Jimin nie mógł spać całą noc. Był typem osoby, która przejmuje się wszystkim - nawet tymi mało istotnymi sprawami. Taehyung często nazywał go małostkowym, ale tamten nic na to nie mógł poradzić.
Wstał najpóźniej z całej trójki i dziękował Bogu za to, że jest sobota i nie musi iść na żadne zajęcia. Lubił chodzić na lekcje z tańca zarówno te praktyczne jak i te teoretyczne, jednak teraz czuł się wrakiem człowieka.
Zszedł zaspany po schodach do kuchni, gdzie ujrzał Taehyunga przy kuchennym blacie oraz Jungkooka siedzącego na krześle i jedzącego jakiś makaron.
– Hej. -przywitał się ospale, otwierając lodówkę i wyciągając z niej butelkę zimnej wody, której zawartość od razu opróżnił.
– Jiminieee. -powiedział przeciągle Taehyung i uśmiechnął się szeroko, przytulając swojego przyjaciela od tyłu.
– Mmmh.. -mruknął z zaskoczeniem szatyn, starając się nie udławić napojem. – Co ty taki wesoły dzisiaj?
Czerwono włosy uśmiechnął się szeroko ale i tajemniczo. – A po prostu wstałem w dobrym humorze.
Jimin wykrzywił usta w półuśmiechu i spojrzał na blat, gdzie widniała średniej wielkości miska z makaronem.
Podniósł rękę, pokazując palcem na przedmiot i zanim zdążył się zapytać, przyjaciel mu przerwał.
– Tak, to dla ciebie. -powiedział.
Niższy uśmiechnął się szeroko, tak że jego oczy przypominały teraz półksiężyce. Siedzący na stołku barowym Jeongguk, przypatrywał się co jakiś czas dwójce chłopaków. Czuł w sobie nieokreślone pokłady irytacji... a wręcz wściekłości. Potrzebował się wyżyć.
– Możesz się tak nie szczerzyć? Wyglądasz jak debil. -skomentował, zaciskając palce na pałeczkach.
Uśmiech zszedł z buzi Jimina. – O co ci chodzi?
– O ten kurwa tramwaj co nie chodzi. -burknął niezadowolony i przeniósł się z kuchni na kanapę, gdzie włączył telewizor i nie zmieniając kanału obserwował jak leci jakaś drama, której z nikąd nie kojarzył.
– Oooo! Mad for each other! Uwielbiam tę dramę. -blondyn usłyszał za sobą melodyjny głos Jimina, który w tym momencie wydawał mu się brzmieć jak skrzecząca kura.
I pomimo tego, że wiedział, że jego słowa były najprawdopodobniej skierowane do Kima, to i tak nie mógł się powstrzymać od komentarza.
– Specjalnie poszedłem do drugiego pokoju, aby nie musieć słychać twojego wkurwiającego głosu, więc czy możesz z łaski swojej obniżyć nieco decybele? -odwrócił głowę, tak że miał idealny widok na dwóch mężczyzn stojących przed nim.
Szatyn tym razem nie zareagował tak łagodnie na wredny tekst Jeongguka.
– Ja nie komentuję kiedy jesz jak jebana świnia. Chociaż jak narazie to twoje mlaskanie słychać bardziej niż moje krzyki. -odpowiedział cynicznie.
Młodszy parsknął.
– Jestem w swoim mieszkaniu i mogę robić co chcę. Natomiast ty jesteś tylko pasożytem i równie dobrze mogłbym kazać ci stąd wypierdalać. -odpowiedział ostro, posyłając gromiące spojrzenie starszemu.
Park przełknął niezauważalnie ślinę, jednak nie zamierzał się wycofywać.
– To przykre, że Taehyung ma tak bardzo na ciebie wyjebane, że nawet nie obchodzi go to, czy pozwalasz mi tu mieszkać czy nie.
BẠN ĐANG ĐỌC
mine [j.jk x p.jm]
Fanfiction- To prawda, że cię nie nawidzę, ale nie chcę abyś należał do kogokolwiek innego.