15. Wygrałaś.

616 20 0
                                    

Późnym popołudniem chłopcy przeszli do pokoju Patricka gdzie zasnęli. Zostałam więc tylko ja, Julie i Dorian.

— Dorian, mógłbyś ich później odwieź? Muszę wracać na chatę. — spytała Julie nerwowo zakładając swoją kurtkę i buty.

— Coś z tatą? — spytał ze współczuciem w oczach.

Dziewczyna nic nie mówiąc tylko na niego spojrzała co zrozumiał za potwierdzenie.

— Dzięki. Pa Nina. — powiedziała i dała mi szybkiego całusa w policzek.

— Hej. — odpowiedziałam ale na tyle cicho, że mógł to zrozumieć tylko Dorian siedzący obok.

W końcu wyszła z domu i było słychać odpalający silnik jej auta.

— Wiem, że nie powinnam, ale co z jej ojcem?

— Yhh... jest pijakiem, choć choruje na serce. Jej mama zawsze go pilnuje, ale gdy już nie daje rady wkracza Julie. Ojciec zawsze stara się jej słuchać, bo uważa ją za swój największy skarb i chce dla niej jak najlepiej.

— Skoro chce jak najlepiej to czemu nie przestanie pić i pójdzie się leczyć?

— Uwierz, to nie takie proste. Badania same w sobie są w chuj drogie plus leki. Oni nie są zbytnio dobrzy z kasą. Często proponuje jej kasę, ale ona odmawia mówiąc, że mama ciężko pracuje, ona też i sobie poradzą.

Wsłuchiwałam się w niego jak w ulubioną piosenkę. Naprawdę współczułam brunetce..

Od: Nicki
~ Jesteś w domu? Zaraz będziemy na Brooklynie to bym wpadł.

Spojrzałam na bruneta obok, który wpatrywał się w telewizor dalej mając rękę na oparciu za mną, przez co mogłam oprzeć się o jego tors.

Do: Nicki
~ Nie ma mnie :/ pewnie będę popołudniu zanim mama wróci do domu, bo siedzę u Julie.

Wymyśliłam wiadomość na szybko.

Od: Nicki
~ A... No dobrze. A kim jest Julie?

Do: Nicki
~ Nowa przyjaciółka.

Dalej już nic nie napisał.

Odłożyłam telefon i opierając się o tors bruneta oglądałam wraz z nim następną bajkę, która leciała - „Hercules".

— Też kiedyś będę miał takie bicki. — powiedział nagle na co się zaśmiałam.

•••

O siedemnastej po długich namowach mamy pojechałam do Nicka. Zadzwoniłam dzwonkiem, a w dużych, szklanych drzwiach ukazał mi się jego tata z wielkim uśmiechem.

— No dzień dobry, dzień dobry Nino. — powiedział zapraszając mnie do środka. Zdjęłam kurtkę z butami i odrazu poczułam na swoim ramieniu dużą dłoń. Szłam pod ramie z jego ojcem wprost do salonu gdzie siedziała sobie jego cała rodzinka i coś oglądała prócz Vanessy, która z nosem w laptopie coś pisała zapewne do pracy.

— Nina! — krzyknęła Hope zwracając na siebie uwagę innych domowników przez co obdarzyli mnie uśmiechami.

Blondyneczka w podskokach do mnie przybiegła i przytuliła. Zaraz po niej podszedł do mnie Nick i dał krótki pocałunek na co Hope się skrzywiła, a Brad parsknął śmiechem na jej minę.

— W przyszłości też będziesz się całować, młoda. — powiedział rozbawiony ojciec.

— Dalekiej przyszłości. — powiedziała ich mama podkreślając pierwszy wyraz i patrząc z pogardą na męża.

See you later, sweetheartWhere stories live. Discover now