11

111 16 15
                                    

Stał oparty o ścianę więc podeszłam na tyle blisko, że dzieliło nas może 10 centymetrów. Spojrzałam mu w oczy ale ten nadal nie spuszczał ze mnie wzroku. Uwolniłam swoją moc ognia aby moja smoczyca napierała na niego swoją mocą. Odpowiedziało mi to samo. Jego oczy stały się pomarańczowe,a ciało buzowało tą samą energią co u mnie. Po chwili przestałam.

-Kim jesteś? -zapytałam.

_______________________________________________________________________

-Aron, brat Jamesa. -zaskoczona spojrzałam na bruneta który twierdząco pokiwał głową. Przewróciłam oczami. -Zaskoczona? Widzisz nie potrafisz niczego nadzwyczajnego. -powiedział z wyższością. Zacisnęłam pięści. Weszłam w jego umysł i zaczęłam wbijać ogromny szpikulec. Chłopaka zaczął boleć brzuch. Upadł na kolana, i zaciskał zęby. Wzmocniłam nacisk, a moje oczy pokryła czerwień. Kucnęłam przy nim i odpuściłam. Chłopak spojrzał na mnie i zły ale i zadowolony. Najdziwniejsza mieszanka uczuć jaką kiedykolwiek widziałam.

-Jak widzisz potrafię bawić się w czytanie myśli i zadawanie bólu.  Potrafię zmienić też rzeczywistość więc lepiej uważaj aby twoja nie zmieniła się o 180 stopni. -powiedziałam zadowolona. Wtedy poczułam dziwną rzecz. Moja smoczyca która we mnie drzemała chciała patrzeć w jego oczy i usta. Ja nie, ale ona tak. Skrzywiłam się szybko wstałam.  Nie wiem co to było ale wolałam do tego nie wracać. Lepiej jak będę trzymała dystans.  James uśmiechnął się pod nosem. Czyli ten diabeł wiedział o wszystkim.Będzie trzeba się dowiedzieć czemu jak i co się stało z moją silną smoczą częścią? Dziwne było, że czułam połączenie z wilkiem i smokiem. Zaczynam się niepokoić.

-Żeby nie było przedstawie was. Kelly to mój brat Aron, tamten wkurwiający blondyn to Leo, szatyn to Louis, ten z loczkami to Mik, a tamten rudy to Seba. -pomachałam im śmiejąc ją na ksywkę Leo i poszłam po kolejną butelkę alkocholu.

-Ja po jednej mam kaca. -usłyszałam szept jednego z nich.

-Wprawa. -powiedziałam trochę do siebie trochę do niego.

Wieczorem mieliśmy misje. Byliśmy w lesie i czekaliśmy na tą osobę. Zostałam wcześniej ostrzeżona, że potrafi namącić w głowie i nie należy do najładniejszych. Ja tylko przytaknęłam. Siedziałam obok Seby czyli chyba najmilszej osoby z całej tej zwariowanej paczki. Po chwili na środku stanął chłopak na oko 20 letni.Odetchnęłam i przyglądałam się jego ruchom.

-Wchodzisz. -usłyszałam w słuchawce. Zaczęłam cicho podchodzić do chłopaka. Rzuciłam się na niego z nożem. Chłopak uniknął ciosu i prawie mnie uderzył. Uderzyłam go pięścią w twarz. Chłopak dostał po twarzy. Podciął mi nogi i  chciał przygniażdżyć. Odepchnęła  po kopniakiem w brzuch. Szybko wstałam i kopnęłam go w krocze. Chłopak sie skulił. Ja to wykorzystałam i powaliłam go. Stałam nad nim. Po chwili jednak poczułam ból w żebrach. Kopnął mnie. Upadłam na tyłek i syknęła. Chłopak podszedł do mnie i złapał mnie za włosy. Rzucił o ziemię. Ja do niego podbiegłam i nożem przejechałam po policzku. Chłopak pchnął mnie jakąś dziwną energią. Ogłuszył mnie.

