Jedenasty

590 61 2
                                    

Raven poszła polować z samego rana. Gdy wychodziła natknęła się na swojego brata i jego dziewczynę siedzących na dworze. Zauważyła bliznę na nieskalanej szyi Raiden'a, ale spieszyła się więc nie zadawała pytań, nawet kiedy poczuła nieprzyjemny zapach przerażenia. W lesie było cicho, i Raven czuła tylko dziki zapach zwierząt i natury. W tej części lasu byli sami lecz dziewczyna weszła na drzewo i znieruchomiała ze strzałą na cięciwie by mieć lepszy cel niż z ziemi. Nie czekała długo, bo po chwili pojawił się piękny jeleń i jego partnerka a strzała miękko wbiła się w klatkę piersiową łani. Druga sztuka uciekła a Raven zeszła z drzewa i rozejrzała się, nie zauważając nikogo. Związała nogi zwierzęcia i położyła je na dwóch gałęziach żeby móc je za sobą ciągnąć. Już wracała po swoich śladach gdy usłyszała że coś się za nią przemieszcza a potem poczuła zapach nienawiści i szybko uchyliła się. Ostry nóż wbił się w drzewo przed nią. Stanęła twarzą w twarz z jakimś wysokim umięśnionym blondynem o zaciętym wyrazie twarzy i w ułamek sekundy wyciągnęła strzałę i wystrzeliła. Głuchy odgłos jego upadku odbił się cichym echem po lesie po chwili, gdy miała już pewność że jest sama, Raven schowała ciało w korzeniach sosny i wróciła do zaciągania łani do domu. Z dziesięć minut później, była z powrotem w grocie. Usłyszała cichy jęk Aleri i zatrzymała się, z braku innego sposobu, węsząc. W powietrzu unosiła się śmierć. Wbiegła pod skalny sufit, przerażona, i stanęła jak wryta ; jej brat właśnie wyciągał długi nóż z ramienia Alerii. Dziewczyna podniosła wzrok na przybysza i się słabo uśmiechnęła ; mimo wszystko, próbowała być silna. Raven wróciła po zwierzę które porzuciła na zewnątrz, a gdy wyciągała je do środka, zauważyła wystającą z krzaków dłoń. Odwróciła raptownie wzrok i poczuła poczucie winy Raiden'a, co ją zaskoczyło gdyż nigdy jeszcze nie czuła tej emocji u swojego brata. Zawołała go od progu, nie chcąc żeby Aleria usłyszała ich wymianę zdań.

Kiedy w końcu przyszedł, stanął jak najdalej od niej, opierając się o ścianę z nieprzeniknioną miną.

  - Raiden,  co się stało ?

Skrzywił się widząc że do niego podeszła bliżej niż zazwyczaj.

  - Zaatakował nas z zaskoczenia. Nie myśleliśmy że ktoś tu nas znajdzie więc nie mieliśmy nawet przy sobie broni.

Jego poczucie winy było związane z dziewczyną, Raven była tego pewna.

  - Jak została zraniona Aleria ?

Jego poczucie winy nagle się wzmocniło.

  - Obroniła mnie. Gdy rzucił we mnie nożem gdy ja zdejmowałem kuszę ze ściany, nie miałem czasu się ruszyć. Aleria jednak miała sporo czasu i się pomiędzy nas rzuciła. Trafiłby mnie w plecy gdyby nie ona. -Spuścił wzrok- Gdy tylko zdjąłem kuszę, zabiłem go od razu. Nie miał szans przeżyć.

  - Raiden... To nie twoja wina że jest zraniona. Dzięki niej żyjesz. Dzięki jej miłości. Nie jesteś jej nic winien.

  - Zgadzam się z nią. -Dobiegł ich jej głos z końca groty a Raven zachichotała.

  - Przepraszam. Teraz nie tylko ja nie dam ci spokoju.

Raiden rzucił jej wkurzone spojrzenie a potem zauważył upolowaną łanie.

  - Piękna sztuka.

