9

119 13 6
                                    

W końcu się od siebie odkleiłyśmy. Nie gniewam się na Liv z jednej sprawy. Jest moją siostrą. Jest wrażliwa dobra i opiekuńcza. Poniosły ją emocje. Mnie też często ponosiły. Byłam w stanie wybaczyć jej najgorsze. W końcu była moją siostrą.

-Dziękuję James. -powiedziała Liv i sama przytuliła się do chłopaka.

Uśmiechnęłam się w ich stronę i dopiero po chwili zdałam sobię sprawę, że nie jesteśmy sami. Na tą całą scenę patrzył się Five. Odwróciłam się w jego stronę i napotkałam te piękne zielone oczy. Nie widziałam już w nich obojętności, widziałam w nich jakąś nieznajomą mi iskierkę. Tą iskierkę widziałam juz raz. Wtedy na plaży. Przez chwilę patrzyliśmy sobię w oczu. Nic nie mówiliśmy.

-Kelly, wytłumaczysz mi co się stało? -zapytał James wychodząc z objęć siostry.

-Reginald. -to jedyne słowo które przeszło mi przez gardło.

pov James

Gdy usłyszałem to imię zacisnąłem pięści. W oczach dziewczyny było przerażenie i smutek jednak z twarzy nie dało się nic wyczytać. Zły zacząłem kierować się w stronę ukrytych schodów.

-James? -zapytała Kelly.

Teraz interesowało mnie tylko jedno imię i jedna osoba. Reginald. Skrzywdził on Kelly przez co pożałuje. Sprawię, że będzie cierpiał. Po drodze na góre słyszałem prośby Kelly o opanowanie się. Wiem, że jest z nimi zżyta ale nie zamierzam ich krzywdzić zamierzam skrzywdzić starca. Gdy dotarłem do pomieszczenia w którym się znajdował moje włosy pokrył ogień.

-James. -szepnęła blondynka i złapała mnie za rękę.

Spojżałem na oczy dziewczyny i od złość trochę puściła. Patrzyła mi w oczy. Z nadzieją. Westchnąłem i dałem się jej poprowadzić. Razem poszliśmy do pokoju dziewczyny. No cóż było grubo po 23.00. Dziewczyna poszła do łazienki. po chwili wróciła przebrana i gotowa do spania.

-Dziękuje James, możesz wrócić do siebie. -powiedziała lekko się uśmiechając.

-Nie. -powiedziałem stanowczo.

-Co?

-Nie. -powiedziałem wyraźniej.- A jeśli coś ci się stanie? Ten Reginald będzie chciał cię skrzywdzić? Znowu?

pov Kelly

Chodź bałam się spać sama nie mogłam tego pokazać. Jeszcze James jest w mafii... Wolę nie ryzykować.

-Zostaję na noc albo ty idziesz ze mną. -powiedział stanowczo.

-Możemy pójść do ciebie powiedziałam i wzięłam ubrania w rękę. Jakieś okulary. Gotowa założyłam glany a my razem podreptaliśmy do jego domku.

Gdy otworzył drzwi szeroko otworzyłam oczy. Domek był urządzono elegancko ale skromne. Dokładnie mu się przyjrzałam. Drewno pomalowane na biało i czarna kanapa wyglądały cudnie. W domku było coś magicznego. Był nawet kominek kuchnia, fotele łazienka i osobny pokój. Położyłam ubrania z boku i uśmiechnęłam się do chłopaka.

-Jak tu pięknie. -powiedziałam zachwycona.

-Zapalisz? -zapytał i wskazał na kominek. Sam udał się do kuchni. Mina mi zrzedła. Bałam się ognia, bałam się tego w sobie. Po chwili James podszedł do mnie. Położył rękę na ramieniu, a ja posmutniałam. Chłopak złapał za mój podbródek tak, że patrzyłam w jego oczy.

-Rozumiem,  też się go bałem. -przyznał i blado się uśmiechnął. Jednym ruchem ręki zapalił kominek. -Wejdź na górę. Mam tam kolejny pokój możesz w nim spać.

Red rosers 2-  ZwiązkiWhere stories live. Discover now