Rozdział 5

1.7K 60 2
                                    

Moje przerażenie rosło z minuty na minutę coraz bardziej. Rozglądałam się nerwowo w poszukiwaniu kogokolwiek, by zapytać chociaż w jakim miejscu jestem. Na próżno. Już trochę mieszkam w Paryżu, ale przeważnie siedziałam na uczelni, później chodziłam do pracy i tak w kółko. Imprezy na których byłam, można zliczyć na palcach jednej ręki i to tylko dzięki Èricowi. Kiedy chciałam sięgnąć po telefon do tylnej kieszeni, zdałam sobie sprawę, że wcale go tam nie ma. Musiał zostać w samochodzie u tego pajaca, który mnie tu zostawił

-Kurwa- krzyknęłam po Polsku. Bardzo rzadko używam tego języka, bo moi rodzice rozmawiają ze mną po Włosku, tutaj rozmawiam po Francusku a języka Polskiego nauczyła mnie moja babcia.
Uwielbiałam używać przekleństw w tym języku bo zdecydowanie wyrażały więcej niż tysiąc słów

Łzy zaczynały napływać mi do oczu, usiadłam na koc i zakryłam twarz dłońmi. Jeżeli Mariia zauważy, że Kylian wrócił a mnie nie ma i w dodatku nie odbiorę telefonu, zwolni mnie a ja będę musiała przyznać rodzicom racje i ciągnąć od nich hajs. Pociągnęłam nosem, gdy nagle usłyszałam czyjeś chrząkanie, uniosłem głowę i zauważyłam ciemnoskórego chłopaka. Popatrzyłam na niego i nie mogłam powiedzieć nawet jednego słowa, zastanawiało mnie tylko dlaczego wrócił?

-Najpierw na mnie krzyczysz, robisz wyrzuty a teraz płaczesz?- zapytał zdziwiony i usiadł obok mnie- To ostro pojebane

-Dlaczego wróciłeś?- uniosłem wzrok na chłopaka, który patrzył w niebo i przegrywał swoje wargi, wyglądał jakby chciał coś powiedzieć ale jednak nie mógł

-Zostawiłem tutaj coś bardzo cennego dla mnie- puścił mi oczko kiedy zauważył ze się mu przyglądam i uniósł rękę tak, jakby chciał mnie nią objąć - Mój album ze zdjęciami

Po tych słowach, chłopak wstał i zaczął iść w kierunku samochodu. Nie mogłam pozwolić na to, żeby znów mnie zostawił tu samą, wiec podbiegłam do niego i podłożyłam mu nogę, przez co chłopak stracił równowagę i prawie upadł. Popatrzył na mnie spod byka i uniósł ręce do góry w geście zdziwienia

-Myślisz, że możesz mnie tu tak zostawić?- założyłam ręce na klatkę piersiową i czekałam na reakcję chłopaka, powoli łapiąc powietrze by nie zacząć krzyczeć i lekko się przy tym uspokoić.

-Tak, dokładnie tak myśle- odwrócił się i znów zaczął iść w kierunku samochodu

-O nie, po pierwsze posprzątaj po sobie koc i koszyk, jeżeli nie chcesz już tu siedzieć. Po drugie masz mnie odwieźć do hotelu i to już- głos mi się załamał i czułam jakby coś stanęło mi w gardle

Spojrzałam na dłonie chłopaka, które momentalnie zacisnęły się w pięść. Odwrócił się do mnie i zaczął iść w moim kierunku, zatrzymał się dopiero jak był tuż przed moją twarzą

-Posłuchaj mnie- złapał mnie dość mocno za nadgarstek- Wydaje Ci się, że jesteś niewiadomo kim, że możesz mną rządzić i pomiatać a tak na prawdę to ja powinienem to robić bo jesteś zwykłą kelnereczką.- Oczy mu pociemniały ze złości- , Kurwa, chciałem pokazać Ci trochę innego świata a ty jesteś po prostu niewdzięczna. Wiesz ile dziewczyn chciałoby być na twoim miejscu? Wiesz co te dziewczyny zrobiłyby mi później w podziękowaniu?- chłopak puścił mój nadgarstek, ominął mnie biorąc koszyk i koc a następnie znów obrał drogę do samochodu.

-Oddaj mi mój telefon- odpowiedziałam cicho. Nie chciałam mieć już z tym gwiazdorem nic do czynienia

Kylian nic nie odpowiedział, otworzył drzwi od swojego camaro i czekał aż do niego wsiądę. Chyba upadł na głowę. Podeszłam do drzwi, otworzyłam je i zabrałam telefon z siedzenia. Popatrzyłam ostatni raz na chłopaka, którego wzrok skierowany był na kierownice i zamknęłam drzwi. Odchodząc od samochodu zadzwoniłam pod numer, który wpisał mi chłopak od szmpanów

Two different worldsOnde histórias criam vida. Descubra agora