5 dni później
Z letargu moich myśli wybudził mnie pisk czajnika. Złapałam się za głowę i wyłączyłam irytujący dźwięk. Zalałam sobie herbatę i usiadłam na kanapę.
Zastanawiałam się co Avengersi zrobiliby mojemu bratu, czy go zamkną, czy wręcz przeciwnie - pozwolą mu się poruszać tak jak mi. Bądź co bądź jestem bardziej przekonującym Mikaelsonem więc nie dziwie się że mnie wypuścili z celi. I nie mam pojęcia czy to dlatego że jestem kobietą czy po prostu mam taki dar, nie będę się w to zgłębiać.
Dzisiaj pełnia, wiec będę o wiele bardziej rozjuszona niż zazwyczaj. I głodna też.
Gdybym nie była tu zamknięta pewnie byłabym w jakimś lesie, a w nocy latałabym w skórze wilka. Stęskniłam się za uczuciem wolności. Za tym że i tak nikt mi nic nie zrobi, bo w końcu jestem nieśmiertelna.
Wstawiłam pusty kubek do zlewu i ruszyłam w stronę wyjścia na balkon, gdy miałam przejść przez próg coś mnie zatrzymało.
-Naprawdę? Nie mogę wyjść nawet na balkon?- zapytałam sama siebie. Oparłam się o futrynę i wsłuchałam się w szum wiatru i wody oraz śpiew ptaków. Okolica była spokojna. Pewnie dlatego że Avengers wybudowali się na zadupiu.
Ogólnie to nic się nie zmieniło. Loki jest dalej wkurzający, najwiecej czasu spędzam z Pietrem i Peterem. Reszta cały czas mnie o coś wypytuje, lecz ja albo kłamie albo udaje ze nie istnieją czyli krótko mówiąc mam ich w dupie.
Stałam tak jeszcze jakieś 20 minut, a następnie ruszyłam do pokoju.
Dziś taki krótki rozdział ponieważ nie miałam żadnego pomysłu, ale obiecuje ze w następnych będzie ciekawiej
![](https://img.wattpad.com/cover/280933073-288-k551810.jpg)
YOU ARE READING
𝑾𝑰𝑬𝑪𝒁𝑵𝑬 𝒁𝒀𝑪𝑰𝑬 // 𝑻𝒉𝒆 𝑶𝒓𝒊𝒈𝒊𝒏𝒂𝒍𝒔 𝒙 𝑨𝒗𝒆𝒏𝒈𝒆𝒓𝒔
Fanfiction𝙽𝚒𝚎𝚜́𝚖𝚒𝚎𝚛𝚝𝚎𝚕𝚗𝚘𝚜́𝚌́ 𝚓𝚎𝚜𝚝 𝚊𝚕𝚋𝚘 𝚣𝚋𝚊𝚠𝚒𝚎𝚗𝚒𝚎𝚖 𝚊𝚕𝚋𝚘 𝚔𝚕ą𝚝𝚠ą. 𝙾 𝚝𝚢𝚖 𝚍𝚎𝚌𝚢𝚍𝚞𝚓𝚎𝚜𝚣 𝚝𝚢𝚕𝚔𝚘 𝚝𝚢.