- Odkąd widzę duchy - fuknęłam.

Wyrwałam się blondynowi i zrobiłam trzy kroki w tył, żeby dystans między nami dodał mi komfortu, a także pewności siebie. Ostatnimi czasy, moje kłótnie z Ashtonem bywały dość intensywne, bo odczuwałam swego rodzaju przewagę, głównie z powodu odległości. Gdy stał blisko, ulegałam mu, jednak kiedy był daleko.. nie mógł nade mną zapanować.

- Nie jestem duchem.

- Szkoda - rzuciłam, uśmiechając się sztucznie.

Słowa, które wypowiadałam raniły również mnie. Mimo że miałam świadomość, iż uczucie do Ashtona nie wygaśnie nawet, kiedy go przy mnie nie będzie przez kolejne pół roku, potrzebowałam dać mu w kość i nauczyć go, że nie wszystkich może oszukiwać tylko dlatego, bo wydaje mu się to korzystne.

Ashton wywrócił teatralnie oczami, zbliżając się do mnie.

- Wsiadaj do auta - rozkazał, a ja zaśmiałam się głośno.

- Nie będziesz mi mówił, co mam robić.

Oczy Ashtona pociemniały, dając mi do zrozumienia, że jego cierpliwość powoli wygasa i za kilka minut może być gorąco.

- Caitlin - wysyczał przez zaciśnięte zęby - Do. Auta.

Zignorowałam jego wzrastającą złość i brnęłam w dyskusję.

- Miałeś się nie wychylać - wygarnęłam.

- Gdyby Luke i Michael tam nie wpadli, leżałabyś na ziemi z kulami w piersi! Postradałaś zmysły do cholery?! Nie widziałaś zagrożenia?! - wrzeszczał, a ja zamilkłam - Wsiadaj do auta, natychmiast.

- Palant - burknęłam, po czym wyminęłam z gracją chłopaka i skierowałam się do samochodu.

- Kretynka - mruknął pod nosem, ale udało mi się to usłyszeć.

- Co powiedziałeś?! Masz jeszcze czelność... - odwróciłam się.

Głośny strzał i syknięcie Ashtona wstrzymało mój monolog. Krzyknęłam, kiedy zobaczyłam jak chłopak łapie się za brzuch i zwija z bólu. Otworzyłam usta z wrażenia, a moje serce zabiło sto razy szybciej. Ashton dostał kulkę. Krew pojawiła się na jego dłoniach. Podbiegłam do blondyna, który prawie padł na ziemię. Objęłam go ramieniem, wołając jego imię kilka razy. Jęczał i klął pod nosem, łapczywie łapiąc oddech. Głową skinął w stronę samochodu, a ja posłusznie wykonałam jego polecenie, słysząc dochodzące z lasu okrzyki facetów. Otworzyłam drzwi od strony pasażera, a potem posadziłam Ashtona.

- Zwariowałaś? - wykrztusił.

- Nie możesz prowadzić ranny, poproszę kluczyki.

- Czy ty w ogóle wiesz, jak jeździ się szybko?

- Nie było cię sześć miesięcy Ashton, nie uczyłam się tylko życia bez ciebie - warknęłam, wyrywając klucze z jego dłoni. Zamknęłam drzwi nie słuchając jego sprzeciwów i ostrzeżeń na temat zniszczenia auta. Zajęłam miejsce od strony kierowcy, po czym odpaliłam silnik. Widząc jak mężczyźni wybiegają z lasu, uderzyłam w pedał gazu, przyciskając go do podłogi. Silnik zawarczał, a ja ledwo zapanowałam nad wozem, który ruszył niczym rakieta. Strzelano do nas, ale żaden pocisk nie trafił w samochód. Wyjechałam na drogę bez zwalniania na zakręcie.  Zwiększyłam prędkość do stu osiemdziesięciu kilometrów na godzinę. Nie towarzyszyła mi żadna adrenalina, nie odczuwałam również przyjemności z tak szybkiej jazdy. Starałam się widzieć wszystko dookoła, ale obrazy tylko przelatywały przez moje oczy, nie rejestrując żadnych ruchów. Myślałam wtedy, aby nikogo przypadkowo nie potrącić. Nie wybaczyłabym sobie, gdybym zabiła człowieka bądź wyrządziła mu krzywdę. Ludzkie czy nawet zwierzęce cierpienie łamie moje serce na milion kawałków. Nie potrafiłabym z tym żyć.

Cień 2 - PułapkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz