☆彡Rozdział 8☆彡

268 26 3
                                    

  Polska postanowił jeszcze tego samego dnia wynieść się z domu, czekał tylko na zachód słońca.

  Czerwcowa noc znów była ciepła i spokojna, co dodało wielką satysfakcję chłopakowi; właśnie pakował swoje najpotrzebniejsze rzeczy do torby. Było to kilka ubrań i bielizna, sakwa z pieniędzmi, coś do jedzenia, zapas wody na podróż, kompas i mapę. Po piętnastu minutach był już gotowy do drogi. Zostawił także na swoim biurku list pożegnalny z wyjaśnieniem. 

  Przepasał ją sobie na ramieniu i podszedł do drzwi po czym chwycił za klamkę i wyszedł po cichu z sypialni. Po opuszczeniu budynku wydał ciche sapnięcie i zdecydowanym krokiem podążał w stronę głównej drogi.

- No, Polska. Już nie ma odwrotu. - mruknął spoglądając w lekko zachmurzone niebo. - Robisz to dla dobra innych, ale i siebie...

  Teraz się rozpędził i wybiegł na drogę, po paru minutach mijając rezydencję rodziny litewskiej. Przelotnie spojrzał na posiadłość, przy której poruszyły się dwie sylwetki; sylwetki dwóch chłopców, którzy byli rodzeństwem i zmierzali w kierunku Polski. Chłopak zastygł na chwilę dziwiąc się, że o tej porze nie śpią tylko chodzą po nocy.

- Niech to! - syknął, przyspieszając kroku. Kątem oka zauważył że tamta dwójka biegła. 

- Lenkija! - zawołał starszy chwytając przyjaciela za rękaw płaszcza. - Zatrzymaj się!

  Polska się zatrzymał, wyrywając z uścisku rękę, zaś Litwin spojrzał na niego zdezorientowany, jak jego młodszy brat.

- Co ty wyprawiasz? Jest środek nocy, a ty sobie wędrówki urządzasz! Rozum ci odjęło?! - odezwał się Łotwa z wyrzutem.

- Raczej też powinienem was zapytać o to samo. - prychnął.

- Nie zmieniaj tematu, przeczuwaliśmy że jest coś nie tak i nie mogliśmy zmrużyć oka. - wyjaśnił. - Tak swoją drogą, po co ci ta torba?

- Posłuchajcie mnie no! - wrzasnął książę. - Jakby co, to nie widzieliście mnie, jasne? - jego głos złagodniał, ale nadal miał chłodną ekspresję. Po tych słowach odwrócił się na pięcie i poszedł dalej, lecz rodzeństwo nie dawało za wygraną i podbiegli, chcąc dotrzymać przyjacielowi kroku.

- Lenkija, co jest z tobą nie tak? Gdzie ty chcesz iść?

- Tak, masz rację! Wszystko jest ze mną nie tak! Nie bez powodu traktują mnie tu jak ofiarę losu! - wybuchnął, wrzeszcząc jak wariat. Bracia próbowali go uspokoić, lecz ciężko im było. - Czy to jest takie ciężkie do zrozumienia, że chcę się dowiedzieć prawdy o przeszłości?! 

- Dobrze, dobrze, tylko już nie krzycz! - mruknął Litwa unosząc ręce do połowy. - Rozumiemy cię, ale dobrze wiesz przecież że ucieczka przed problemami nie jest skuteczna. Jesteś prawie dorosły i mądry, więc na pewno to wiesz...

  Polska odpuścił i spuścił wzrok na ziemię.

- Wiem o tym... Ale nie mam innego wyjścia. - westchnął.

  Cała trójka zatrzymała się przy skraju lasu, czyli granicy ich miasta. Książę spojrzał w otchłań ciemności, a potem na przyjaciół stojących parę metrów przed nim, wpatrujących się w las.

- Tak w ogóle... - zaczął Łotwa. - ...Dokąd chcesz iść? I w jakim celu?

- Będę podążał na południe.

  Rodzeństwo osłupiało, a w głowie starszego zaświeciła się czerwona lampka. Chwycił białowłosego za ramiona i potrząsnął nim.

- O nie, nie, nie, nie! Na pewno NIE! - protestował, wtulając go w siebie. - Tam przecież rządzi ten cały Imperium Rosyjskie! I jak cię dorwie, to zabije! NIE PUSZCZĘ CIĘ!!

  Zdenerwowany Polak wyrwał się z jego objęć i odepchnął, patrząc srogo w jego oczy.

- Nie mam zamiaru żyć ze świadomością, że ten plugawy nikczemnik splamił swoje łapska krwią mojego ojca! Pokonam go nawet za cenę życia i uwolnię ten kraj dotknięty porażką i niesprawiedliwością. - postawił kilka kroków do przodu. Przystanął i spojrzał na nich. - Jeśli chcecie mi pomóc dokonać zemsty, po prostu idźcie za mną. Ale nie zmuszam was do niczego. - zaczął iść w las.

  Lekko zagubieni bracia spojrzeli po sobie.

- Powiedz mi że to się nie dzieje naprawdę, błagam. - mruknął Łotwa.

- No cóż, dzieje się. Chcesz to cię mogę uszczypnąć.

- Mhm. - kiwnął głową nadstawiając ramię, ale brat szczypnął go w ucho. - Ała!

- To za to że ukradłeś mi cuksy. - zaśmiał się, ale za chwilę spoważniał. - Nie powinniśmy puszczać go samego. Idziemy z nim. - ruszył się z miejsca i wszedł do lasu.

- A-ale mama i tata będą się martwili! - Łotwa zaczął się zastanawiać, czy nie lepiej dogonić jednego i drugiego i zaciągnąć ich do domów. - Oni nas zatłuką!

  Jego brat tylko machnął ręką i dogonił Polskę. Łotwin przez chwilę walczył ze sobą chodząc w kółko, ale w końcu rozsądek wygrał i postanowił iść z nimi.

- A niech was, jak umrzemy to tylko przez was... - wymamrotał pod nosem i poprawił torbę z prowiantem, doganiając ich.


☆゚.*・。゚☆゚.*・。゚

troszku nudny rozdział, sorka-

Countryhumans: Upadłe KrólestwoOnde histórias criam vida. Descubra agora