Spokój - Michael Clifford

20 3 0
                                    

Clemmons.
Karolina Północna...

Zadupie,w którym się urodziłam i które zwiem poprostu ,,Kwas". Naprawdę jak tu trafisz to już się nie uwolnisz. Niby jest tu te osiemnaście tysięcy ludzi a jednak wszyscy się znają jakby było ich zaledwie z tysiąc. Każdy sąsiad zza płotu wie, o której wstajesz, po co i ile masz par gaci w szufladzie oczywiście też znając jej położenie na mapie.

A gdzieś w tym wszystkim jestem ja z dziwnym imieniem. Wsumie tylko ono mnie wyróżnia przez co staje się mniej więcej rozpoznawalna. Na tyle na ile przeciętna nastolatka może zostać. Mówiąc przeciętna mam na myśli na maksa przeciętna i jeszcze bardziej.

Nie mam gustu w książkach bo ich nie czytam,filmów nigdy nie obejrzę do końca nie mówiąc o serialach. Nie mam celebrity crusch bo jedyny czas kiedy słucham muzyki to gdy jadę z mamą na zakupy i włączy radio. Co ja robię w wolnym czasie? Wielkie okragłe nic...

Ciemne blond włosy i orzechowe oczy nie przebijają się na tle znoszonych jeansów, randomowych koszulek i trampek. Białych albo czarnych nic pomiędzy,nic nad to...

-Chantal zejdź na dół! Nowi sąsiedzi przyjechali!

-I co ja mam z tym zrobić?! Może czerwony dywan im rozłożyć?

-Nie bądz nie miła i zejdź wkońcu trzeba iść się z nimi przywitać.-poparł matkę ojciec

Trzeba iść się przywitać...

-Chantal!

-No idę!-zbiegłam po schodach po drodze spinając włosy byle jak.

Najzwyczajniejsze w świecie proste włosy ni to blond ni to brąz takie...takie o.

Nasz dom tez był taki zwyczajny. Dwupiętrowy z małym ogrodem jak każdy na tym osiedlu i dwóch pozostałych.

Oczywiście zanim zawiązałam te cholerne trampki a raczej starałam się. W końcowym rozrachunku wciskając je w środek, rodzice już zdążyli się zaprzyjaźnić z nową cześcią naszego małego społeczeństwa.

Facet z gęstą czupryną jak na ten wiek rozmawiał z ojcem nosząc ich pudła. Matka plotkowała z niską kobitką a obok nich stał chłopak mniej więcej w moim wieku. I wszystko byłoby w porządku. Wysoki postawny a w tym szczupły...i niebieskie włosy na głowie.

Ta Barb z naprzeciwka przecież oszaleje gdy na każdym kółku brydża będzie o tym opowiadać przygłuchej Anieli.

-Dzień dobry

-Och,ty to musisz być Chantal słońce- kobieta odrazu zgarnęła mnie do uścisku

Cóż poczułam łamane żebra

-Tak um miło mi-niezręczny uśmiech wpłynął mi na usta tym bardziej widząc jak nastolatek wyciągnął do mnie ręke

Jezusie słodziutki tylko niech on mnie nie ściska bo wątroba uchem mi wyskoczy.

-Michael

-Chantal...-co on...

O cholera kto w tych czasach całuje dłoń. Chcę zniknąc a chichoczące matki wcale w tym nie pomagając.

-Liczę,że oprowadzisz mnie po okolicy Chan- zaczął gdy z grymasem niezadowolenia zabrałam ręke

-Chan, tak jasne...w dupę się pocałuj- dodałam ciszej gdy wszyscy skierowali się do środka domu Cliffordów

☆☆☆☆☆

-Cześć sąsiadko

Jego tu nie ma, idź dalej do tej cholernej szkoły

IMAGINY 5SOSWhere stories live. Discover now