ғɪғᴛʏ ᴇɪɢʜᴛ

506 23 4
                                    

"George jest na górze, Theo," Fred wzruszył ramionami, obejmując Lię, "pomyślał, że możesz chcieć porozmawiać z nim sam na sam, zanim cię rozpijemy..."

Brunet nie zrobił nic, tylko skinął głową, gdy wymknął się z pola widzenia za drzwiami Trzech Mioteł. Wydawało się, że noc jest pracowita; odgłosy rozmów waliły przez drzwi.

"A jak tam mój ulubiony awanturnik?" Fred objął ją ramieniem, długo przyglądając się dziewczynie, o której tak bredziło Złote Trio. Harry powiedział mu, że się zmieniła, że była zupełnie nową osobą, ale kiedy przyszedł z założeniami dotyczącymi nowej garderoby i trochę więcej makijażu niż zwykle, był mocno zaskoczony.

Część niego podejrzewała, że ​​będzie jak mugolscy studenci w Ameryce z kolczykami i kiepskimi frędzlami, ale wyglądała na zupełnie niezmienioną.

Przez ułamek sekundy skupiał się na jej odsłoniętych obojczykach i śmiał się.

"Co?" Zmarszczyła brwi, słysząc jego reakcję, zastanawiając się, czy ma coś na twarzy. "Co jest?"

Fred wyszczerzył zęby. "Widzę, że wciąż zachowujesz pewne nawyki—" Jego oczy nie mogły nie zobaczyć ciemnego indygo i brązowych siniaków na jej szyi, gdy wziął dłoń, by odgarnąć jej włosy, uczucie łaskotania koniuszkami palców.

Do diabła, Draco.

Kiedy zdała sobie sprawę, o czym mówi, przewróciła oczami i zignorowała jego komentarz. Fred nigdy naprawdę nie przejmował się tym, co robiła i z kim się angażowała. Był wszystkim, czego pragnęła, żeby Harry mógł być.

"Tęskniłam za tobą, Freddie" wyszczerzyła się, kiedy przyciągnął ją do uścisku, jego wielkie ramiona owinęły się mocno wokół niej, gdy stała na palcach.

Jego postawa znacznie się urosła, a poczucie zażyłości było dla niej nostalgiczne.

Zapach jego kurtki przypominał jej zimy, które spędziła w Norze, pożyczając jego ubrania, a może lata, które spędziła na obserwowaniu gwiazd ze wszystkimi dziećmi Weasleyów. Zostawali na zewnątrz aż do zapadnięcia nocy, pozostawiając Molly zmartwioną z każdą godziną ich nieobecności.

Oprócz tego przypomniała sobie również, że Fred był jej pierwszym pocałunkiem. I to wyjątkowo dobrym.

To był temat, o którym dawno zapomnieli. Nic romantycznego, wystarczy zaznaczyć pudełko i usunąć je z drogi. Dzięki temu był dobrym przyjacielem. Nie mogła sobie wyobrazić, że skończy czwarty rok bez pierwszego pocałunku.

Fred był przypomnieniem lepszego czasu.

Spotkali się ze sobą, gdy się odsunęła; na jej policzkach pojawił się szeroki uśmiech.

"Też za tobą tęskniłem, Mags," wziął dłoń na czubek jej głowy, potargał jej włosy i ściągnął je na ramię. "Chodź, zrobimy ci drinka" Poprowadził ją do drzwi.

"My i alkohol?" spojrzała z powątpiewaniem w jego kierunku. "Myślałam, że będziesz bardziej ostrożny, biorąc pod uwagę, że na szóstym roku miałeś widelec w nodze"

Otworzył drzwi. "To był George, kochanie"

"Nie—"

"Nadal ma bliznę" Drzwi zatrzasnęły się za nimi z ciepłym podmuchem wiatru, kiedy Lia poczuła, jak jej oddech urywa się w gardle.

Widok Harry'ego, Rona i Hermiony sprawił, że wbiła paznokcie w piętę dłoni, próbując ukryć szok na jej twarzy. Hermiona natychmiast wstała, jej reakcja była prawie nadmiernie podekscytowana.

Dłoń Rona drgnęła, gdy przełknął chęć posadzenia jej. Harry, z drugiej strony, wpatrywał się w nią uważnie, stukając stopą w ziemię, która wydawała się sama wibrować. W tawernie było tak głośno, a hałaśliwe głosy wrzeszczały im z gardła.

[𝐓] 𝐀 𝐒𝐞𝐜𝐫𝐞𝐭 𝐏𝐥𝐚𝐜𝐞 - 𝐃.𝐌 𝟏𝟖+Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz