☆彡 Rozdział 25 ☆彡

173 15 5
                                    

   Przez moment cała sala balowa oblana złoto-białymi kolorami, trwała w głębokiej ciszy. Litwa i Polska patrzyli z małym lękiem na wroga, a on na nich niczym bestia na swą ofiarę. Nagle ten wstał z fotela dumnie się prostując, gdy wtem czarne ptaszysko wydało głośny ryk i odleciało w inny kąt sali, gubiąc pióra. Imperium zszedł po schodkach na parkiet okrążając młodzieńców powolnym krokiem, z rękami skrytymi za plecami; nie spuszczając przenikliwego wzroku, uśmiechał się demonicznie. Litwin osłonił swoim ciałem księcia niczym wzniesiony mur obronny przed atakiem, mając zawistne spojrzenie i czując napięcie. 

- Tyle lat czekania na ten moment. - jego barwa głosu była harda, głęboka i chłodna. - I myślałem, że przyjdzie mi stoczyć walkę z potomkiem Rzeczypospolitej Obojga Narodów bez potrzeby zadzierania z tymi magicznymi degeneratami. 

- I kto to mówi! - warknął Polska trzymając nadal miecz; jego śnieżno-białe pióra się nastroszyły z emocji. - Karmisz się tylko nienawiścią i żądzą władzy, a w ciągu tych lat zgotowałeś istne piekło wszystkim Polakom! Nawet Szatan będzie się obawiał mając do czynienia z kimś takim! 

   Od ścian sali odbił się echem kpiący i przerażający zarazem śmiech Imperium.

- Doprawdy, żenujący i naiwny bachor z ciebie jest! - oczy mu dziwnie zabłysły. - Sądzisz, że dasz radę pokonać MNIE? AKTUALNĄ POTĘGĘ EUROPY?! Nawet mi się poddały inne królestwa i oddały mi wszystko co najcenniejszego posiadały! TO PRAWDZIWI TCHÓRZE, JAK WY I CAŁA WASZA ŚMIESZNA ARMIA MAGICZNYCH STWORZEŃ! 

   Wtedy dało się zauważyć, że zaczęło się dziać coś dziwnego; mianowicie, Car zaczął nabierać muskularnych kształtów w barkach, nogach i tułowiu przez co jego ciało przypominało wilkołaka, tak samo jego barwa głosu się zmieniała na demoniczny. Znad czoła zaczęło mu wyrastać jelenie poroże, twarz się przeobrażała w wilczy pysk. I to, jak się wydzierał wniebogłosy, było naprawdę przerażające dla tamtej dwójki, która patrzyła na to z przerażeniem. Na koniec zaczął rosnąć do trzech metrów wysokości, a z małych dłoni zrobiły się potężne łapy o szponach niczym okropne brzytwy. Gdy już transformacja dobiegła końca, to... Coś, co jest Imperium, stało w bezruchu z opuszczonym łbem w dół i warczało cicho. 
     Przerażeni jak nigdy dotąd młodzieńcy, nie doświadczając jeszcze takiej sytuacji, stali w wielkim osłupieniu już żegnając się w duchu ze sobą i światem. Nie wiadomo, jak się wszystko potoczy, bo - z pewnością - dojdzie do istnego danse macabre; jak nie tylko z nimi, to także ze wszystkimi kto się spotka z demonem.

    Księciu jedyne co przyszło do głowy, to pochwycić Litwina pod pachy i unieść się z nim na wysokość żyrandoli. Machał mocno skrzydłami nie pozwalając sobie opaść, ale przyjaciel mu to znacznie utrudniał swoją 70-cio kilową wagą. Gdy potwór przerażająco ryknął na całe gardło, widać było jak największy z żyrandoli zadrżał, a płomyki zgasły, przez co zrobiło się jeszcze ciemniej.

- Poli, co robimy?! Nie mamy z nim najmniejszych szans! - podsumował Litwin skrzeczącym ze strachu głosem.

   W oczach Polski pojawiła się ciemność i wydawało mu się, że jest w próżni - tak jak we śnie, gdy spotkał ojca. I nic bardziej mylnego, gdyż usłyszał jego spokojny głos. Wstając z niewidzialnej podłogi odwrócił się do tyłu, widząc wysokiego mężczyznę z poważnym wyrazem twarzy. Podszedł do niego i położył wielką dłoń na barku potomka.

- Wierzę w ciebie, Mój synu. Ja i twoja matka jesteśmy z ciebie niezwykle dumni - nie zawiedź nas, proszę, spraw by wszystko stało się znów lepsze. - uśmiechnął się do niego lekko i przytulił chłopaka, otaczając ich ciała swoimi potężnymi skrzydłami o szarych piórach. Książę poczuł w sercu przyjemne ciepło i cisnące się łzy do oczu, gdy udało mu się poczuć w uścisku dotyk ojca. Był tak kojący, spokojny, miły... Jednak to nie trwało długo, bo wszystko zniknęło i znów książę ujrzał salę balową, Litwę i potwora szalejącego na ziemi. 

Countryhumans: Upadłe KrólestwoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz