14

109 15 5
                                    

-Z bandą uzdolnionych magicznie dzieci i dwóch pijaków? Do tego jeden morderca, zakochany dupek, nożownik i wskrzeszacz duchów.

-A no tak. Dzięki za przypomnienie. -powiedział z sarkazmem i nawet na mnie nie spojrzał. No cóż ważne, że Kelly dotarła do domu. Nie do końca trzeźwa ale jednak.

______________________________________________

Pov Kelly

Obudziłam się ze strasznym bólem głowy. Pulsowała ona i miałam wrażenie, jakbym waliła głową o ścianę co najmniej godzinę. Wypiłam poza moją skalę i zachowałam trzeźwość na dotarcie do Akademii. Brawo dla mnie. Nie pamiętam szczegółów poprzedniego wieczoru ale czułam się wykończona, a moja smoczyca spała. Nagle ktoś rzucił we mnie tabletkami na kaca.

-Dzięki. -jęknęłam nawet nie patrząc na tego kto mnie uratował.

-Nie ma za co. -odparła siostra i usiadła na brzegu łóżka. -Przekroczyłaś limit, brawo Klaus jest z ciebie dumny. -prychnęła, a ja gorzko się zaśmiałam.

-Klausina przynajmniej popiera moje hobby. -powiedziałam i sięgnęłam po szklankę z wodą  którą trzymała Liv. Wzięłam dwie tabletki i popiłam wodą.

-Picie i tycie? -spytała żartobliwie,a ja podniosłam się do siadu.

-Picie. Bez tycia. -powiedziałam i dopiłam wode. Spojrzałam na nią niewinnie, a ta przewróciła oczami i wypełniła mój kubek wodą. -Dzięki. -powiedziałam i wszystko wypiłam. Zaschło mi w gardle nie zaprzeczę. Wtedy pokój się otworzył i w drzwiach stanął Five.

-Jak czuje się osoba zgonująca? -zapytał,a na jego usta wkradł się uśmieszek.

-Całkiem, całkiem. -odparłam. O dziwo rozmowa była w miarę normalna bo nie żuciliśmy się sobie nawzajem do gardeł. To jest plus.  -Umówiłam się dziś z Jamesem musimy schwytać tego kolesia który prawie mnie zabił. Mnie i Arona. -na wzmiankę o Aronie smoczyca gwałtownie się obudziła. -Będę musiała  zajrzeć do biblioteki bo mam pewną sprawę do rozwiązania. -oznajmiłam i spojrzałam na Liv.

-Staruszek będzie miał wybuch furii więc się nie zdziw. Ustalił pewne zasady,a  ty zdążyłaś już wszystkie złamać. -powiedział na co wzruszyłam ramionami.

-Łamię je w kółko co za różnica. -Five cicho się zaśmiał. -Proszę was o opuszczenie mojego pokoju bo muszę się odświeżyć i przebrać. -oznajmiłam na co goście wyszli z pokoju. Ja naszykowałam sobie ubrania i poszłam pod prysznic. Po długim dwugodzinnym odświeżaniu przebrałam się w luźną czarną koszulkę i krótkie spodenki. Gotowa przeczesałam suche już włosy. Jak to suche? Otóż, smoczyca to przyjaciel i suszarka jednocześnie. Gotowa zeszłam do kuchni i zrobiłam sobię kawy po czym udałam się do biblioteki. Położyłam gorący napar na stoliku i podeszłam do pułki zapełnionej książkami. Zaczęłam patrzeć na jej zawartość aż natrafiłam na Legede o córce ognia. Przyjemne ciepło podniosło włosy do góry które po chwili opadły na ramiona. Czyli słusznie wybrałam. Zadowolona klapnęłam na fotel.

Dziwne reakcje wewnętrznego smoka.

Tak to zdecydowanie coś dla mnie. Smoczyca cicho zawarczała.

-Uspokój się. Nie chciałaś mi powiedzieć o co ci chodzi więc działam na własną rękę. -wzruszyłam ramionami. Smok chciał podpalić książkę ja jednak na to nie pozwoliłam i cofnęłam ogień. -I proszę. Mamy główny problem nieszczęść. -fuknęłam i zaczęłam czytać.

Reakcje smoka na:

-Więź- str 15

-Pobudzenie str 35

-Złość i inne emocje str 60

-Nowe umiejętności str 70

-Ochrona nosiciela str 84

-Samotnik str 100

-Co ty na to? Więź. -zapytałam a smok zwinął się w kłębek i udawał, że mnie ignoruje. -Przepraszam mała ale life is brutal.

