18. Porwanie

35 2 0
                                    

Spojrzała na mnie lekko przerażona i po chwili usiadła i przytuliła się do mnie.

-Ten Pan znowu zrobił ci krzywdę- wyrzuciła z siebie wybuchając głośnym płaczem.
-Nie ma go, kochanie. Obie jesteśmy bezpieczne...- uspokajałam ją.
-A co jeśli wróci?- wydukała.
-Nie wróci... Nie myśl o tym...- odpowiedziałam przytulając ją mocno do siebie.

Zauważyłam jak Harry stoi w progu drzwi i się nam przygląda.
Posiedział ze mną w ciszy dopóki Mary nie zasnęła, a potem razem wróciliśmy do pokoju.

-O czym mówiła Mary?- zapytał lekko zdenerwowany.

Nie wiedziałam co powiedzieć, więc milczałam.

-Powiedz mi o czym mówiła- rozkazał.
-Harry...- wyszeptałam próbując go uspokoić.
-Jeśli zaraz mi nie powiesz to wyjdę stąd i pojadę do Charlesa, żeby się dowiedzieć o czym mówiła Mary- warknął.

Nie potrafiłam nic z siebie wydusić...
Harry ruszył w stronę szafy zdenerwowany i w pośpiechu zaczął ubierać spodnie.

-Proszę, zostań...- błagałam ciągnąc go za koszulkę.
-Ciężko mi o tym mówić...- wydukałam płacząc.
-Jesteśmy ze sobą, a ty nie mówisz mi o swoich problemach!- wrzasnął.
-A ty niby mówisz mi o swoich?- zapytałam doskonale znając odpowiedź.
-Śpię dzisiaj u siebie- rzucił po kilku minutach ciszy.
-Dlaczego?- zapytałam niemal szepcząc.

Nie odpowiedział tylko wyszedł z pokoju.
Po chwili usłyszałam trzask zamykanych drzwi wyjściowych.
Wybuchnęłam żałosnym płaczem.
Usiadłam na rogu łóżka nie wiedząc co robić.
Mary spała, a ja nie miałam zamiaru jej budzić tylko dlatego, że nikogo obok mnie nie ma...

Po kilkunastu minutach bezczynnego siedzenia rozległ się dźwięk mojego telefonu.
Sięgnęłam po telefon leżący na szafce nocnej i spojrzałam na ekran, który wyświetlał pogrubiony napis: ,,Charles".

-Halo?
-Jadę do ciebie
-Po co?
-Harry u mnie był...
-Przepraszam, jeśli cię obudziliśmy...
-Nic się nie stało.
-Źle zrobiłam nic mu nie mówiąc, prawda?
-Nie, dobrze zrobiłaś. Harry zachował się tragicznie...
-Chciałam mu wszystko powiedzieć, ale nie mogłam nic z siebie wydusić...
-To wszystko jest zrozumiałe, Lucy
-Ale Harry tego nie rozumie...
-Musisz mu postawić ultimatum. Albo będzie przy tobie cały czas, bez względu na to, co się dzieje albo w ogóle
-Tak zrobię
-Dobra, będę za chwilę to pogadamy...
-Okej

Rozłączyłam się i odłożyłam telefon.
Po kilku minutach do pokoju wszedł Charles.
Usiadł obok mnie na łóżku i objął ramieniem.
Położyłam głowę na jego ramieniu nie mogąc powstrzymać łez, które za wszelką cenę pragnęły wydostać się z kącików moich oczu.

-Zostanę z tobą na noc- powiedział wstając i zdejmując z siebie spodnie.

Położyłam się na łóżku, a Charles obok.

-Nie masz prawa się za to winić albo zmuszać się do powiedzenia mu wszystkiego od razu- odparł.

