Kiara skinęła, powoli ruszając w kierunku biurka. Starała się unikać patrzenia prosto w oczy mężczyzny, który nawet na ułamek sekundy nie spuścił z niej wzroku.

– Czarna, bez cukru? – zapytał, gdy postawiła kubek na biurku.

– Tak. – Cofnęła się o krok. Chyba, dodała w myślach.

Obserwowała, jak Alexander Davies przeniósł wzrok na kubek, chwycił go dłonią, na której dostrzegła sygnet, a potem uniósł wieczko i zajrzał do środka.

Miał na sobie białą, elegancką koszulę, której rękawy podwinął na wysokość łokci i cienki, czarny krawat. Marynarka wisiała na oparciu krzesła,

– Nie jest czarna.

– Słucham? – Kiara drgnęła, wyrwana z zamyślenia. Oderwała wzrok od srebrnego sygnetu, który zdobił palec mężczyzny.

– Nie jest czarna – powtórzył, obdarzając ją spojrzeniem. – Piję tylko czarną kawę, panno Morton. Proszę to zapamiętać, aby taka pomyłka nigdy więcej się nie powtórzyła. – Odstawił papierowy kubek na bok, po czym wstał i, przeczesując palcami kosmyki ciemnych włosów, odwrócił się w kierunku okien. Potem wsunął dłonie do kieszeni garniturowych spodni i, nabierając głęboki oddech, rzucił przez ramię: – Podejdź bliżej.

Kiara niepewnie wyminęła biurko i stanęła obok mężczyzny, w bezpieczniej jednak odległość. Takiej, aby wciąż mogła czuć się choć trochę komfortowo. Alexander Davies był od niej wyższy o całą głowę.

– Podjęłaś dobrą decyzję, przyjmując propozycję, jaką złożyłem twojemu ojcu. – Odwrócił głowę i spojrzał na nią z góry. – Jestem pewien, że praca tutaj dostarczy ci nie tyle odpowiedniej wiedzy, ale także... – Zmierzył wzrokiem jej sylwetkę. – Cóż, musimy dokonać pewnych zmian, Kiaro. Mogę się tak do ciebie zwracać, prawda?

– Jest pan moim szefem, więc...

– Gdy jesteśmy sami nazywaj mnie po prostu Alexandrem – wtrącił. – Spójrz. – Odwrócił wzrok w kierunku rozciągającego się za oknem miasta. – Widzisz ten budynek, tam w oddali?

– Ten z szklaną kopułą?

– Tak, Kiaro. To najlepszy uniwersytet w całym Vancouver, jeden z najlepszych w Kanadzie. Jeżeli uczynisz wszystko, abym był zadowolony z naszej współpracy, zapewnię ci miejsce w gronie studentów.

Brunetka odwróciła wzrok i napotkała spojrzenie czarnych tęczówek Alexandra.

– Co mam robić?

– Zacznij od zapamiętania, że nie piję kawy z mlekiem – odparł, odwracając się w kierunku biurka. Gdy ponownie zajął za nim miejsce, Kiara jeszcze raz spojrzała na ogromny budynek. – Maya przekaże ci resztę twoich zadań. To wszystko na ten moment, Kiaro. Możesz odejść.

Dziewczyna skinęła i, ostatni raz obdarzając Alexandra Daviesa spojrzeniem, opuściła jego gabinet.

Maya, jasnowłosa i długonoga piękność, która wcisnęła jej do rąk złą kawę, nie była zadowolona z faktu, że cały dzień miała spędzić na tłumaczeniu małolacie gdzie znajdowała się stołówka, a gdzie sala konferencyjna.

Krótko po godzinie trzeciej popołudniu na biurku Kiary wylądował stos papierów, kilka grubych teczek.

– Zajmij się tym – poleciła Maya, narzucając torebkę na swoje ramię. – Zanieś do archiwum wszystko, co ma dłużej nic sześć miesięcy. Resztę odnieś do pokoju na końcu korytarza.

– Ale... Jest już prawie szesnasta...

– Myślisz, że ja pierwszego dnia pracy tutaj wyszłam o tej samej godzinie, co inni pracownicy? – prychnęła, ruszając w kierunku windy. – Korporacje to pole bitwy, dziewczyno. Lepiej bądź na to gotowa. – Zniknęła z głębi korytarza.

If You Love [18+]Where stories live. Discover now