7. Świadek zabójstwa

55 2 0
                                    

Jedna łza spłynęła po moim policzku.

-Spaliśmy ze sobą... Twoja dziewczyna i dzieci o tym wiedzą?- zapytałam.
-Nie. Proszę, nie mów im o tym...- błagał.

Chciałam, żeby był mój...
Nawet przez jakiś czas miałam takie wrażenie...
,,Sprawy do załatwienia" okazały się wizytą u dziewczyny i córek.
Wypełniał moją głowę tymi kłamstwami dając mi nadzieję na osiągnięcie szczęścia...
Mieszkał u nich, gdy ja wyczekiwałam aż do mnie przyjedzie...
Już nawet nie wspomnę o grze aktorskiej Mike'a i Harry'ego...
W dodatku ja będę milczeć, żeby on był szczęśliwy, bo ja nigdy nie zaznam szczęścia...

-Odwiozę cię- rzucił.
-Pójdę pieszo- odparłam wycierając łzy.
-Pozwól mi się odwieźć- prosił.

Nie mogłam powstrzymać płaczu...
Czułam tylko cholernie mocny ból, który przeszywał mnie od środka...

-Masz cudowną dziewczynę i dzieci. Jesteś szczęśliwy... Co ja ludziom zrobiłam, że nie pozwalają mi zaznać szczęścia?- odparłam płacząc.

Harry przytulił mnie do siebie.
Nie miałam siły się wyrywać...
Poza tym potrzebowałam go jeszcze na chwilę.
Na chociaż krótką chwilę...

-Zostań u nas na noc. Mamy wolny pokój. Zrób to dla mnie, proszę...- zaproponował.
-To nie jest dobry pomysł...- odparłam odsuwając się od niego.
-Proszę...- błagał.

Nic nie powiedziałam.
Harry położył dłoń na moich plecach i zaprowadził mnie do wejścia.
Gdy Olivia mnie zobaczyła uśmiech wdarł się na jej twarz.

-Może zostać z nami na jedną noc?- zapytał ją Harry.
-Jasne- odpowiedziała od razu.

Uśmiechnęłam się lekko.

-Jesteś głodna?- zapytała.
-Nie, dziękuję- odmówiłam.

2 godziny później...

Poszłam do salonu, ale zatrzymałam się w połowie drogi, gdy ujrzałam Olivie siedzącą okrakiem na Harrym.

Jest taka piękna, a jej nogi obejmują go mocniej niż jego ramiona kiedykolwiek obejmowały mnie...

Cofnęłam się, by im nie przeszkadzać i pobiegłam do pokoju, który wskazał mi Harry godzinę temu.
Zabrałam swoje rzeczy i wyszłam oknem na zewnątrz.

Jestem uciekinierką i doskonale o tym wiem...
Po prostu nie mogę wytrzymać tego bólu, który przeszywa mnie od środka...

Gdy moje nogi zetknęły się już z trawą ruszyłam w stronę bramki.
Szybkim krokiem ruszyłam w stronę domu, w którym znajdują się wszystkie moje rzeczy.
Gdy już do niego dotarłam spakowałam się w jedną torbę, którą wepchnęłam do małego bagażnika z tył mojego motoru.
Zamknęłam bramę od domu na klucz i schowałam go do skrzynki, do której Harry kazał wkładać klucz za każdym razem, gdy opuszczałam dom.
Wsiadłam na motor i odjechałam...

Stanęłam przy klubie nocnym, w którym prawdopodobnie jest Joe...
Może załatwi mi robotę, bo natychmiast potrzebuję pieniędzy.
Jeśli mi jej nie załatwi to skończę na ulicy...
Zsiadłam z motoru i usłyszałam krzyki.
Odwróciłam się i zauważyłam dwóch facetów celujących bronią do klęczącego i błagającego o litość chłopaka.
Po chwili rozległ się strzał.
Widok opadającego ciała i powiększającej się kałuży krwi na chodniku spowodował u mnie chwilowe dreszcze.
Po kilku minutach poczułam jak ktoś przyciska mi do twarzy nawilżoną czymś chusteczkę.
Próbowałam się wyrwać, ale mój rywal miał o wiele więcej siły niż ja.
Obraz zaczął mi się rozmazywać, a potem widziałam już tylko ciemność...

                                     ~~~~~

Otworzyłam leniwie oczy i poczułam ból rozlewający się po całym moim ciele.

Teraz to już czuję ból psychiczny i fizyczny...

Rozejrzałam się po pomieszczeniu w jakim się znajdowałam.
Betonowe ściany, żadnych mebli...
Tylko ja przypięta łańcuchami do ściany...

Nagle usłyszałam głośny zgrzyt otwieranych drzwi.
Przede mną stanęło trzech umięśnionych mężczyzn z założonymi rękami na piersiach.

-Królewna się obudziła- parsknął jeden z nich.
-Nitrobenzen? Jakbyście mnie niczym nie odurzyli to byście sobie nie poradzili...- odparłam z kpiną.

Uderzył mnie z pięści w twarz, a potem kopnął mnie w brzuch.
Drugi z nich podszedł do mnie i przyłożył mi do twarzy nasączoną silnym narkotykiem chusteczkę.
Znowu ciemność...

~~~~

Poczułam jak ktoś szarpie mnie za ramię, podniosłam powieki i ujrzałam twarz nieznajomego mi mężczyzny.
Leżałam na jakimś łóżku, które było trochę lepsze niż poprzednie.
Dłonie i stopy miałam przykute do łóżka kajdankami, a moje ciało było całkowicie nagie.
Próbowałam wyszarpać się z kajdanek, ale wiedziałam, że przecież nic to nie da.
Usłyszałam dźwięk zdejmowanego paska od spodni.

-Co zrobiłam?- zapytałam zaciskając zęby.
-Widziałaś zabójstwo- odpowiedział.
-Nie pierwszy raz...- odparłam.
-Poza tym każdy z nas potrzebuje trochę zabawy, a ty jesteś niczego sobie...- powiedział obleśnie.

Gdy nie miał już na sobie niczego pochylił się nade mną.

-Gumkę chociaż załóż- upomniałam cicho płacząc.
-Racja- rzucił wstając i wyjmując prezerwatywę z szuflady obok.
-Dlaczego mnie po prostu nie zabijecie?- zapytałam przerażona widząc jak mężczyzna siada pomiędzy moimi nogami.
-To by było zbyt łatwe i proste- odpowiedział.

~~~~~~

Nie mam poczucia czasu, ale podejrzewam, że minął jakiś tydzień...
Kilka razy dziennie przychodził któryś z facetów i korzystał z tego, że nie mam możliwości sprzeciwu.

Widać, że rzadko mają do czynienia z kobietami i są nie wyżyci seksualnie.

Ale przychodził też typ nazywany tutaj szefem.
Ładnie mówiąc testował na mnie swoją kolekcje scyzoryków, przez co teraz wyglądam tak jak wyglądam.
Nikt mnie nie znajdzie i doskonale o tym wiem...

Drzwi się otworzyły, a w nich stanął chłopak o brązowych włosach i ciemnych jak noc oczach.

-Sorry- rzucił, a ja poczułam, że wbija mi strzykawkę w rękę.








~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

,,Uciekinierka"Where stories live. Discover now