-Naiwna. -powiedział. -Tak się składa, że potrzebuję cię do rytułału. -oznajmił, a ja jęknęłam, Ból tylko się nasilał.

-Czego chcesz? -zapytałam i podparłam się na łokciach.

-Twojej smoczycy. -smok we mnie zawarczał groźnie i żądał krwi. Zacisnęłam zęby.

-Czego od niej chcesz? -zapytałam zła.

-Twój smok jest silny jak diabli. Chcę go. -powiedział. Wokół mnie zaczął pojawiać się ogień w kształcie feniksa. Przerażona zaczęłam się cofać.Chłopak się zaśmiał. Smoczyca warczała jak wściekła.

 Smoczyca warczała jak wściekła

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

-Zostaw ją. -odezwał się głos zza niego. Chyba ciesze się, ze widzę  Arona. Ten pierwszy raz.

-Jest moja. -powiedział i odwrócił się w jego kierunku. Zacisnęłam pięści. Nie jestem niczyja. Smoczyca zaczęła się cieszyć na widok chłopaka. O co jej chodzi? Chłopak się zaśmiał i wskazał na mnie. -Oddam ci dziewczynę za twojego smoka. -powiedział. Nie chciałam by to robił. Przecząco pokiwałam  głową.

-Zgoda. -głupi, uparty Aron. Zacisnęłam zęby. Starszy chłopak do mnie podszedł. Złapał za obolałe ramie i rzucił pod nogi Arona. Chłopak uklękł przy mnie.

-Wszystko dobrze? -zapytał zaniepokojony. Odszeptałam, że tak.

-Poproszę smoka.

-Jeśli myślałeś, że go oddam myliłeś się. -powiedział. Mężczyzna wzruszył ramionami. Drzewa zaczęły płonąć. Aron pomógł mi wstać.  Nie wiedziałam co się dzieje. Krzyk Jamesa abyśmy wiali i wybuch. Ciemność i nicość.

pov Liv

Chodziłam po pokoju zaniepokojona i zdenerwowana. Z tego co mówił Five z Kelly się coś stało. Długo nie wracała. Byłam pewna, że wróci się chociaż pożegnać...

-Liv do cholery możesz przestać? -zapytał zirytowany Five. Chodziłam tak już 15 minut. Woda we mnie szumiała zaniepokojona.

-Coś jest nie tak. Muszę znaleść Kelly. -powiedziałam i spojrzałam na Five z politowaniem.

-Odpuść, nie wiemy nawet gdzie jest. -powiedział zły.

-Ale ona tak...

-Co?

Odetchnęłam spokojnie. Zamknęłam oczy i znalazłam moje wewnętrze zwierze. Był to duży ptak, trochę paw trochę papuga. Mieszanka przebojowa.

-Pomóż mi. Muszę znaleść siostrę. -powiedziałam cichutko. Poczułam miłe ciepło i otworzyłam oczy. Przede mną pojawił się cudowny ptaszek. Uśmiechnęłam się, a on obkrążył mnie dookoła. Spojrzałam na Five, a ten wstał.

-Chodźmy za nim. -powiedziałam i zaczęłam biec. Five biegł tuż obok mnie. Wybiegliśmy z Akademii i biegliśmy w kierunku lasu. Gdy byliśmy blisko zauważyłam płomienie i dym. Przerażona zaczęłam szybciej biec.  Na ziemi leżała nieprzytomna Kelly. Poobijana, obok niej chłopak. Przy tej dwójce stał chłopak który uczył Kelly.

-James? -zapytałam jednocześnie zła przerażona i zadowolona.

-Oberwali. Trzeba jej pomóc więc nam pomóż. -powiedział i dotknął policzka mojej siostry. Five był na granicy ja również. Umknęła mi jedno słowo.

-Wam? -zapytałam nie rozumiejąc. Wtedy zza krzaków wybiegli kolejna czwórka chłopców. -No nie. -powiedziałam.

-Błagam Liv ona może umrzeć.

Red rosers 2-  ZwiązkiWhere stories live. Discover now