10

673 28 0
                                    

5 dni później

Z letargu moich myśli wybudził mnie pisk czajnika. Złapałam się za głowę i wyłączyłam irytujący dźwięk. Zalałam sobie herbatę i usiadłam na kanapę.

Zastanawiałam się co Avengersi zrobiliby mojemu bratu, czy go zamkną, czy wręcz przeciwnie - pozwolą mu się poruszać tak jak mi. Bądź co bądź jestem bardziej przekonującym Mikaelsonem więc nie dziwie się że mnie wypuścili z celi.  I nie mam pojęcia czy to dlatego że jestem kobietą czy po prostu mam taki dar, nie będę się w to zgłębiać.

Dzisiaj pełnia, wiec będę o wiele bardziej rozjuszona niż zazwyczaj. I głodna też.

Gdybym nie była tu zamknięta pewnie byłabym w jakimś lesie, a w nocy latałabym w skórze wilka. Stęskniłam się za uczuciem wolności. Za tym że i tak nikt mi nic nie zrobi, bo w końcu jestem nieśmiertelna.

Wstawiłam pusty kubek do zlewu i ruszyłam w stronę wyjścia na balkon, gdy miałam przejść przez próg coś mnie zatrzymało.

-Naprawdę? Nie mogę wyjść nawet na balkon?- zapytałam sama siebie. Oparłam się o futrynę i wsłuchałam się w szum wiatru i wody oraz śpiew ptaków. Okolica była spokojna. Pewnie dlatego że Avengers wybudowali się na zadupiu.

Ogólnie to nic się nie zmieniło. Loki jest dalej wkurzający, najwiecej czasu spędzam z Pietrem i Peterem. Reszta cały czas mnie o coś wypytuje, lecz ja albo kłamie albo udaje ze nie istnieją czyli krótko mówiąc mam ich w dupie.

Stałam tak jeszcze jakieś 20 minut, a następnie ruszyłam do pokoju.

Dziś taki krótki rozdział ponieważ nie miałam żadnego pomysłu, ale obiecuje ze w następnych będzie ciekawiej

𝑾𝑰𝑬𝑪𝒁𝑵𝑬 𝒁𝒀𝑪𝑰𝑬 // 𝑻𝒉𝒆 𝑶𝒓𝒊𝒈𝒊𝒏𝒂𝒍𝒔 𝒙 𝑨𝒗𝒆𝒏𝒈𝒆𝒓𝒔 Where stories live. Discover now