Więź

Więź partnerska to miłość smoka do smoka. Nie koniecznie nosiciela ale samego drapieżnika. Więź partnerska jest niemalże nieodwracalna jednak możliwa do przełamania. Smoki potrafią tęsknić za partnerem nie ukazując smutku. Ukazuję się jednak emocje typu: złość, frustracja i niepokój. Moc nosieciela staje się jeszcze bardziej niebezpieczna.

-Czyli to ci dolega. Miłość. -prychnęła i otworzyłam na dziale pobudzenie. Dowiedziałam się, że pobudzenie to niestabilny naradzający się w nas płomień z czasem zamieniający się w naszego towarzysza. Wygląda na to, że w czasie lekcji doszkoliła mojego smoka do perfekcji i nie grozi mi pewna śmierć. Ciekawe było też to jak smok próbował mnie opętać. Ale nie tylko mój Arona też. Mała smoczyca będzie miała szlaban na Arona przez miesiąc.  Nagle mój smok wyczuł Reggiego, złego i z puszczającymi nerwami.

-Numerze Dziewięć jesteś zawieszona. Masz karne ćwiczenia i myjesz naczynia. -zignorowałam go i czytałam o połączeniu. Można było uzyskać ze smokiem jedność lub dać mu szarpnąć za wodzę ale z tym drugim jest zbyt wielkie ryzyko na opętanie...

-Masz szlaban! -wrzasnął dziad. Zignorowałam go po raz drugi. -Nie ignoruj mnie do cholery! -wrzasnał ponownie. Wyrwał mi z rąk książkę i spojrzał ze złością. Z kamienną twarzą odpowiedziałam:

-Okej. Mam szlaban. -podniosłam ręce w geście obronnym i wyrwałam mu książkę po czym opuściłam bibliotekę zostawiłam go samego. Może stare nawyki powróciły? Wróciłam do swojego pokoju i położyłam się na łóżku. Dalej czytałam o dodatkowych zdolnościach i o tym jak szlifować te stare. Najlepsza książka jaką kiedykolwiek znalazłam.  Nagle do pokoju wbił James. Tak ten James.

-Czekam na dole. -bez powitania pożegnania. A i B wyszedł zostawiając mnie  w osłupieniu. Kocham Jamesa jako przyjaciela. Zaraz po nim do pokoju weszła Liv. 

-Idziesz na trening!? James mi powiedział. -wzruszyłam ramionami. Liv była bardziej poinformowana niż ja.

-Na to wygląda. -wstałam z łóżka i zarzuciłam na plecy kurtkę skurzaną. Zadowolona wzięłam okulary i chciałam wyjść ale powstrzymała mnie Liv.

-Idę z tobą.

-Nie ma mowy. To mój trening. -powiedziałam i odeszłam zostawiając ją bijącą się z myślami. Weszłam do kuchni. Zrobiłam sobię kawy i wzięłam pożądnego łyka.

-Twój chłopak na ciebie czeka. -usłyszałam głos. Five opierał się o szafkę z założonymi ramionami. Zdenerwował mnie tym zdaniem.

-To nie mój chłopak. -prychnęłam i dokończyłam kawę. Five zacisnął pięści i odszedł. Weszłam do jego głowy i odczytałam z myśli, ze kłami. Oburzona żwawym krokiem podeszłam do chłopaka i złapałam go za ramie.

-Five.

-Co? -zapytał. Nie był już zły raczej smutny i wykończony.

-Nie ignoruj mnie i proszę bądźmy chociaż znajomymi. -jęknęłam. Miałam dość tego, że raz udaje że mu zależy a na następny dzień jestem tylko zabawką.

-Czemu niby? -spytał jak skończony idiota.

-Ponieważ mi na tobie zależy! -wypaliłam zanim ugryzłam się w język. Puściłam jego ramię i spuściłam wzrok. Chłopak podszedł bliżej i przyciągnął mnie bliżej po czym przytulił. Pierwszy raz od dawna poczułam  się bezpieczna. Westchnęłam i wtuliłam się w jego tors.

-Leć na lekcje i naucz się tyle aby skopać dupę temu kto prawie cię zabił. -powiedział po czym szybko cmoknął mnie w policzek. Zaskoczona stała jak słup soli. Zielonooki krótko się zaśmiał po czym teleportował. Chyba zepsute relacje się naprawią...

Hej! Jest rozdział i jest 21.00. O tej będą pojawiały się rozdziały w środy i soboty. Te dwa dni to dni rozdziałów. Kończymy sezon 2! Już niedługo trzeci na który mam już pomysł i plan wydarzeń. Proszę o wasza opinię bo jestem ciekawa czy mam coś zmienić i czy rozdział się podobał. Miłego dnia lub nocy kropeczki!

Red rosers 2-  ZwiązkiOù les histoires vivent. Découvrez maintenant