ғᴏᴜʀᴛʏ sɪx

605 32 1
                                    

Nikomu nie przyszło do głowy, że dokona tego czynu.

Lia tego dnia błagała o litość. Błagała nawet o odrobinę współczucia od mężczyzny, gdy zażądał skarbu, który znajdował się między jej udami.

I zlekceważył jej prośby.

Więc nie obdarzyła go człowieczeństwem, o które kiedyś się modliła.

Błysk zielonego światła sprowadził Theodore'a Notta do drzwi. Jego spojrzenie zatrzymało się na martwym teraz ciele Lucjusza Malfoya, które zostało rozłożone na podłodze dzięki uprzejmości Magnolii.

"Dobra dziewczynka, Maggot," kopnęła go w tors tak, że był zwrócony do góry. "Dobrze się spisałaś"

Narcyza próbowała odwrócić twarz Draco, ale jego oczy patrzyły szeroko na ten widok, każda osoba była wypełniona szeregiem uczuć.

To był pierwszy raz, kiedy dwaj chłopcy zobaczyli śmierć w jej najokrutniejszej postaci.

"Czy on... Czy Lucjusz nie żyje?" Theo wyjąkał, patrząc na bałagan, gdy Bellatriks zdmuchnęła kawałek włosów z twarzy.

Od prawie dwóch tygodni Magnolia czekała, aż ostre ostrze emocji przeszyje jej bezczynne i sparaliżowane ciało, aby uwolnić ją od odrętwienia, które odczuwała, ale nawet po odebraniu komuś życia żaden miecz nie wyłonił się z niej. Odczekała kilka sekund później, by poczuć smutek, ale nigdy nie nadszedł.

Ziarno ciemności wyrosło w jej żołądku.

"Powiedz swoim przyjaciołom, żeby nie przychodzili na to piętro, synu" zażądał Seymour, słysząc kroki zbliżające się do drzwi. Theo zrzucił kurtkę, owinął ją wokół nagiej kobiety i postępował zgodnie z instrukcjami ojca.

Lia poczuła, jak niewidzialne igły kłują ją w skórę. Martwiło ją to.

Kiedy Theo przybył, by strzec drzwi, Draco wyrwał się swojej matce. "Co zrobiłaś, Magnolio?"

Odciągnęła go z powrotem. "Nie, mój chłopcze..."

"Czy nie widzisz, że ona jest wyraźnie—"

"Synu," uroczyście skłoniła głowę, "daj jej przestrzeń"

Narcyza zobaczyła odbicie Magnolii w lustrze leżącym po drugiej stronie pokoju. To było wtedy i tylko wtedy, kiedy zrozumiała. Oparzenia, ukrywanie się, wstyd; wszystko było zbyt znajome.

Lucjusz był jej winien satysfakcję ze swojej śmierci, ale nawet w grobie nigdy nie otrzymała tego pocieszenia. Sprawiedliwość nie byłaby wymierzona jej oczami.

Magnolia wciąż była przykuta do niego żelaznymi klamrami, które siniły jej nadgarstki, przypominając o tym, co jej odebrał, a ona nie chciała zerwać tego łańcucha czymś tak delikatnym i cennym jak jej przebaczenie. Zamiast tego pragnęłaby kontroli, by zrekompensować jego działania, a stłumiłaby ją tylko większa moc.

To była wcześniejsza z lekcji Bellatriks; gdyby miała moc, nikt by jej nie skrzywdził.

"Zrobione," mruknęła do siebie Lia z nieodgadnioną twarzą, "on nie żyje"

"Nie dąsaj się, dziecko," Bellatriks podniosła kilka pasm ciemnych, splątanych włosów z ramion Lii, gdy dziewczyna wzdrygnęła się. "Udowodniłaś, że—"

"Bella," Narcyza zrobiła krok do przodu, "zostaw ją"

Lia odwróciła się i luźno chwyciła różdżkę, czekając na ich reakcje.

Nikt nie był w najmniejszym stopniu zaniepokojony pozornym romansem między Seymourem i Narcyzą. Jedyne, na co ktokolwiek mógł spojrzeć, to pusty wyraz namalowany na ciele leżącym obok stóp Lii.

[𝐓] 𝐀 𝐒𝐞𝐜𝐫𝐞𝐭 𝐏𝐥𝐚𝐜𝐞 - 𝐃.𝐌 𝟏𝟖+Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz