Pov. Vivian
Siedziałam na kanapie w salonie pijąc krew ze szklanki i przeglądając wiadomości na laptopie. Muszę obczaić gdzie ostatnio było najwiecej ataków zwierząt (czyt. Klausa). Do pomieszczenia wszedł Stark, Wanda, Backi, Loki, Thor i Pietro.
-Co tam masz?- spytał Pietro przeskakując przez kanapę i siadając obok mnie- Ataki zwierząt?
-Patrzę gdzie ostatnio był mój ukochany braciszek- ostatnie słowo powiedziałam z pogardą
-Co się tak w ogóle między wami stało?- spytał Stark
-Długa historia. W skrócie dwa słowa, nadopiekuńczość i obsesja.- westchnęłam- Mój brat miał obsesje że wszystkie nadprzyrodzone istoty spiskują przeciwko nam. - wytłumaczyłam widząc ich pytający wzrok- A przecież tak nie można bo jesteśmy Mikaelsonami i wszyscy mają się nas bać, jedynych niezniszczalnych hybryd na świecie. Więc odeszłam w swoją stronę i w końcu byłam wolna. Niezależna.- prychnęłam
- I ile już się do siebie nie odzywacie?- spytała spokojnie Wanda. Przez chwile się zawahałam, No bo w końcu wypytują mnie o rzeczy prywatne. Ale skoro chce zdobyć ich zaufanie to muszę coś powiedzieć. I od razu mówię ja nie kłamie! Ja po prostu naginam prawdę.
-Długo. Bardzo długo.- dodałam- Nie wiem dokładnie ile lat.- przytaknęła głową.
-O! Twoje rzeczy już są- powiedział Tony. Perliście uśmiechnęłam
-Wspaniale. Przynieś mi je tu jak możesz.- poprosiłam biorąc łyka krwi. Zauważyłam że Loki i Backi i się na mnie gapią, ale nie zwróciłam na to zbytniej uwagi, w końcu nie codziennie widzi się osobę pijąca krew.
Do sali wszedł Stark i trzech innych gości z pudłami.
-Co ty tam masz? Kamienie?- zapytał niedelikatnie stawiając je na ziemie.
-Uważaj!- wstałam i podeszłam do jednego z pudeł, otworzyłam go i wyciągnęłam jeden z moich dzienników który pisałam w 1896.- Te księgi są starsze od ciebie. - usiadłam na ziemi
-Co to?- usiadła obok mnie Wanda i wyciągnęła jedną z ksiąg mojej matki
-Księgi i pamiętniki mojej rodziny. Niektóre mają nawet ponad tysiąc lat. Przed przemianą w wampira byłam hybrydą czarownicy i wilkołaka, tyle że o genie wilkołactwa wtedy nie wiedziałam. Mój brat był wtedy tylko wilkołakiem, nie odziedziczył po matce mocy.
-Po jakiemu jest to napisane?- spytała przesuwając opuszkami palców po kartce
-Łacina. Wszystkie czary są napisane i wymawiane po łacinie. Na niektórych stronach są też zapisane runami, ale to te bardziej skomplikowane zaklęcia. Te „nowsze"- zrobiłam cudzysłów palcami- są napisane na przykład po hiszpańsku, włosku, rosyjsku, polskim, niemieckim i pewnie jeszcze jakimś.- zaczęłam wyliczać na palcach
-Dasz radę je przetłumaczyć?- dociekał Stark
-Nie- skłamałam. Runy i Łacina są dla mnie najprostsze.
-To po co ci one?
-Sentymenty-. Zaczęłam wyciągać obraz który namalował mój brat
-Piękne, to ty namalowałaś?- zadała kolejne pytanie brunetka
-To akurat mój brat. Moje dzieła są w innych pudłach- ledwo widocznie się uśmiechnęłam- Albo w muzeach- powiedziałam tak cicho że tylko ktoś o lepszych zmysłach by to usłyszał.- Okej- klasnęłam w dłonie wstając- Zaniosę to do pokoju.- wzięłam trzy pudła na raz i zaniosłam do pokoju. Reszta zmarszczyła brwi. Po chwili wróciłam po jeszcze dwa- Dzięki Stark- powiedziałam na odchodne, usłyszałam tylko ciche „nie ma sprawy".
Zaczęłam wyciągać wszystko z pudeł. Książki na półki. Sztalugi, płótna, farby i pędzle ustawiłam obok okna, ciuchy schowałam do garderoby.
Zauważyłam w pudle jeszcze listy od Klausa których nigdy nie otworzyłam i nie otworze. Westchnęłam i schowałam je wgłąb jednej z szuflad.
Po posprzątaniu w pokoju, położyłam pudła obok drzwi wyjściowych, abym nie zapomniała ich wyrzucić, i rzuciłam się na łóżko.
Zastanawiałam się co by było gdybym nie pokłóciła się z Klausem. Bylibyśmy dalej nierozłączni? Pewnie tak. Albo czy Avengers by nas złapali, tak jak mnie teraz?
Przymknęłam oczy. Nawet nie wiedziałam kiedy zasnęłam.
![](https://img.wattpad.com/cover/280933073-288-k551810.jpg)
YOU ARE READING
𝑾𝑰𝑬𝑪𝒁𝑵𝑬 𝒁𝒀𝑪𝑰𝑬 // 𝑻𝒉𝒆 𝑶𝒓𝒊𝒈𝒊𝒏𝒂𝒍𝒔 𝒙 𝑨𝒗𝒆𝒏𝒈𝒆𝒓𝒔
Fanfiction𝙽𝚒𝚎𝚜́𝚖𝚒𝚎𝚛𝚝𝚎𝚕𝚗𝚘𝚜́𝚌́ 𝚓𝚎𝚜𝚝 𝚊𝚕𝚋𝚘 𝚣𝚋𝚊𝚠𝚒𝚎𝚗𝚒𝚎𝚖 𝚊𝚕𝚋𝚘 𝚔𝚕ą𝚝𝚠ą. 𝙾 𝚝𝚢𝚖 𝚍𝚎𝚌𝚢𝚍𝚞𝚓𝚎𝚜𝚣 𝚝𝚢𝚕𝚔𝚘 𝚝𝚢.