2

156 14 26
                                    

Zanim zaczniemy ten rozdział zachęcam wszystkich do zadawania pytań postacią z książki.💚💖 Nie przedłużając Miłego czytania.👑

Wstałam rano. Przetarłam oczy i ziewnęłam. Czemu Five musi być z tą wredotą? Przecież mnie pocałowal czy to o czymś nie świadczy?  Gdyby nie ta dziewczyna wszystko byłoby dobrze, może nawet byłabym z Five? Nie, zapewne pocałował mnie bo się z kimś założył. W końcu, kto chciałby być z mordercą? Westchnęłam.

Leżała na łóżku niczym placek i nie miałam zamiaru się   ruszać. Wtedy do pokoju wpadła Liv.

-Wstawaj leniu! -Przykryłam sobie głowę poduszka i niezadowolona mruknąlem coś pod nosem.

Dziewczyna odkryła mi głowę.

-Ja kocham swoje łóżko ono kocha mnie, jednak Liw nie potrafi zaakceptować naszego związku. - powiedziałam.

Dziewczyna wybuchła śmiechem. Po chwili do niej dołączyłam a śmiechu nie było końca.

-Powinnaś wstać i nie marnować tak cudownego dnia.- powiedziała szczęśliwa.

-Powiedzmy że ktoś zrobił mi na złość i jestem teraz zła i smutna jednocześnie. -powiedziałam i podeszłam do toaletki.

-FANZ- bialowlosa wycedziła przez zaciśnięte zęby.

-Odnośnie Five... Potrzebuję porady siostry. -powiedziałam i smutno się uśmiechnęłam.

Liw usiadła na łóżku i patrzyła jak przeczesuję włosy.

- Odkąd pojawiła się te cała Anderson czuje dziwne ukłucie za każdym razem kiedy widzę ich razem. -szepnęłam i zaczęła upinać włosy z tyły głowy.

-Jesteś zazdrosna? -zapytała trochę rozbawiona.

Zmierzyłam ją wzrokiem ale po chwili zdałam sobie sprawę, że Liw ma racje.

-Przebierz się, idziemy na śniadanie. -powiedziała i złapała mnie za rękę.

-Będę musiała patrzeć na mordę Anderson. -powiedziałam niezadowolona.

Liw zaczęła myśleć.

-Przebierz się , czekam przed akademią. -powiedziała i poszła przed Akademię. - mruknełam coś pod nosem i zaczęłam iść w stronę szafy. Wyjęłam spodnie dresowe i bluzkę z napisem. Na to nałożyłam bordową bluzę, z kapturem. Ogarnęłam się w łazience. Gotowa poszłam szybko przed Akademię gdzie czekała już Liw.

-Dziś będzie taki super dzień, że zapomniesz o kimś takim jak Five.

No właśnie w tym problem. Ja nie chcę zapomnieć. Westchnęłam i poszłam za Liw. Razem poszłyśmy na pancake i kawę. Później byłyśmy na strzelnicy.Zrobiłyśmy małe zakupy a na obiad zjadłyśmy pizzę. Zadowolone z dzisiejszego dnia o 16.00 wróciłyśmy do Akademii.  Gdy tylko otworzyłam drzwi na moją twarz wszedł grymas.

-FANZ- powiedziałyśmy w tym samym czasie. Starałam się ignorować wzrok brunetki. Ta jednak podstwiła mi nogę przez co upadłam na ziemie. Zła z niej wstałam i zamordowałam ją wzrokiem.

-Powaliło cię?! -krzyknęłam a wszyscy którzy znajdowali się w salonie spojrzeli w moją stronę.

-O co ci chodzi? -zapytał Five. Wtrąca się w nie swoje sprawy.

-Zamknij się. -syknęłam i spojrzałam na brunetkę.

-Nie Kelly to ty się zamknij! -powiedział Five wstając z kanapy.

-Wiesz co? Wal się. Ty i twoja głupia dziewczyna jesteście sobię warcie. -powiedziałam ale po chwili poczułam ból policzka. Spoliczkowała mnie. Anderson ta głupia krowa.  Poczułam jak  ogień zaczyna wypełniać moje ciało. Zła przykrzywiłam głowę na bok i czekałam na rezultaty. Anderson zaczęła zginać się z bólu. Zaczęła płakać i krzyczeć. Chwilę ją pomęczyłam dopóki ta nie straciła przytomności.

Red rosers 2-  ZwiązkiWhere stories live. Discover now