3. Niespodzianka

90 3 0
                                    

Facet ewidentnie się nie poddawał i machał metalowym prętem próbując mnie uderzyć.
W pewnym momencie złapałam pręt z drugiej strony i wyszarpałam go z jego uścisku.
Okazało się, że pręt miał ostrą końcówkę, przez co teraz leje mi się krew z dłoni...
Olałam to i uderzyłam mężczyznę jego własnym narzędziem.
Jego ciało bezwładnie opadło na ziemię, a ja upuściłam na podłogę narzędzie zbrodni.

Na pewno nie żyję...
No i znowu kogoś zabiłam...

Usłyszałam jak ktoś zbiega po schodach.
Harry i Mike.

-Co tu się stało?- zapytał oburzony Mike.
-On...- zaczęłam, ale mój brat mi przerwał.
-Pojebało cię?! Miałaś mi pomóc rozwiązać problemy, a nie narobić ich więcej! Zabiłaś człowieka w moim mieszkaniu!- krzyczał.

Podeszłam bliżej niego i czułam jak moja dłoń zaczyna coraz bardziej szczypać.
Spojrzałam w oczy swojemu bratu i pokręciłam głową z niedowierzaniem.

-Dla twojej wiadomości ten facet chciał mnie zabić i założę się, że to nie mój wróg, a twój- wysyczałam, pochyliłam się nad ciałem nieznajomego mi jeszcze mężczyzny i ściągnęłam z niego czarną kominiarkę.

Widziałam minę Mike'a.
Było mu tak cholernie wstyd...

-Wyjdźcie stąd. Posprzątam to- powiedziałam spokojnie.
-Co z twoją ręką?- zapytał Harry.
-Zwykłe rozcięcie. Przeżyję- odpowiedziałam.
-Musimy pozbyć się ciała- powiedział Mike.
-Ług sodowy- rzucił Harry.
-Co?- zapytał Mike nie wiedząc o co chodzi.
-Inaczej nazywany sodą kaustyczną, czyli wodorotlenkiem sodu. Rozpuszczamy go w wodzie, podgrzewamy do temperatury wrzenia i wlewamy do wanny, w której wcześniej umieścimy ciało. Wystarczą niecałe 3 godziny, a zwłoki staną się nie do zidentyfikowania- wytłumaczyłam.
-Mamy to w piwnicy. Kiedyś to tam zaniosłem tak na wszelki wypadek- powiedział Harry.
-Nie zrobimy tego w wannie, w której ktoś z nas później będzie się mył, prawda?- zapytałam czując obrzydzenie na samą myśl, że coś takiego mogłoby się wydarzyć.
-Nie. Mamy jakąś zaniedbaną i brudną wannę w piwnicy, która może się nadać. W zasadzie mamy wszystko w piwnicy- odpowiedział Harry.
-Dobra, chodźmy- rzuciłam.
-Najpierw owiń tą dłoń bandażem. Krew z niej kapie- powiedział Mike.

Zrobiłam, co chciał dla świętego spokoju i poszliśmy do piwnicy zabierając ze sobą ciało.
Wykonaliśmy całą robotę, co zajęło nam około 4 godzin. Potem ubraliśmy się i pojechaliśmy zakopać ciało w jakimś miejscu, w którym na pewno nikt go nie odkopie.
Gdy wróciliśmy do domu była 5 nad ranem, więc od razu ruszyliśmy do swoich pokoi.
Przebrałam się z powrotem w ubrania do spania i położyłam się do łóżka.
Po kilku minutach zasnęłam...

                                    ~~~~~~

Obudziłam się około 14:00.
Wstałam z łóżka, trochę się ogarnęłam i wychodząc z pokoju wpadłam na kogoś.

-Sorry, ledwo żyję- przeprosiłam.
-Spoko, ze mną wcale nie jest lepiej- odparł.

Zeszliśmy razem na dół, gdzie zastaliśmy Mike'a w kuchni.
Zamyślony mieszał łyżeczką kawę.

-Co ci jest, stary?- zapytał Harry siadając na przeciwko niego.
-Wczoraj moja siostra zabiła człowieka- odpowiedział.
-To ja powinnam się przejmować, a nie ty. Poza tym ty też siedzisz w tym wszystkim, a teraz zachowujesz się jak mięczak- powiedziałam wyjmując z lodówki potrzebne mi składniki do zrobienia śniadania.
-Ale ja nie zabijam ludzi...- odparł.

Nie wierzę.

-Przestań się tym zadręczać- parsknęłam.

Mike tylko westchnął nie przestając wpatrywać się w zawartość swojego kubka.

-Zrobić wam też śniadanie?- zapytałam.

Harry skinął głową, a Mike nic nie powiedział ani nie dał znaku na tak lub nie.
Olałam to i zabrałam się za robienie śniadania.

Po śniadaniu...

-Twoja ręka nie wygląda dobrze- powiedział Harry oglądając moją dłoń.
-Nie miałam czasu, żeby ją ogarnąć- odparłam.

Harry wstał, wyszedł z salonu i po chwili wrócił z apteczką.
Zrezygnowana podałam mu dłoń i wbiłam wzrok w jakiś randomowy film lecący właśnie w telewizji.
Po kilku minutach rzucił krótkie „gotowe".

-Dziękuję- rzuciłam lekko się uśmiechając.

Harry odwzajemnił mój uśmiech i ułożył się wygodnie na kanapie.
Zamyśliłam się, co nie uciekło uwadze Harry'ego.

-Co jest?- zapytał.
-Nic, tak tylko myślę...- odpowiedziałam.
-Nie możesz się przejmować Mike'iem. To idiota...- odparł.
-Wiem- mruknęłam.
-Ten typ serio chciał cię zabić?- zapytał po chwili.

Skinęłam głową w potwierdzeniu.

-Przecież on jest moim i Mike'a wrogiem. Dlaczego zajął się tobą?- zapytał.
-Bo po pierwsze zeszłam na dół, gdzie on był, a po drugie jestem siostrą Mike'a, któremu w dodatku pomagam...- odpowiedziałam.
-No tak, ale może chodzić też o coś innego- powiedział.

W pewnym momencie usłyszałam pukanie do drzwi.
Harry spojrzał na mnie lekko przerażony.
Wstałam i poszłam otworzyć.
Harry ruszył za mną.
Otworzyłam drzwi i zauważyłam dwóch policjantów.

-Dzień dobry, w czym mogę pomóc?- zapytałam ze spokojem i udawaną uprzejmością.
-Dostaliśmy wezwanie, że prowadzicie tu jakiś nielegalny biznes...- odpowiedział jeden z nich.
-Nielegalny biznes?- zapytałam zdezorientowana.
-Tak. Możemy to sprawdzić?- zapytał drugi z nich.
-Oczywiście- odpowiedziałam otwierając szerzej drzwi i wpuszczając ich do środka.

Na szczęście po niecałych 30 minutach wyszli, bo stwierdzili, że nic tu nie ma.

-Mike zmoczyłby się ze strachu. Dobrze, że siedzi w swoim pokoju- powiedziałam z kpiną.

Harry parsknął śmiechem i wolnym krokiem wrócił na kanapę do salonu.
Po chwili znowu usłyszałam pukanie do drzwi.
Otworzyłam, ale tym razem zastałam tylko mały kartonik na wycieraczce.
Wzięłam go i postawiłam na stole w kuchni.
Harry stanął jakiś metr obok mnie.
Otworzyłam paczkę i odskoczyłam, gdy zobaczyłam jej zawartość.

-O kurwa- szepnęłam.

Harry zajrzał do paczki i przerażony od razu ją zamknął.

-Co tu się odpierdala?- zapytał z przerażeniem.

Usiadłam na krześle przecierając twarz dłońmi.

-Masz pomysł, kto mógłby wysłać odciętą dłoń w kartoniku?- zapytałam z kpiną.
-Nie- odpowiedział krótko.

Harry pozbył się tego kartonu razem z jego zawartością, bo strasznie zaczęło jebać.

-Mam dość na dzisiaj- powiedziałam wzdychając i wstając z kanapy.
-Też idę do siebie- rzucił Harry i razem ze mną ruszył schodami na górę.
-Słodkich snów o odciętej dłoni w pudełku- powiedziałam żartobliwie łapiąc za klamkę od swojego pokoju.
-Nawzajem- rzucił ze śmiechem.

Wzięłam moją piżamę i poszłam do łazienki.
Wzięłam szybki prysznic i wróciłam do pokoju.
Wygodnie ułożyłam się na łóżku przykrywając się kołdrą.
Po około 30 minutach zasnęłam...








~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

,,Uciekinierka"Dove le storie prendono vita. Scoprilo ora