4a.

31 11 13
                                    




Nie zdążyłyśmy ukryć się przed rozpoczęciem burzy, ale nie była ona na tyle intensywna, żebyśmy znacznie zmokły. Otrzepując krople deszczu z ubrań schowałyśmy się pod pobliskim mostem. Po chwili milczenia i kilku uśmiechach usiadłyśmy naprzeciwko siebie na sporych kamieniach. Małymi łykami popijałyśmy swoje wina.

- Dzisiejszy dzień jest zdecydowanie pełen wrażeń – mrugnęła do mnie odpalając złotego marlboro. Skinęłam głową.

Zdałam sobie sprawę, że teraz pojawił się idealny moment na szczerą rozmowę. Za długo trzymałam w sobie tyle wątpliwości, które teraz wreszcie mogłam rozwiać.

- Zoe, słuchaj – zaczęłam nerwowo poruszając nogą – chciałabym, żebyś odpowiedziała na kilka z moich pytań – powiedziałam pewniej niż zwykle.

Dziewczyna powolnie podniosła głowę i rzuciła mi zaciekawione spojrzenie.

- No proszę, zrobiłaś się bardzo poważna – odparła zauważając zmianę w moim zachowaniu – No dobrze – dorzuciła po chwili – odpowiem szczerze na każde pytanie, które mi zadasz, ale... - zamilkła na chwilę – możesz mnie spytać tylko o trzy rzeczy.

Zoe zdecydowanie nie chciała odpuścić gry, którą rozpoczęła tego dnia. Miałam niepowtarzalną możliwość dowiedzenia się prawdy, ale jednocześnie ograniczoną ilość ruchów.

- Na dosłownie każde pytanie? – spytałam z niepewnością.

- Tak, a za każdą moją odpowiedź bierzesz duży łyk wina – wyszczerzyła się.

Lubiła grać nieczysto.

- Niech ci będzie – odparłam i zaczęłam zastanawiać się o co tak naprawdę powinnam ją spytać. Przez moją głowę przeleciało ostrze przecinające miliony myśli, które układały się w dziesiątki tysięcy pytań. Miałam tylko trzy szanse, żeby dowiedzieć się prawdy. To nie było w porządku, ale nie spodziewałam się po niej niczego lepszego.

Zamilkłam. Zoe spojrzała w moją stronę czekając na mój ruch. W końcu odpaliła kolejnego papierosa i zapatrzyła się na rzekę. Nie wiedziałam od czego zacząć. Ale nie chciałam zmarnować tej szansy. Postanowiłam zaryzykować.

- Opowiedz mi o gubernatorze. Co się tam wydarzyło?

- Mogę odpowiadać tylko „tak" lub „nie", nic więcej – ledwie zdążyłam dokończyć swoje zdanie, a ona wystrzeliła przykładając do ust papierosa i po chwili zaciągając się nikotyną.

Uwielbiała kontrolować sytuację. Kiedy tylko robiło się niewygodnie - bez skrupułów zmieniała zasady. Przebywając z nią nie mogłam liczyć na nic pewnego.

- Ok. Czy spałaś z gubernatorem? – zaakceptowałam jej pomysł i spytałam bez ogródek.

- Nie – odparła pewnie.

Wzięłam duży łyk wina, który mocna mną wykręcił. Skrzywiłam się.

- A chciałaś? – dorzuciłam bezmyślnie. Dotarło do mnie, że popełniłam błąd, więc szybko się z niego wycofałam – Nie, zaraz. O to nie pytam. Udajmy, że nic nie powiedziałam.

Uśmiechnęła się i porozumiewawczo skinęła głową.

- Czy kochasz Bastiana? – kontynuowałam dokładnie segregując myśli.

- Tak – rzuciła– To znaczy, nie. I tak, i nie. To jest bardziej skomplikowane niż myślisz.

Wytarłam usta po wypiciu kolejnego łyku wina. Po takim czasie nawet zaczęło mi smakować. Bąbelki przyjemnie musowały w moich ustach i delikatnie podrażniały kubki smakowe.

Zapach deszczuWhere stories live. Discover now