6

120 13 2
                                    

pov Kelly

Obudziłam się. Pamiętałam, że się cięłam. Nadgarstek nadal bolał, jednak ja leżałam na łóżku a rany były zabandażowane. Podniosłam siędo pozycji siedzącej i rozejrzałam po pokoju nikogo nie było. Szybko podbiegłam do szafy. Ubrania wciąż pokryte sadzą a twarz brudna i poczochrana. Westchnęłam widząc ranę na policzku. Jeśli wszyscy widzą we mnie potwora. Stara Kelly może wrócić. Poszłam wziąść szybki prysznic. Gotowa pofalowałam włosy. Włożyłam białą bluzkę na ramiączka brązowe spodnie z paskiem. Ochraniacze na ręce. Następnie podeszłam, do mojej taoletki i wyjęłam czarne okulary. Na szczęście ochraniacze zasłaniały pokaleczone nadgarstki. Wzięłam wdech i włożyłam okulary. Gotowa nic nie mówiąc wyjęłam spod łóżka pistolet i zeszłam na dół. Wszyscy posyłali mi mordercze spojrzenia na co uśmiechnęłam się w ich stronę. Wyszłam z domu i skierowałam się  w stronę kawiarni.

Weszłam do niej z załadowanym pistoletem, wszyscy zaczęli krzyczeć z przerażenia, amatorzy. Podeszłam do lady a kobieta wyjmowała pieniądze.

-Nie chce tego. -powiedziałam zła.

-Wszystko co chcesz tylko proszę nie rób mi krzywdy! -krzyczała młoda dziewczyna.

-Nie histeryzuj. Poproszę kawę karmelową z piankami bitą w kubku na wynos. Dorzuć ciastka. -powiedziałam przeładowując pistolet. -Sprężaj się.

Nie minęło pięć minut a ja wyszłam z pyszną kawą w ręku i ciastkami. Pytacie "Po co to? Nie lepiej kupić?" Już wam tłumacze, dawno nie robiłam zamieszania. Zadowolona poszłam przez las na łąkę. Jeszcze bardziej szczęśliwa stwierdziłam, że  James już jest. Piłam kawę i krzyknęłam.

-James! -po czym rzuciłam w jego stronę ciastka. Brunet je złapał i do mnie podszedł.  Zdjęłam okulary i spojżałam na chłopaka.

-Gorąco dziś mam racje? -zapytałam uśmiechając się.

-Słyszałem o napadzie. Długo kradniesz? -zapytał uśmiechając się.

-Całe życie. -przyznałam dopijając kawusię.

-Wieszszsz, chyba czas abyś weszła w moją głowę i znalazła to co powinnaś dawno. -powiedział a ja zachłysnęłam się słodkim napojem.  Myślałam, że płuca wypluje. Czego ja mogę o nim nie wiedzieć.

-Zacznijmy od tego. Czego nie wiem? -zapytałam machając okularami przed twarzą chłopaka.

-Wejdziesz mi do głowy czy nie? -zapytał zniecierpliwiony.

-Skoro nalegasz. -odparłam po czym weszłam mu do głowy. Znalazłam niedostępne wcześniej dla mnie wspomnienia.

Byłam w jego wspomnieniu. Patrzyłam jak  stoji naprzeciw tarcz, a w ręku ma pistolety. Po chwili zaczął strzelać zawsze trafiał w sam środek. Wtedy za jego plecami ktoś zaczął klaskać.

-Cudownie James cudownie. -powiedział mężczyzna i poklepał bruneta po ramieniu.

-Mam jakieś zadanie? -zapytał zaciekawiony.

-Tak. Czy pamiętasz tą Kelly z kruków? -zapytał a jego niski głos przyprawiał mnie o dreszcze.

-Jak mógłbym zapomnieć?-odparł z uśmiechem, ale to nie był uśmiech mojego Jamesa. Był to uśmiech psychopaty ten sam który widziałam na spotkaniu mafii.

-Zaproponuj jej współpracę, pokaż to co umiesz. Niech wie, że z nami będzie bezpieczna. -powiedział i pogłaskał Jamesa po ramieniu.

Stop

Kolejne wspomnienie

Tym razem "byłam" na spotkaniu mafii. Widziałam siebie która patrzyła na chłopaka w masce na twarz i pomalowanymi oczami. To był James. Czyli on nie jest dobrym chłopcem, na pewno nie starał się nim być. Przełknęłam ślinę a wspomnieni się urwało.

Red rosers 2-  ZwiązkiWhere stories live. Discover now