9.

812 34 2
                                    

-Panno Mikaelson, Pan Stark zwołał zebranie. Prosił aby Pani przyszła do sali konferencyjnej- ze snu wybudziła mnie sztuczna inteligencja. Przetarłam twarz dłońmi.

-Która godzina Friday?- zapytałam podchodząc do okna by uchylić okno.

-7:30 Panno Mikaelson

Też mu się zachciało robić jakieś durne spotkanie. Nie mam problemu ze wstaniem rano, ale i tak boli mnie to że musiałam przerwać mój piękny sen, w którym zjadam wszystkich Avengers. Szkoda że to nie była rzeczywistość.

Westchnęłam i poszłam do łazienki wziąć szybki prysznic. Ubrałam się w szare dresy. białą luźna bluzkę i granatową bluzę. Założyłam jeszcze czarne trampki, włosy zostawiłam rozpuszczone aby wyschły.

Wyszłam z pokoju i skierowałam się do sali konferencyjnej.

W pomieszczeniu siedzieli wszyscy Avengers, Loki i Fury. Niektórzy siedzieli przy stole gdzie było jedno wolne miejsce, jak się domyślam dla mnie, a reszta siedziała na fotelach i krzesłach przy ścianie. Nick za to stał przy dużym multimedialnym ekranie.

Wzrok wszystkich skierowany  był na mnie. Zajęłam wolne miejsce obok Starka i Wandy.

-Dłużej się nie dało?- zapytał Starł odwracając się w moją stronę

-Uwierz mi że się dało, ale uznałam że nie chce się upodabniać do ciebie i nie będę spóźniać nie wiadomo ile- lekko się uśmiechnęłam- Tak w ogóle to po co ja wam na jakimś spotkaniu dla superbohaterów- zmarszczyłam brwi. Reszta tylko wzruszyła ramionami i popatrzyła się na Nicka, co również zrobiłam

-Więc jak dobrze wiemy Vivian jest wampirem, ale jak nam wiadomo nie jedynym- zaczął Fury. Okej początek jest do bani.- Ostatnio zauważyliśmy że po zamknięciu tutaj Vivian w Nowym Orleanie wznowiły się ataki na ludzi. To zapewne sprawka twojego brata.- spojrzał na mnie a ja zmarszczyłam brwi i założyłam ręce na klatkę piersiową.- No chyba że ty i twój brat nie jesteście jedynymi wampirami- spojrzał na mnie tak jakbym coś ukrywała

-Nie- rozluźniłam się trochę- Jesteśmy jedynymi wampirami.- skłamałam, jest na świecie dużo wampirów. Chociaż by Marcel Gerard, nasz podopieczny. Znaczy, Klausa podopieczny. Gdy Gerard miał 15 lat pokłóciłam się z bratem i odeszłam. Wiem że w Nowym Orleanie rządzi ciemnoskóry, niestety gdy ostatnio chciałam go odwiedzić zostałam zabrana do bazy Avengers. To jest myśl. Mam świetny plan, mam nadzieje że wypali.- Nie wiem jak wy- wstałam- ale ja jestem głodna jak wilk- uśmiechnęłam się i ruszyłam do wyjścia

-Przecież...- Kapitan coś chciał powiedzieć ale mu przerwałam

-Tak wiem, że jestem wilkiem. Ale mówię prawdę, jestem głodna jak wilk- uśmiechnęłam się perliście. Ruszyłam do kuchni po worek z krwią którą przelałam do kubka. Posoka z torebki nie jest tak dobra jak świeża, prosto z  człowieka, ale jakoś przeżyje.

Ruszyłam razem z jedzeniem do mojego pokoju. Postawiłam kubek na półce i zabrałam się za malowanie. Przez oczami pojawił mi się obraz dziedzińca mojego dawnego domu w Nowym Orleanie. Od razu zabrałam się za malowanie go.

Usłyszałam pukanie do drzwi.

-Proszę- krzyknęłam. Usłyszałam jak ktoś schodzi do pokoju. Spojrzałam kątem oka na osobę która weszła do mojej oazy.
Moim gościem był Loki, co mnie trochę zdziwiło, bo co niby ode chciałby bożek?

Zaczął się rozglądać i podszedł do moich ksiąg i pamiętników. Wyciągnął jeden pamiętnik i zaczął kartkować, a ja cały czas malowałam.