Zbliżył się do zwierzęcia i delikatnie podniósł niosąc do miejsca gdzie w suficie groty, w skale, powstała dziura, idealna by wychodził tamtędy dym z ogniska. Nie rozpalił ognia, wiedział że wcześniej trzeba wypatroszyć zwierzę. Spojrzał na siostrę zastanawiając się czy ona umie to zrobić. Może jedna lekcja z Alerią starczyła, skoro dziewczyna wyciągnęła zza pasa nóż i kucnęła przy ciele zwierzęcia. Raiden odwrócił się i wrócił do Alerii. Przyglądała się ona swoim dłoniom. Pamiętał jak grała na pianinie tymi kruchymi palcami, pamiętał ich taniec. Spojrzał tęsknie na swoje skrzypce w rogu. Nie mógł nawet na nich zagrać. Poczuł głęboką melancholię i gdy spojrzał na Alerię jego pożądanie stało się prawie bolesne. Była tu, przy nim, ale tak naprawdę nie mógł się do niej zbliżyć. Czuł się jak odcięty od powietrza. Po raz pierwszy poczuł aż tak silne uczucie do innej osoby. Podszedł do niej i usiadł obok niej, próbując uspokoić swoje walące serce gdy nagle wpadł mu do głowy szalony pomysł. Potrząsnął głową próbując się go pozbyć, ale było już za późno. Jego podekscytowanie i pożądanie poczuła jego siostra, która spojrzała na niego zaskoczona. Nie miał jej tego za złe, wiedział że zazwyczaj miał "ciche" emocje których nawet nie czuła gdy wchodził do pomieszczenia. Często mu mówiła, że są tak słabe że musi być o parę kroków od niej by coś poczuła, albo wejść do pomieszczenia z przeciągiem. Ale tym razem nie było wiatru, a on siedział na drugim końcu groty, o minimum dwanaście metrów do niej. Mimo to, tym razem je wyczuła, i Raiden poczuł jak jego policzki płoną. Nie zdając sobie z tego sprawy, splótł swoje palce z palcami Alerii. Gdy ta się o niego oparła,  zabrakło mu powietrza, i usłyszał swoje bijące w szalonym rytmie serce. Znów pomyślał o tym miejscu, gdzie mogliby być kompletnie sami i gdzie nikt by ich nie znalazł... A gdy znowu odrzucił od siebie ten pomysł, poczuł tą silną falę bólu która wyszła cichym krzykiem z jego gardła. Podniósł rękę do ust, ale to nie jego były otwarte.

  - Raiden, co się dzieje ?!

Aleria patrzyła na niego trzymając się za gardło. Jego ból...

  - Nie mogę w to uwierzyć ! -Wykrzyknęła Raven z drugiego końca pokoju- wasze emocje są powiązane ! To niesamowite !

Stała niedaleko i głęboko wdychała powietrze. Węszyła.

  - Dlatego nie mogłam czuć ciebie Alerio ! Czułam twój zapach, ale nie twoje emocje ! Czujesz to co on, prawda ?

  - Nie wiem. -Aleria wpatrywała się w nią zaskoczona- Chociaż... Przed chwilą...

Raven uśmiechnęła się pod nosem.

  - Mój brat powinien ci coś pokazać. Bo jak nie, to w końcu oboje wybuchniecie, bo to była podwójna emocja którą tak mocno poczułam.

Odwróciła się na pięcie, nadal się uśmiechając, i wróciła do przygotowywania mięsa. Raiden czuł jak ręka Alerii drży. Wstał, pociągając ją za sobą i wyszedł na zewnątrz, wchodząc w las skąpany w kolorze zachodzącego słońca. Było mu strasznie gorąco od kiedy zdał sobie sprawę iż dziewczyna która się teraz przedzierała z nim przez krzaki, wcześniej też czuła pożądanie. No bo jaką inną emocje mogła poczuć Raven kiedy myślała że to on ? Rumieniec rozpalił mu twarz ; odwrócił się do Alerii która się szeroko uśmiechała a gdy na nią spojrzał spuściła wzrok. Przyciągnął ją do siebie i złapał za podbródek patrząc jej głęboko w oczy.

  - Prawie jesteśmy.

Odwzajemniła jego spojrzenie, a gdy pochylił się do niej, zamknęła oczy. Pocałował ją długo, namiętnie, aż z jej ust wyrwało się ciche westchnienie. Uśmiechnął się przy jej ustach i pociągnął ją dalej. Po chwili się roześmiał, gdyż poczuł niedosyt. To silne uczucie nie było tylko jego. Uderzyła go kantem dłoni w ramię, śmiejąc się. Śmiała się tak, aż doszli na miejsce. A tam, zabrakło jej tchu i zamarła, z otwartymi ustami, niedowierzając w istnienie miejsca w którym się znalazła.

Szare AniołyWhere stories live. Discover now