Zdziwiłam się że to mi tyle zajęło bo byla juz 19:54. Szybkim krokiem zerwałam się z krzesła i poszłam dosuszyć wilgotne włosy.
Moje ciemno brązowe włosy sięgały mi mniej więcej za piersi. Czyli dosyć długie. Ja i Olivier jesteśmy do siebie o dziwo bardzo podobni z wyglądu. Kiedyś moja znajoma myślała że jesteśmy bliźniakami. Chłopak ma taki sam kolor włosów jak ja i również piękne niebieskie oczy.

Wracając, gdy skończyłam juz je suszyć stwierdziłam ze je wyprostuje. Naturalne miałam lekko kręcone co mi w zasadzie nie przeszkadzało.

Po uplywie 15 minut wyprostowałam całe włosy. Czyli makijaż i fryzura już skończona i jeszcze tylko się ubrać.

Mimo tego że nie mialam ochoty na tą imprezę jakoś zmieniłam zdanie. Poczułam ze chce się po prostu zabawić.

Wzięłam swoją sukienkę i czystą bieliznę z szafki i poszłam się przebrać. Do tej sukienki nie zakladalam nigdy stanika. Nie wiem czemu po prostu mi tak wygodniej.

Wyszłam z pokoju i wyciągnęłam z szafy swoje czarne szpilki. Nie chodzę często w szpilkach lecz czasem na imprezy zdarza się.

Nagle do mojego pokoju ktoś zapukał więc powiedziałam żeby wszedł. Zdziwiłam się bo był to Oscar.

- Meg błagam naucz się w końcu odbierać ten te.. - Boże jak ty zajebiście wyglądasz! - chłopak podszedł do mnie i się przywitał.

- Dziękuję ty tez niczego sobie. - na co oboje się zaśmialismy. Chłopak miał na sobie czarny t-shirt oraz czarne jeansy z dziurami na kolanach.

Nikt oprócz Oscara mnie nie widział i miałam nadzieję że nie wyglądam jak jakaś dziwka.

Po jakimś czasie razem z chłopakiem zeszliśmy na dół, a wszystkie spojrzenia powędrowały na mnie.

- O matko Megan. Wyglądasz pieknie! - mój brat do mnie podszedł po czym mnie przytulił.

Poszłam na chwilę do kuchni sprawdzić czy coś trzeba jeszcze postawić na stole sle chyba wszystko już jest. Gdy się odwróciłam zobaczyłam Willa.

Był ubrany w czarną koszulę opinającą jego mięśnie i czarne joggery ktore idealnie się z tym komponowały.

Chłopak delikatnie mnie popchnął żebym oparła się o blat i tak też się stało.

- Nie za krótka ta sukienka? - zapytał z lekką chryplą co swoją drogą bylo przyjemne dla ucha.

- Nie wydaje mi się. - uśmiechnęłam się dumnie po czym po prostu go wyminęłam.

Po jakiejś godzinie czy nawet dwóch było juz czuć charakterystyczny zapach potu, alkoholu i papierosów.

Nie byłam mocno wstawtiona ale tez nie byłam trzeźwa. O dziwo miałam dosyć mocny łeb do picia ale nie przepadałam za tym żeby leżeć zezgonowana.

- Słuchajcie ludzie! Gramy w butelke. - wydarł się nagle Leo który swoją drogą był juz mocno pijany.

- Nie można odrzucić wyzwań bo inaczej będzie nie łatwa kara. - odezwał się nagle mój brat.

Większość osób się zgodziła jednak nie którzy już leżeli w kuchni i zdychali, kilka osób się zwinęło, a niektórzy są juz w pokoju goscinnym i wiadomo co robią.

Leo krecił pierwszy i wypadło na Jessicę. Szkolną szmatę. Ma taką opinię bo zaliczyła połowę chłopaków ze szkoły. Albo oni zaliczyli ją.

- Proste że wyzwanie. - rzekła dziewczyna.

- Siedź osobie po prawej na kolanach przez dwie rundy. - Leo dał dziewczynie wyzwanie, a po jej prawej stronie siedział mój brat.

Współczułam mu i widzialam ze on tego nie chciał. Dziewczyna wykonała swoje wyzwanie ale Olivier ją olewał.

I bardzo dobrze jeszcze by jakiegoś zakażenia dostał czy coś - zaśmiałam się cicho pod nosem.

Gra toczyła się dalej i juz kilka osób zniknęło bo miało wyzwanie na szybki numerek. Następnie kręciła Emily i wypadło na Williama.

- Pytanie czy wyzwanie?

- Wyzwanie. - odparł brunet.

- Pocałuj osobę siedzącą na przeciwko. - William spojrzał na mnie z chytrym uśmiechem na twarzy.

Nie nie nie. On tego nie zrobi. Dobra nie ważne to tylko głupia gra. Tylko głupia gra.

Niepewnie wstałam i usiadłam obok chłopaka. Po chwili William złapał mój podbródek i wpił się w moje usta. Zdziwiłam się bo brunet był bardzo delikatny. Ten pocałinek był na prawdę czuły i jakby przepełniony troską?
Nie mam pojęcia jak to opisać ale mogłabym tak wieczność. Po chwili jednak oderwaliśmy się od siebie by złapać oddech.

- Świetnie całujesz. - wyszeptał mi do ucha, a ja wstałam poprawiając sukienke.

Udałam się do kuchni bo potrzebowałam alkoholu. Siadłam obok jakiejś dziewczyny popijając wódkę prosto z butelki.

- Megan. - podałam rękę dziewczynie.

- Lauren. - uśmiechnęła się do mnie ściskając moją dłoń.

- Nie widziałam Cię tu wcześniej. - dodałam żeby nie zanudzać i upiłam kolejny łyk wódki.

- Przeprowadziłam się tu nie dawno. - odpowiedziala po czym dodała. - Chodź tańczyć. - dziewczyna pociągnęła mnie za rękę i po chwili byłyśmy juz na środku salonu gdzie nagle było wiecej osob.



Za błedy przepraszam ale pisłam ten rozdział w nocy <3 Do następnego koledzy!

Kocham cię Mała..Where stories live. Discover now