-Chciałbyś coś ode mnie?- spytałam w końcu cały czas malując

-To nie są pamiętniki twojej rodziny- olał moje pytanie, odłożyłam pędzel i odwróciłam się w jego stronę- One są twoje

-Skąd taki wniosek?- podniosłam jedną brew

-Nie okłamiesz boga kłamstw kotku- uśmiechnął się chytrze, a ja zmarszczyłam brwi na to jak mnie nazwał

-Niby kiedy kłamałam?- założyłam ręce pod piersi

-Kłamałaś przy swoim wieku, gdy mówiłaś że ty o twój brat jesteście jedynymi wampirami i gdy powiedziałaś że te pamiętniki są twojej rodziny. Po za tym domyślaliśmy się że masz o wiele więcej lat.- usiadł na skraju łóżka, a moją twarz opatuliła maska obojętności.

-Możliwe. Kto pierwszy się zorientował?

-Dzieciak wpadł na to gdy miałaś test- powiedział a lewy kącik ust poszedł lekko w górę

-Tak myślałam. Zastanawiałam się kto pierwszy za was wszyskich się skapnie że coś jest ze mną nie tak. Stawiałam na dzieciaka. Jest inteligenty, młody, interesuje się takimi rzeczami, i pewnie oglądał Zmierzch-  dodałam gdy widziałam jego pytający wyraz twarzy

-To ile masz lat?- zapytał w końcu

-Na pewno jestem młodsza od twojego brata i ciebie. Wszystko w swoim czasie.- podeszłam do płótna

-Wiesz że mógłbym im powiedzieć że kłamałaś?- na jego twarzy zagościł psychopatyczny uśmiech

-I tak tego nie zrobisz- powiedziałam pewnie spoglądając na niego

-Skąd możesz to wiedzieć?- wstał. Teraz dzieliły nas niecałe 4 metry.

-Jestem dla ciebie tak naprawdę zagadką toteż nic konkretnego nie wiesz. Po za tym nie przepadasz za Avengersami, więc wątpię abyś powiedział coś co by im w kilku procentach pomogło.- tego jakby zatkało ponieważ mierzył mnie wzrokiem. Podszedł do mnie jeszcze bliżej przez co nasze klatki piersiowe prawie się ze sobą stykały. Musiałam zadrzeć głowę do góry, bo był o jakieś 13 centymetrów wyższy mimo tego że jestem dość wysoka, w końcu mam 176 centymetrów wzrostu.

-Coś planujesz- stwierdził, a ja mogłam poczuć jego oddech na swojej skórze- i do wiem się, za wszelką cenę co

-A co jak będzie ona naprawdę wysoka- uśmiechnęłam się chytrze

-Nic mnie nie powstrzyma, z resztą ich też. Czarownica ma zamiar przeglądnąć twoje wspomnienia i pokazać je innym.- poszerzyłam swój uśmiech

-To oznacza że i tak dowiesz się kim jestem i co planuje. Mówiłam, wszystko w swoim czasie.- poklepałam go po klatce piersiowej i wróciłam do malowania.

-Co malujesz?- zapytał stając tuż obok mnie

-Mój dom- lekko się uśmiechnęłam, co on usiadł zauważyć, bo również to uczynił, ale nie w jakiś psychopatyczny sposób, uśmiechnął się łagodnie. Tak jakby zrozumiał że tęsknie za tym miejscem, co zresztą było prawdą

-Piękny- stwierdził, a ja popatrzyłam się jego zielone oczy- To ja nie przeszkadzam- powiedział i wyszedł. Ja jedynie pokręciłam głową, aby pozbyć się niepotrzebnych myśli i kontynuowałam malowanie.



Przepraszam że robię takie odstępy we wstawianiu rozdziałów, ale musiałam się przygotowywać do szkoły.

Postaram się wstawiać je częściej co pewnie nie będzie takie łatwe, bo zaczyna się szkoła.

                                                               989 słów

𝑾𝑰𝑬𝑪𝒁𝑵𝑬 𝒁𝒀𝑪𝑰𝑬 // 𝑻𝒉𝒆 𝑶𝒓𝒊𝒈𝒊𝒏𝒂𝒍𝒔 𝒙 𝑨𝒗𝒆𝒏𝒈𝒆𝒓𝒔 حيث تعيش القصص. اكتشف الآن