Dorrie

1.1K 41 7
                                    

- Dor, Dor, Dor! - nad moją głową, stał mój podekscytowany mały braciszek. - Wstawaj stara krowo! Musisz zrobić mi śniadanie, mama pojechała na dyżur! - Krzyczał i skakał nade mną jak szalony. - Mario, która godzina? - spytałam 6-letniego najsłodszego na świecie chłopczyka. - Hmmm... Jest 7:45. Chyba nie obudziłem cię za wcześnie? - *O fuck... Znowu się spóźnię*-pomyślałam. Wstałam z ciepłego łóżka i szybko pościeliłam łóżko swoje i Maria.

Ubrałam się w rekordowym tempie w luźne, letnie ciuchy i przeczesałam nieświeże włosy. Usłyszałam krzyk... To Mario... Szybko zbiegłam po schodach, na dół do kuchni, aby zobaczyć co się stało... Mario, gotowy do szkoły (mniej więcej) stał przy szafce i szukał czegoś w jej wnętrzu. - Dorrie... Nie ma Nutelli. Obiecałaś, że kupisz. - zrobił zmartwioną minę i odwrócił się, aby udać, że się obraził.

-Dzieńdobry, panno Dorrie. - powiedziała przedszkolanka. - Czy Mario jest już po śniadaniu? - spytała miło. - Nie, przepraszam nie zdążyłam... N-nie było... Nutelli.-odpowiedziałam z lekkim uśmieszkiem na ustach. - Nie zjem pancakes bez nutelli. - Mario popatrzył na mnie i uśmiechnął się wrednie. Kocham tego małego rozrabiakę. Od momentu kiedy się urodził, uśmiech nie znika mi z twarzy. Mario wziął pod rękę Margaret (koleżankę z przedszkola) i odszedł do sali. Nawet się nie pożegnał, mały gnojek. Zajął się koleżanką. To słodkie.

Wsiadłam do samochodu i pojechałam do domu. Prawo jazdy mam od dwóch lat, ale od kiedy skończyłam osiemnaste urodziny, wszystko się zmieniło...

Moja matka... Pracuje w szpitalu, nie ma jej prawie codziennie. Wraca do domu późno w nocy, a wychodzi jak jeszcze śpię. Pracuje na dwa etaty. Od śmierci ojca, musi zarabiać na nas sama. Jest silną kobietą, czasami żałuję, że nie spędzamy ze sobą więcej czasu. Ojciec umarł, miał problemy z sercem. Słabo go znałam, zmarł gdy miałam dwa lata. Matka znalazła pracę, a ja muszę opiekować się Mariem. Chodzę też na imprezy, tego nie moge sobie odmówić. Uwielbiam się bawić. Mario wtedy idzie na noc do Margaret, a ja odbieram go dopiero drugiego dnia.

Weszlam do domu, muszę tu troche ogarnąć, bo wieczorem przychodzą Kate i Seliwia. Organizujemy babski wieczór. Oczywiście zaraz po zaśnięciu Maria... Planowałyśmy wyjście na imprezę, ale mama Margaret dzisiaj nie przygarnie Maria.

Włożyłam brudne naczynia do zmywarki, włączyłam telewizję i odpaliłam laptopa. Weszłam na tumblera, Kate właśnie zamiesciła tam zdjęcie nowego, dopiero kupionego iphona. Jak to ona... Musi być na bieżąco. Jest piekielnie bogata (to cud, ze przyjaźni się ze mną :)) ma wszystko co tylko zapragnie, oprócz rodziców... Pracują 24h na dobę i odwiedzają ją raz w miesiącu. Z tego tez powodu, Kate często urządza imprezy.

Kolejnym moim docelowym punktem był Facebook. Sprawdziłam wiadomości i przeszlam do oglądania głównej tablicy. Na samym poczatku Eric Villete wstawił zdjęcie z sobotniej imprezy, na której oczywiście byłam. Był tam Eric, Daniel, Seliwia i ja, a z tyłu... Piekielnie przystojny brunet. Nie widzialam go nigdy wcześniej, albo poprostu tak sie upilam, że nie zwróciłam na niego uwagi. Weszlam na oznaczenia. Eric, Seliwia, Ja.... Harry! Tak nazywa się ten chłopak. Weszłam wiec na jego profil. Na zdjeciu profilowym wyszedł przeuroczo. Kliknęłam na informację, która najbardziej mnie interesowała:
Status: Wolny (jak ptak)...

Na mojej twarzy pojawił się ogromny uśmiech.

**********************************
Fanfiction o którym wspominałam :) I oto przed wami pierwsza jego część(^_-)
Myślę, że przypadnie wam do gustu i go polubicie :)
Pozdrawiam pozdrowionych i niepozdrowionych też pozdrawiam ® Do następnego :)

Xx Klaudia

Stay with me close.|H.S. Fanfiction|Where stories live. Discover now