23. Zrobiliśmy sobie dobrze.

626 17 0
                                    

Zbliżał się koniec roku, a z nim wakacje. Znów zaczęłam wychodzić na miasto jak kiedyś. Trzymałam się z Jess i Carterem, a nawet o dziwo załapałam jakiś dobry kontakt z Collin'em. Zmalał mi jednak kontakt z resztą ekipy, tak samo jak z Dorianem dlatego Col wypytuje często czy wszystko jest dobrze między nami.

Z Nickiem za to od czasu zerwania nie rozmawiałam ani razu. Pogodziłam się z jego decyzją i ją uszanowałam. Nie naciskałam jak inne laski. Wzięłam sobie rade przyjaciółki do serca i dałam mu odejść. Może będzie szczęśliwszy beze mnie?...

Wróciłam do domu z Jessi i poszłyśmy do mego pokoju. Otwarłam laptopa i zaczęłam przeszukiwać przyszłych studiów. Znalazłam studia ekonomiczne i to z całkiem dobrą opinią, ale w Chicago.. jeśli wzięłabym samolot to nie byłoby tak źle.

— I jak, znalazłaś coś? — spytała blondyna.

— Ekonomia w Chicago.

— Co ty gadasz?! Ja przeglądam stronę szkoły barmańskiej w Chicago.

— To, może wysłałybyśmy zgłoszenia? Śmiesznie będzie jak się uda.

— Dajesz. — powiedziała uradowana.

Zaczęłyśmy składać pisma do wybranych szkół i zostało nam jedynie dalej czekać.

— Będziemy mieć w papierach jeśli zrezygnujemy z aktualnej szkoły, by tam wyjechać? — spytała po chwili Jess.

— Ta, pewnie tak. Ale może się uda.

Po jeszcze paru godzinach spędzonych przed ekranami laptopów skończyłyśmy, a dołączył się do nas Carter.

— Cześć, laseczki! — zawołał, a my zeszłyśmy na dół, by przywitać się z brunetem.

Ostatnimi czasy zauważyłyśmy, że brunet chodzi dziwnie szczęśliwy od paru dni. Wcześniej o tym rozmawiając postanowiłyśmy z niego jakoś wyciągnąć powód.

— Cześć, słodki. — powiedziała Jess i dała mu buziaka tak samo jak ja.

Chłopak rozsiadł się zadowolony na kanapie patrząc z uśmiechem w sufit.

— Okej, nie wytrzymam dłużej. To miała być tajemnica, także macie nikomu nie mówić! — z zadowoleniem, bo nie musiałyśmy się starać kiwnęłyśmy głową. — Uhh, dobra. — zamknął oczy i westchnął. — Zrobiliśmy sobie dobrze.

— To znaczy? — spytałam

— No kurwa ja mu zwaliłem, on mi się odwdzięczył tym samym, czego tu nie zrozumieć.

— Ale komu zwaliłeś? — spytałam zniecierpliwiona, a Jess uważnie patrzyła na bruneta w ciszy. Brunet chwile ze sobą walczył, ale w końcu westchnął i szybko powiedział.

— Collin'owi.

— Coo?! — krzyknęłam równo z przyjaciółką, a na twarzy wykwitł nam szeroki uśmiech. — Serio? — spytałam.

— Tak. I to było niesamowite! Ale chyba, więcej tego nie zrobimy. — posmutniał nagle.

— A to dlaczego? Zrobił ci coś?! — spytała zdenerwowana blondynka. — jeśli tak to nie będzie miał już sobie na czym robić dobrze, bo członka mu utnę i dam psu Niny, a jaja urwę i zaniosę do kurnika sąsiadki jako nowe jajka.

— Niee, Jessi. Po prostu on nie jest bi, a tym bardziej homo.

— To jak to się stało, że ci zwalił? — spytała tym razem zaciekawiona.

— Byliśmy po treningu, bo dzisiaj mieliśmy z czwartoklasistami. Braliśmy prysznic, a wiecie, że mamy wspólny na czym sobie w sumie mogę skorzystać i pooceniać — poruszył dwuznacznie brwiami — ale no, i gdy wszyscy wyszli i zostałem z nim sam, zauważyłem, że zaczyna sobie właśnie coś tam robić. Gdy się odwrócił, by pewnie sprawdzić czy został sam to chyba mnie nie zauważył bo stałem za małą ścianką. Jedną rękę oparł o kafelki, a drugą zaczął walić. Gdy zauważyłem jak spięły się jego mięśnie pleców i pośladki myślałem, że wybuchnę z podniecenia i w końcu mi też stanął w momencie gdy usłyszałem jego jęk. — przerwał i przeszedł do kuchni a my jak kaczuszki za nim chcąc dalej tego słuchać. — zacząłem sobie walić. Gdy wymknął mi się cichy jęk on przerwał i przerażony się odwrócił no i mnie zauważył. Zaczął mnie wyzywać od zboków i pedałów, ale się tym nie przejąłem i dalej się masturbując do niego podszedłem. Gdy chłopak ochłonął sam się na mnie rzucił co było jeszcze seksowniejsze i zaczął mi delikatnie walić, a jak on mi to i ja jemu. No i oboje skończyliśmy zadowoleni i zdyszani. Tylko po tym wszystkim gdy chłopak doszedł do siebie kazał mi o tym zapomnieć i nie pisnąć nikomu ani słowa. — skończył i napił się soku z gwinta.

— To czemu nam to mówisz? — spytałam rozbawiona.

— Yy, bo jesteście moimi najlepszymi przyjaciółkami? — spytał zirytowany mym pytaniem na co z blondynką się zaśmiałam.

•••

Został tydzień do zakończenia roku szkolnego. Jest piątek co oznacza imprezę na koniec szkoły. Co rok organizowana jest u jakiegoś chłopaka i tym razem się nic nie zmieniło. Impreza była u... Nicka. Że jego rodzice się zgodzili? Ostatnią lekcją jest w-f. Była ładna pogoda więc, wyszliśmy na dwór.

— To co dziewczyny dzisiaj koszykówka na dworze. — powiedziała nasza wuefistka.

Jak zawsze musiałyśmy zrobić trzy okrążenia wokół boiska i później jeszcze rozgrzewkę z piłkami do kosza. Chłopcy za to zamiast robić rozgrzewkę do piłki nożnej siedzieli na trybunach i nam się przyglądali. Wtedy chyba pierwszy raz od mego pamiętnego dnia Nicolas mnie obserwował. Starałam się na nich nie patrzeć, choć się czułam niekomfortowo czując ich wzrok na sobie.

— Hej, Nina! Krótszych spodenek się założyć nie dało? — krzyknął jakiś męski głos z trybun.

Spojrzałam tam, a chłopcy tylko się śmiali i przebijali piątki z Oliverem. Czyli zapewne to on krzyknął. Śmiał się każdy nawet Nick, prócz Cartera, który piorunował ich spojrzeniem.

Na ten komentarz zrobiło mi się bardziej niezręcznie i złapałam za końcówki spodenek i pociągnęłam je w dół. Przecież nie były tak, krótkie jak na przykład Madeline czy Frei, które miały na sobie szmaty ledwo co zasłaniające, a nie spodenki.

•••

W-f się skończył, a ja wróciłam wykończona do domu. Najpierw poszłam się dokładnie umyć i później zeszłam na dół.

— Co na obiad? — spytałam mamy.

— Duszone ziemniaki i paluszki rybne.

Choć nie lubię tych paluszków ze względu na zapach to uwielbiam ich smak. Zjadłam obiad w mgnieniu oka i ruszyłam do salonu gdzie czekałam na Jessice. Miała do mnie przyjść i razem będziemy się szykować na imprezę. W końcu dzwonek rozszedł się po domu a ja ruszyłam do drzwi by je otworzyć.

— Co oni tu robią? — spytałam blondynkę pokazując na dwójkę chłopaków obok.

— Chcieli też wpaść. — uśmiechnęła się i weszła do środka jak do siebie z czego chłopcy wzięli z niej przykład.

— Chodźcie na górę. — powiedziałam i ruszyłam przodem.

Weszliśmy do mojego pokoju, w którym były wszędzie porozrzucane sukienki.

— Matko jedyna nawet ja takiego syfu nie mam. — powiedział Collin.

— Przymknij się. Szukałam odpowiedniej sukienki.

— I co, znalazłaś? — spytał Carter.

Kiwnęłam twierdząco głową i pokazałam im wybraną suknie. Była czarna, obcisła do połowy uda, po jednej stronie z wycięciem do biodra, na cienkich ramiączkach i prostym dekoltem.

— I do tego czarne air maxy 97, bo nie mam zamiaru iść w szpilkach. No i kurtkę jeansową na późniejsze godziny.

— To ja mam... — wyjęła z plecaka swoją kreację. Czerwona mini na cienkich ramiączkach z dekoltem w serce. — i zakładam do tego czarne air maxy 90. Kurtki nie wzięłam. — zgrzytnęła zębami.

— Pożyczę ci moją. — odezwał się Carter, a ta mu wysłała buziaka w powietrzu.

No więc szykowanie się - czas zacząć...


.K.

———
Wiem, że w Chicago nie ma takiej szkoły jak barmańska czy też ekonomia lub w NY w przypadku Nicka logistyka, ale wszystko na potrzebę książki!

See you later, sweetheartWhere stories live. Discover now