Ocknęłam się dopiero kilka przecznic dalej. Biegłam kilkanaście minut nie robiąc żadnej przerwy. Poczułam bolesne ukłucie w podbrzuszu i złapałam się na tym, że nie mogę oddychać.
Zatrzymałam się by uspokoić szybko bijące serce. Głęboko odetchnęłam. Za dużo myśli kłębiło się w mojej głowie bym mogła myśleć racjonalnie. Obejrzałam się w około. Nie miałam pojęcia gdzie się znajduję. Byłam w środku lasu, na szczęście nie na tyle gęstego by doszczętnie się zgubić. Ruszyłam przed siebie w nadziei, że natrafię na innych ludzi lub wskazówkę jak się stąd wydostać. Chwilę później zobaczyłam strzałkę, która wskazywała leśną drogę. Podejrzewałam, że w ten sposób dotrę do miasta.
Wyciągnęłam telefon i licząc, że otrzymam odpowiedzi na swoje pytanie - wystukałam smsa do Jack'a.
Ja: Musimy się spotkać.
Nie minęło kilka sekund, a otrzymałam odpowiedź.
Jack: Co się stało?
Ja: Przyjedź do parku na Church Ave.
Włożyłam słuchawki puszczając jeden ze spokojniejszych kawałków z mojej playlisty.
Szłam przed siebie próbując skonstruować jak najbardziej proste, a jednocześnie odpowiednie pytania. Musiałam dowiedzieć się prawdy. Sprawa zaszła za daleko, żebym udawała, że wszystko jest w porządku.
Dotarłam do parku i usiadłam na pierwszej lepszej ławce czekając na przyjaciela. O ile nadal mogłam go tak nazywać po tym co zrobił.
Zobaczyłam go w oddali, miał kamienną minę i kiedy tylko mnie zauważył podbiegł w moją stronę.
- Maya! – krzyknął salutując na przywitanie. – Co się stało? Właśnie urwałem się z randki, żeby tu przyjść i nie rozumiem... - zaczął, ale mu przerwałam.
- Lubisz Zoe? – spojrzałam mu głęboko w oczy. Uniósł brwi.
- Co? Przecież prawie jej nie znam – podrapał się po głowie. – Dlaczego o to pytasz?
- Wiem, że z nią piszesz – wstałam z ławki i podeszłam bliżej niego – Wiem, o c z y m z nią piszesz – rzuciłam mu spojrzenie pełne złości.
- Co? O czym ty mówisz? – wygląda na zdenerwowanego. Przyłapałam go na kłamstwie.
- Widziałam waszą rozmowę. Macie przede mną tajemnice – podniosłam głos – co przede mną ukrywasz? – wskazałam na niego palcem.
- Maya, daj spokój – rozejrzał się dookoła próbując uniknąć odpowiedzi.
- Natychmiast wyjaśnij mi co się tutaj do cholery dzieje. Od kiedy macie kontakt? – moje oczy zalały się łzami.
- Maya, to naprawdę nie moja sprawa, powinnaś porozmawiać z Zoe, ja nie chciałem, żeby... - zamilkł na chwilę – Nie będę się w to mieszać.
Zaczęłam się rozklejać, łzy same napływały mi do oczu. Nie mogłam uwierzyć, że Jack mógłby kiedykolwiek się w ten sposób zachować.
- A romans? Rozmawiałam dziś z Russelem, powiedział o jakimś romansie mojej matki. Mam świadomość, że sypia z kim popadnie, ale co do tego ma rodzina Zoe? Dlaczego wszyscy o tym mówią? – wydarłam się na niego nie mogąc dłużej powstrzymać ładunku emocjonalnego, który zgromadziłam. – Natychmiast wyjaśnij mi o co chodzi!
- Porozmawiaj z Zoe. – spuścił wzrok i teraz już patrzył na trawnik – a najlepiej ze swoją matką. Maya, ja naprawdę nie mogę nic powiedzieć, to nie moja sprawa. Zostałem wplątany w sytuację, która mnie nie dotyczy – wyjaśnił, a jego spojrzenie było pełne żalu. Nie wydawało się, żeby kłamał. Jego spojrzenie było zmęczone. Wydawał się przeciążony tajemnicą, która musiał nosić w sobie przez dłuższy czas.
YOU ARE READING
Zapach deszczu
RomanceUlotne chwile. Potencjalnie nieznaczące wydarzenia. Przypadkowo wypowiedziane słowa. Potrafią zmienić bieg każdej historii. Nieporozumienia, które połączyły nasze życia ściśle wiążą się z uczuciem. A czasem także z jego brakiem. Życie potrafi być p...