi promieniami słońca

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.


Wstałam jak zwykle wraz z pierwszymi promieniami słońca.Rozciągnęłam się cicho ziewając. Podniosłam się i ruszyłam na śniadanie. Ekhem, przepraszam, przygotować śniadanie i naszą ulubioną herbatę. Wstawiłam wodę i wzięłam się za robienie ciasta na naleśniki. Usłyszałam kroki, zapewne sensei się obudził.
- Dzień dobry,sensei.
- Witaj Sophie. Jak dzisiaj spałaś? - podeszłam do senseia z filiżanką i czajnikiem.
- Jak zwykle. Ciągle śni mi się ten sam moment. To mi nie daje spać.
- piłaś herbatę z-
- tak nawet przez miesiąc codziennie przed snem, nadal nic.
- Cóż zostawmy te smutki przeszłości. Dzisiaj nie powinnaś się smucić.
- Dlaczego? Zapomniałam o czymś?
- Dziś jest rocznica twego przybycia do ninjago.
- kompletnie wyleciało mi to z głowy! Co dzisiaj trenujemy? Spinjitsu? Walkę wręcz? Oooooo! Może w końcu się dowiemy jaką mam moc!?
Uradowana skakałam po pomieszczeniu dopóki nie poczułam spalenizny. O nie! Naleśniki!! Szybko wyrzuciłam spalonego placuszka i wlałam ciasto na patelnię.
- Właściwie będziesz mieć dzień wolny. Bez treningu, masz odpoczywać.
- W takim razie co mam robić? Lubię trenować. Wtedy wiem że staje się lepsza. Sensei, sam mówiłeś że trenujemy by się doskonalić, a siedząc w miejscu nic nie zdziałam.
- Dzisiaj nie trenujesz. Jeśli chcesz możesz iść ze mną na zakupy po zioła na herbatę.
- Pójdę się ubrać i możemy wychodzić.
- nie zapomniałaś o czymś?
Spojrzałam na siebie. Hmm nie wiem. Rozejrzałam się po pomieszczeniu. A no tak. Śniadanie.
Usiadłam na przeciwko senseia. Zjadłam dwa naleśniki , umyłam po nas i pobiegłam do pokoju. Ubrałam swój codzienny komplet i wróciłam. Przed klasztorem czekał na mnie sensei. Ruszyliśmy spokojnym krokiem na drugi koniec miasta. Szliśmy powolnym krokiem rozmawiając  o moim treningu. Ostatnim razem udało mi się przez chwilę utrzymać spinjitsu ale po chwili z impetem przywaliłam w ścianę. Przynajmniej  lepiej mi idzie z opanowywaniem mocy. Potrafię już wytwożyć taki ładny niebieski ogień ale nadal nie potrafię zrobić z oczu normalnych. Nadal mam srebrno-niebieskie z wąską źrenicą.Weszliśmy do zielarni witając się z starszą kobietą. Miała piękne błękitne oczy ale zane'a są o niebo lepsze. Sensei rozmawiał z kobietą gdy ja rozglądałam się po sklepiku. Mnóstwo ziół, przypraw a nawet leki tu ma! Moją uwagę przykuła mała kulka z ruszającym się płynem w środku. Miała piękny odcień fioletu i granatu.
- ten przedmiot kryje w sobie magiczną tajemnicę.
- Naprawdę? Jaką?
- Dostałam ją od pewnej kobiety. Powiedziała mi że ta kula czeka na swojego właściciela. Nie powiedziała mi kim jest. Widzę jak ci się spodobała. Mogę tobie ją podarować. Będzie idealnie pasować do ciebie moja droga.
- Przepraszam , ale nie moge tego przyjąć. Pani powiedziała że czeka na konkretną osobę, to nie będzie w porządku jeśli ją wezmę.
- Nie przejmuj się tym kochanie. Zguby zawsze wracają na swoje miejsce.
- Naprawde? W takim razie bardzo dziękuje!
- To drobiazg. Wracając do pańskich zakupów czy jeszcze czegoś potrzeba?
- Nie. Myślę że to już wszystko. Musimy iść. Dowidzenia.
- jeszcze raz dziękuje za kulkę jest piękna! Dowidzenia!
Wyszliśmy ze sklepu kierując się w stronę parku.

-***-

Jest tak strasznie zimno, gdzie my trafiliśmy? Ah! Nie, nie mogę się rozpraszać. Przeze mnie  Lloyd może zamarznąć. Utrzymuj równomierną temperaturę. Ugh, kiedy ta śnieżyca odejdzie? Jestem tak zmęczona. Może na chwilę zmrużę oczy...tylko chwilkę... Skulona w kłębek opadłam z sił i zamarznięcia. Przez głuchą ciszę przebijały się delikatne szmery, które z każdą chwilą stawały się głośniejsze. Aż wreszcie mogłam odróżnić czym takowe były. Ktoś mnie nawoływał. Lekko uchyliłam oko widząc przed sobą rozmazaną blond czuprynę. Mrugałam parę razy na poprawienie wzroku, dzięki czemu zobaczyłam policzki mokre od łez mojego przyjaciela. Nadal w postaci smoka, dmuchnęłam ciepłym powietrzem z nozdrzy w twarz blondyneczki by wysuszyć nie potrzebne słone krople i rozczochrać mu włosy. Zaśmiał się na mój gest przecierając dokładnie oczy. Wiedząc że mój kompan lepiej się czuje, postanowłam podjąć się próby wstania. Podniosłam skrzydła tworząc wokół miejsce na ruszenie tego cielska. Następnym krokiem było podparcie się pierwszą łapą, no właśnie "było" gdyż niemal od razu runęłam na twardą ziemię.

moje ocWhere stories live. Discover now