[3] Wilbur Soot

5.4K 277 662
                                    

- Will!

Chłopak, którego imię wypowiedziałaś, wstał ze swojego miejsca z uśmiechem. Podchodząc do ciebie o mało nie zdeptał biednego Tubbo, który siedział sobie na ziemi oparty o sofę, ale to w sumie szczegół tak mały jak sam Smith. Tak czy siak oboje zostaliście poprowadzeni do garderoby przez nikogo innego jak Quackity'ego (który oficjalnie stał się strażnikiem wrót do tej pseudo szafy) i wepchnięci tak jak za pierwszym razem z Georgem.

- Więc panie Gold... - zaczęłaś opierając się o drzwi. - Nie ma co owijać w bawełnę, oboje wiemy, że wolałbyś być tu teraz z brązowym M&M'sem. 

- Dziś twoje urodziny i z racji tego tak bardzo chciałbym zaprzeczyć, ale po prostu nie mogę. 

- Lepiej już nic nie mów - próbowałaś zachować powagę, jednak słabo ci to wychodziło.

Ostatecznie oboje wybuchliście śmiechem. Will to pocieszny chłopak, przy którym ciężko jest czasem zachować powagę, jednak co poradzić? Taki już jego urok osobisty.

- Tak właściwie, to zastanawia mnie kim jest ta piękna i pełna wdzięku dziewczyna o której wspominasz w swoich piosenkach - oznajmiłaś z dwuznaczny uśmieszkiem.

Myślałaś, że w ten sposób uda ci się zawstydzić chłopaka, jednak nic takiego się nie stało. Zamiast tego w odpowiedzi pewny siebie uśmiech i niezły pocisk.

- Mogę zapewnić cię, że nie chodzi o ciebie, więc nie masz co zadręczać swojej głowy.  

- Ale jesteś chamski!- krzyknęłaś, po czym dałaś mu łokciem w żebra.

Nie centralnie, gdyż chłopak był wyższy i nie bardzo dosięgałaś, ale liczył się sam fakt, że od ciebie oberwał. 

- A ty brutalna - powiedział i łapiąc się za miejsce w które dostał, zgiął się w pół.

Wykorzystałaś to i przejęłaś od niego okulary, które spoczywały na jego nosie. Zdezorientowany patrzył jak je zakładasz, próbując ogarnąć co właśnie miało miejsce.

- Jak wyglądam? - spytałaś, robiąc przy tym różne chaotyczne pozy.

Szatyn przyglądał ci się dłuższą chwilę, jakby wahając się czy cię skomplementować, czy też rzucić kolejnym złośliwym tekstem.

- Jak ta nauczycielka z tego sławnego pornola - zaśmiał się głupkowato, gdyż jego chęć podrażnienia się z tobą była niewyobrażalnie wielka. 

- Jesteś idiotą - prychnęłaś, kręcąc głową z dezaprobatą. - Poza tym ona nie nosiła takich okularów, więc nie zabłysłeś. 

- Bardzo ciekawe skąd to wiesz [y/n], hm? 

- Już się tak nie interesuj Wilby.

- Wilby? Ah tak? Teraz to się doigrałaś - oznajmił, po czym przystąpił do bezlitosnej tortury, jaką było łaskotanie. 

Próbowałaś się wyrwać, jednak przewaga wzrostu i siły jaką miał chłopak szybko zadecydowała o twojej przegranej. Pozostało ci tylko krzyczeć i się szamotać. 

- Ciszej, bo pomyślą jeszcze, że cię gwałcę czy coś - powiedział, nie przestając jednak cię męczyć łaskotkami. 

Postanowiłaś zebrać w sobie resztkę siły i zaskoczyć chłopaka atakiem, jakim było uderzenie z główki. Nie patrzyłaś jednak gdzie uderzasz, przez co chłopak oberwał prosto w nos. 

- Matko Will! Tak bardzo przepraszam! - wysapałaś, widząc jak szatyn się za niego łapie. - To było zamierzone, ale nie aż tak!

- Spoko, doigrałem się - uspokoił mnie.

- Bardzo boli?

- Trochę - zaśmiał się cierpko. - Ale wiem co możesz zrobić żeby przestało. 

- Co takiego? 

W odpowiedzi dostałaś jedynie szelmowski i dość dwuznaczny uśmiech. Przewróciłaś oczami, po czym złapałaś chłopaka za fraki i pociągnęłaś w dół. Już chciałaś złożyć pocałunek na jego zaczerwienionym od uderzenia nosie, jednak ten w ostatnim momencie uniósł głowę, przez co twoje usta znalazły się na jego. Uśmiechnął się, zapewne myśląc, że cię przechytrzył, jednak ty zrobiłaś coś czego zapewne w ogóle się nie spodziewał - pogłębiłaś pocałunek. 

Wtem rozległo się kilkukrotne puknięcie w drzwi oznaczające koniec czasu. Odsunęłaś się od Willa, który wyglądał na nieźle zaskoczonego oraz zdezorientowanego. Nie mogąc powstrzymać śmiechu podeszłaś do drzwi. 

- Idziesz? - spytałaś rozbawiona jego postawą, łapiąc już za klamkę od drzwi garderoby. 

Ten jedynie pokiwał głową, po czym do ciebie podszedł. Razem wyszliście z szafy, spotykając się ze wzrokiem wszystkich zebranych na imprezie. 

- Po wyglądzie Wilbura wnioskuję, że to chyba jednak on tak krzyczał - powiedział Ranboo, odprowadzając Soota wzrokiem na jego miejsce. 

Ty zaśmiałaś się jedynie, podchodząc do Toma, który patrzył na ciebie bliżej nieokreślonym wzrokiem. Zamieszałaś kilkukrotnie w misce, po czym wyciągnęłaś z niej niedbale zgiętą karteczkę. Otworzyłaś ją i przeczytałaś na głos...

7 minut w niebie z Dream SMP✓Where stories live. Discover now