Ale nareszcie ktoś się zjawił, chociaż nie tej osoby oczekiwałam. Drgnęłam, gdy ktoś pociągnął za klamkę w drzwiach auta. W przeciągu kilku sekund na miejscu pasażera, gdzie przedtem siedziała Theresa, rozłożył się Ashton. Uśmiechnięty od ucha do ucha, usadowił się wygodnie na fotelu. W ręku trzymał paczkę czipsów. Rozkoszował się przekąską, oglądając miejsce, w które wcześniej wbijałam swój wzrok. Mlaskał, jak prostak, zachowując się w dodatku jakby był u siebie w domu.

Zacisnęłam dłonie na kierownicy, żeby pohamować swoją złość, co sprawiało mi ogromną trudność. Theresa miała wrócić za chwilę, ale on wcale nie przejmował się tym, że jest policjantką. Nie liczył się z niczym. Powiedziałabym, że nie mogłam uwierzyć, iż jest tak wielkim idiotą, ale zdążyłam się przyzwyczaić. Niestety nadal mnie irytował swoim postępowaniem.

- Szpiegujemy policjancika, no nie ładnie… - zawołał melodyjnie, zerkając na moją czerwoną twarz. Nie znałam powodu nagłej zmiany koloru mojej twarzy, ale były dwie opcje: Ashton mnie onieśmielał lub Ashton mnie wkurzał. Obie mogłam uznać za prawdopodobne.

- Czego. Chcesz. – zaakcentowałam każdy wyraz, mówiąc przez zaciśnięte zęby.

Ashton popatrzył na mnie zdziwiony. Otworzył szerzej oczy, a także usta. Na jego języku wciąż znajdowały się resztki czipsów. Ohyda. Powstrzymał się od jedzenia. Opuścił paczkę, otrzepał o spodnie brudną dłoń i jeszcze raz zerknął na mnie niepewnie. Czekałam, aż nareszcie wydobędzie ze swojego gardła jakieś słowo, które pozwoli mi rozszyfrować jego akt zaskoczenia, bo kompletnie nie miałam pojęcia, o co mu chodzi.

- To… to… - zająknął się – To nie jest randka?! – zapytał, a jego twarz posmutniała – Szlag, a ja załatwiłem nam obiad… - mruknął, ale potem znowu się uśmiechnął i podniósł paczkę z czipsami, kierując ją w moją stronę – Chcesz? Mało romantyczne, ale zawsze coś.

- Dość tych twoich gierek! - wrzasnęłam, uderzając dłonią o paczkę. Przekąska spadła na podłogę, a zawartość rozsypała się po całym miejscu pasażera. - Masz pięć sekund, aby zabrać stąd swój tyłek, albo poznasz mnie od zupełnie innej strony.

Irwin roześmiał się głośno.

- O, skarbie... Luke mówił mi, że brałaś leki uspokajające podczas mojej nieobecności, ale chyba zapomniał wspomnieć o tym, że przestałaś...

- WYNOŚ SIĘ! - krzyknęłam, bo kończyła mi się cierpliwość. Zagotowałam się od wewnątrz.

- Uspokój się - powiedział normalnym tonem - Zachowujesz się, jakbyś mnie nie znała - prychnął - Nie będziesz go śledzić sama. Może być groźny.

- Po pierwsze: Doszłam do wniosku, że nawet w małym stopniu cię nie znam, a po drugie: Nie potrzebuję niańki, jadę z funkcjonariuszką.

- Sięgająca mi do łokcia, świetna ochrona! - ironizował - Pewnie zastosuje dźwignię na dwumetrowym napakowanym gościu, który będzie celował do niej z gnata cięższego niż ona.

Zmierzyłam chłopaka wzrokiem. Napięłam każdy możliwy mięsień, mając nadzieję, że poprzez utrzymywanie z nim kontaktu wzrokowego nie stanę się miękka i łagodna, co miałam w zwyczaju.

- Mówię poważnie – syknęłam - Spróbujcie mnie śledzić, a poślę waszą czwórkę do więzienia.

Ashton podniósł ręce w geście mojej wygranej.

- W porządku - odpuścił - Nie będziemy cię śledzić.

- Naprawdę? - spytałam niedowierzając.

- Nie – rzucił gburowato - Oczywiście że sobie żartuję – wywrócił oczami – Ale za buziaka postaramy się nie wychylać.

- Prędzej dam się obsmarować błotem.

Cień 2 - PułapkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz