Dziewiąty

595 62 0
                                    

  - Raven powinna niedługo wrócić.

Nadal nie mógł uwierzyć w jej obecność tutaj. Gdy zaproponował jej plan, najpierw odmówiła, lecz gdy zaproponował jej że ona będzie im załatwiać żywność w zamian za dach nad głową, w końcu się zgodziła. Teraz jej walizka stała w rogu jego pokoju, a Aleria chodziła po salonie zachwycając się wystrojem.

  - Raven nie wie że jesteś... No wiesz... Nie czarno-skrzydła.

Spojrzała w jego kierunku rozpalając ogień w jego brzuchu.

  - Odgadnie jeśli jej tego nie powiem ?

  - Nie całkiem. Będzie wiedziała że coś kryjesz i zrobi ci dziurę w brzuchu, byle by się dowiedzieć.

Aleria się roześmiała.

  - To twoja siostra. Jeśli ty jej ufasz, to i ja.

Pochylił głowę. Nadal nie mógł uwierzyć w jej obecność w jego domu.

  - Czy umiecie polować z łuku ?

Podniósł głowę. Stała o parę metrów od niego. Miał do niej trzy kroki. Ona, cztery.

  - Tak. Ale nie wiemy jak...

  - Patroszyć zwierzęta ? Ja, tak. Nauczę was.

Już miał zmniejszyć dystans pomiędzy nimi do minimum, gdy nagle drzwi otworzyły się na oścież.

  - Udało mi się zdobyć pieczywo i zebrałam też trochę ja... O ! Dzień dobry !

Raiden westchnął. Przyszła ta przerażająca godzina.

  - Raven, to Aleria. Straciła dziś dom. Umie patroszyć zwierzęta i łatwo może zdobyć jedzenie, więc zaproponowałem jej żeby z nami została.

Siostra spojrzała na niego sceptycznie. Wyczuła jego napięcie od progu i wiedziała że to tylko mała cześć powodów. Spojrzała na Alerię.

  - Witaj. Mam nadzieję że się polubimy.

Szeroki uśmiech rozkwitł na twarzy Alerii.

  - Ja już cię lubię bo jesteś siostrą takiego przystojniaka jak on i masz styl. -Mrugnęła do niego, podczas gdy Raven też się uśmiechnęła, zachwycona- Lecz jest coś co musisz wiedzieć. Nie jestem taka jak wy.

Raven przyjrzała się jej.

  - Hę ? Masz nogi, oczy, normalne zęby, dłonie bez pazurów... Tak jak ja. Jaka jest więc ta różnica między nami której się tak boisz ?

  - Bardzo prosta a zarazem taka przez którą możesz mnie znienawidzić za błędy moich podobnych. Różnica o którą chodzi... To... -Urwała i nabrała gwałtownie powietrza -Różnica piór.

Raven zamarła. Jej brat przyjrzał się jej uważnie. Zastanawiała się co zrobić z tą informacją. Spojrzał z kolei na Alerię. Patrzyła się na podłogę, i rzuciła mu szybkie spojrzenie. Ręce jej drżały. Czuł ból kiedy i ona go czuła.

  - To tylko pióra. Ich kolor nie jest ważny, to dusza jest najważniejsza.

Raven podeszła do Alerii i ją przytuliła, szepcąc jej coś na ucho. Dziewczyna się uśmiechnęła i odwzajemniła objęcie. Raiden stał z boku i nie mógł uwierzyć własnemu szczęściu. Jego strach się ulotnił. Plan zadziałał, a Aleria chyba polubiła jego siostrę, tak samo jak Raven prawdopodobnie polubiła ją. Nie mogło być lepiej.

Dwie godziny później, po domu unosił się zapach dziczyzny. Raven upolowała pięknego jelenia, a Aleria właśnie jej pokazywała jak go przyrządzić. Brzuchy straszliwie burczały wszystkim, ale jedzenie nie było gotowe gdy Raiden wyszedł z salonu. Chłopak siedział w swoim pokoju, kontemplując walizkę w rogu. Była duża i czarna, a w środku były ubrania dziewczyny jego marzeń. Raven zapukała do drzwi i weszła, wyrywając go z letargu.

  - Uwierzysz ? Obiad podany do stołu ! Aleria jest cudotwórczynią !

Raiden uśmiechnął się i poszedł za siostrą. Z salonu dochodził anielski zapach. Kiedy zasiedli do stołu, Aleria nałożyła im spore porcje na talerze, a sobie samej nałożyła mały kawałek mięsa.

  - Mało jadasz -zauważyła Raven z pełnymi ustami.

  - Nie, po prostu to wy potrzebujecie jeść więcej ode mnie -uśmiechnęła się.

Potem już nic nie mówili, jedząc po raz pierwszy od dawna. Raiden zjadł połowę brytfanny mięsa w dwadzieścia minut a jego siostra drugie pół. Kiedy odeszli od stołu, rzucili się na kanapę padnięci podczas gdy Aleria  wypytywała o ich życie tutaj. Pytała skąd biorą prąd i wodę, czy sąsiedzi sprawiają problemy, czy często bywają tu ludzie i czy wszyscy są zabici gdy tu przychodzą. Gdy usłyszała że nikt nie jest zabity, niedowierzyła ale nic nie powiedziała. Raiden zastanowił się przez chwilę czy to przez swoją edukację tak pomyślała ale w końcu odrzucił ten pomysł. Dlaczego by kłamali dzieciom ? Postanowił sobie że ją o to spyta później ale kolejna seria pytań sprawiła iż o tym zapomniał.

Pod koniec wieczoru, nagle Raven zdeklarowała że wychodzi i że wróci dopiero nazajutrz w okolicach późnego ranka. Najwyraźniej ma zamiar polować bo bierze, wychodząc, swój łuk i strzały. Jednak gdy Raiden zdaje sobie sprawę że zostanie sam na sam z Alerią na całą noc, to jego siostra rzuca mu usłyszane spojrzenie. Chłopak nie dowierza własnym oczom. Jego siostra zostawi mu trochę intymności z jego dziewczyną wiedząc jak to się skończy. Ale to nie koniec. Anielica patrzy na niego z cichą groźbą w oczach. Żyli dość długo razem by zrozumieć przekaz. "Będziesz mi to winny". Drzwi zamykają się za nią z cichym trzaskiem podczas gdy Raiden pokłada się ze śmiechu. Odwraca się do Alerii i ją obejmuje spojrzeniem. Stoi tyłem do niego z dłońmi na klawiaturze fortepianu. Instrument najwyraźniej ją fascynuje.

  - Umiesz grać ? -pyta jej.

Kiwa tylko głową, i nie czekając na pozwolenie siada na stołku i zaczyna grać. Melodia jest intrygująca, trochę mroczna i toczy się echem tworząc skomplikowany utwór do którego po chwili dołącza Raiden ze skrzypcami. Płynnie wpasowuje się w rytm, przewidywując nuty zanim zostaną one wytańczone przez zdolne palce dziewczyny. Nigdy nie słyszał tej melodii ale płynie ona w głębi jego serca, jakby zawsze ją znał ale brakowało do niej dotychczas elementów. Zza kurtyny włosów, Aleria patrzy na niego z zachwytem aż do końca utworu. Składa dłonie na kolanach.

  - Ja sama to napisałam.

  - Wiem.

Uśmiecha się.

  - Jak ...?

Nie musi kończyć. Chłopak podnosi rękę do serca.

  - Ona była już tu. Tak jak ty.

Alerię oblewa rumieniec. Otwiera usta, a w tym samym momencie do mieszkania wpada przerażona Raven, a jej bluzka jest poplamiona krwią.

  - To koniec. Musimy uciekać.

Szare AniołyWhere stories live. Discover now