Objęłam Charlesa ręką i zamknęłam oczy.
Po kilkunastu minutach zasnęłam...

~~~~~~~

Poczułam jak ktoś przytula mnie do siebie.
Otworzyłam oczy i zobaczyłam Harry'ego.

-Co tu robisz?- zapytałam przerażona odsuwając się od niego.
-Chcę porozmawiać- odpowiedział.
-A ja nie- warknęłam.
-Lucy...- zaczął.
-Nie chcę słuchać twoich wymówek! Wczoraj mnie zostawiłeś i nic tego nie usprawiedliwi!- wrzasnęłam przerywając mu.
-Wściekłem się, bo nie wiedziałem o co chodziło, a bardzo chcę wiedzieć, żeby móc okazać ci wsparcie...- powiedział.
-Ty nic nie rozumiesz...- stwierdziłam.
-To mi wyjaśnij- rzucił.
-Ciężko mi o tym mówić, Harry...- odparłam przeczesując palcami swoje włosy.
-Jak nie chcesz to nie musisz... Ja wychodzę...- powiedział kierując się do drzwi.
-Jeśli teraz wyjdziesz już nigdy mnie nie zobaczysz- warknęłam widząc jak zatrzymuje się i obraca w moją stronę.

Patrzyłam mu prosto w oczy i ku mojemu zaskoczeniu widziałam tylko obojętność.

-Dlaczego tylko mi jest ciężko bez ciebie?- zapytałam z bólem.

Nie odpowiedział, tylko patrzył mi w oczy.

-Ty mnie nie kochasz... Gdybyś mnie kochał to byś o mnie walczył, a tego nie robisz... Czy ja jestem aż taka beznadziejna, że nie zasługuję na miłość?

Łzy spływały po moich policzkach niczym wodospad.

-Mówiłem, że cię kocham- odparł.
-Mówiłeś, ale mi tego nie pokazałeś... Dlaczego nie przejąłeś się tym, że mógłbyś już nigdy mnie nie zobaczyć?
-Bo potrafię tłumić w sobie emocje. Ty nie potrafisz...- odpowiedział.
-Na pewno chcesz wiedzieć o czym śni Mary?- zapytałam zaciskając zęby.
-Tak- odpowiedział bez zwątpienia.
-To było około rok temu. Mieszkałam z Mary w innym mieszkaniu. Pewnej nocy usłyszałam, że ktoś jest w domu, poszłam to sprawdzić...
Było dwóch facetów, którzy zgwałcili mnie na oczach Mary...- wytłumaczyłam próbując mówić szybko, żeby się nie rozpłakać.

Harry otworzył usta, by coś powiedzieć, ale po chwili je zamknął.

-Już wiesz- rzuciłam.
-Znałaś tych facetów?- zapytał cicho.
-Tak- odpowiedziałam.
-Skąd?- dopytywał.
-Ukradłam im coś kiedyś i wisiałam też kasę- przyznałam się.

Usiadłam na łóżku chowając twarz w dłonie.

-Pamiętam, że mówili też coś o tobie, więc podejrzewam, że też im coś wisiałeś- stwierdziłam.
-Kurwa...- przeklnął łapiąc się za głowę.
-Co?- zapytałam nie rozumiejąc o co mu chodzi.
-Posłuchaj mnie, dobra? Muszę natychmiast coś załatwić... Pilnuj Mary i siedźcie w domu, dopóki nie wrócę, rozumiesz?
-Ale o co chodzi?- zapytałam lekko przerażona.
-Powiem ci jak będzie po wszystkim- powiedział, pocałował mnie w usta i wybiegł z pokoju, a potem z domu.

Po kilku minutach ciszy usłyszałam dźwięk biegnących małych stóp.

-Mama!- krzyknęła radośnie Mary i usiadła mi na kolana.

Przytuliłam ją do siebie lekko przymykając oczy.

-Pójdziemy dzisiaj na spacer?- zapytała.

                                        ~
-Posłuchaj mnie, dobra? Muszę natychmiast coś załatwić... Pilnuj Mary i siedźcie w domu, dopóki nie wrócę, rozumiesz?
                                        ~

-Kiedy indziej, skarbie. Może dzisiaj pooglądamy bajki?
-No dobrze- zgodziła się.

Uśmiechnęłam się i zeszłam z Mary na dół.

                                  ~~~~~~

Położyłam Mary spać i wróciłam do swojego pokoju.
Było już późno, a Harry'ego nadal nie ma...
Ułożyłam się wygodnie na łóżku i przykryłam kołdrą po uszy.

Nie ma opcji, że zasnę...
Błagam, niech Harry wróci...

Dużo razy dzwoniłam do niego w ciągu dnia, ale ani razu nie odebrał...

                                     ~~~~~

Usłyszałam pukanie do drzwi wejściowych.
Zbiegłam na dół najszybciej jak się dało i otworzyłam drzwi.

-Chyba... Pomyliliście domy...- powiedziałam niepewnie patrząc na trzech umięśnionych mężczyzn.

Jeden z nich popchnął mnie na ścianę obok i szybkim krokiem ruszył schodami na górę.
Po chwili usłyszałam krzyk Mary.

-Nie, zostawcie ją... Proszę... Weźcie mnie...- mówiłam płacząc.

Chciałam wstać, ale dwójka nie pozwalała mi na to, żeby wykonać jakikolwiek ruch.

-Błagam was... Zrobię wszystko, tylko ją zostawcie...- błagałam.

Nic nie powiedzieli tylko jeden z nich popchnął mnie po raz kolejny, ale tym razem na podłogę.
Jęknęłam z bólu, a oni wyszli zabierając ze sobą Mary...








~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

,,Uciekinierka"Hikayelerin yaşadığı yer. Şimdi keşfedin