Rozdział 9

4.4K 72 362
                                    

Blaise obudził się gwałtownie w środku nocy. Otworzył oczy i kiedy zobaczył, że Draco nie leży obok niego, szybko wstał z łóżka. Młody Malfoy od dzieciństwa bał się ciemności, a po tym, jak w wieku dziesięciu lat jego ojciec go zgwałcił, w sypialni blondyna zawsze paliły się świece albo migotała lampa. I teraz, przy lekko zielonkawym oświetleniu, Zabini zobaczył pustą sypialnię i jaskrawy pas światła pod drzwiami łazienki. Narzucił jedwabny, zielony szlafrok i ruszył w jej kierunku.

Malfoy siedział na marmurowej podłodze, oparty plecami o ścianę. Obok niego stała w połowie pusta butelka Ognistej, po podłodze poniewierała się różdżka. Na nadgarstku jego lewej ręki, poniżej szczerzącej się czaszki, widniało głębokie nacięcie, z którego w takt uderzeń serca wypływała krew i skapywała na podłogę. Twarz Draco była blada jak marmurowa maska, oczy miał zamknięte, ale długie, jasne rzęsy lekko drżały, a na policzku błyszczała wilgotna od łez ścieżka.

- Idiota! - krzyknął Zabini, padając obok blondyna na kolana.

- Blaise, odwal się - cicho powiedział Draco, nie otwierając oczu.

- Zacząłeś rozpaczać za Potterem i zdecydowałeś się pięknie zdechnąć? - Blaise złapał ręcznik i zaczął odrywać od niego długi pas tkaniny.

- A dlaczego nie? - zapytał Draco, nadal nie otwierając oczu .

- Dlaczego nie pobiegłeś utopić się w jeziorze, Potter już przetarł tam drogę, nie zabłądziłbyś. - Mocno zaciskając kawałek ręcznika na nadgarstku Draco, ironicznie zapytał Zabini.

- Arystokraci otwierają sobie żyły - powiedział Malfoy, spojrzał na bruneta, wziął prawą ręką butelkę i zaczął pić.

- A o matce pomyślałeś? - zripostował Blaise, wyrwał Ognistą z rąk przyjaciela i sam się napił.

- Wszystko jedno, i tak zdechniemy - odwracając się w bok i leniwie patrząc na skręcone razem dwa posrebrzane węże wijące się na zielonym marmurze, odpowiedział Malfoy. - Nie dam rady usunąć Dumbledore'a, przeklęty naszyjnik nie trafił do niego przez tą głupią, gryfońską krowę. Pojęcia nie mam, jak naprawić przejście w szafie, wyrok na ojcu zostanie niedługo wykonany. Potter do końca swoich dni nie wybaczy mi tego, co z nim dzisiaj zrobiliśmy i nienawidzę siebie za to, że go kocham. Mam już tego wszystkiego dość, Blaise, i bardzo chce mi się zdechnąć. Myślę, że to najlepsze rozwiązanie.

- Widzisz, Draco, jak tobie szkodzi obcowanie z Potterem? Udziela ci się jego głupota - powiedział Blaise, podnosząc się z podłogi i zabierając różdżkę Malfoya.

- A ty dokąd? - zapytał Draco.

- Po profesora Snape'a. Nie znam uzdrawiających zaklęć, a nie chcę, żebyś się wykrwawił.

- Oddaj moją różdżkę, Blaise!

- Żebyś otworzył sobie żyły także na prawym nadgarstku? - chrząknął brunet. - Nic z tego. I niech ci nie przyjdzie na myśl utopić się w wannie. Topielec brzydko wygląda w trumnie: spuchnięty, siny, nieestetyczny. - I Zabini wyszedł z apartamentów Malfoya.

Severus Snape, w towarzystwie chłopaka, wszedł szybkim krokiem do łazienki Draco. Zastał go siedzącego na podłodze, z przewiązanym nadgarstkiem. Na białej tkaninie widać już było dużą, krwawą plamę. Obok poniewierała się pusta teraz butelka.

- O, Severus - powiedział Draco, patrząc na swojego opiekuna pijanym wzrokiem. - Przyszedłeś na imprezę? U nas jest wesoło. Napij się, w barku jest jeszcze tego sporo.

- Draco, co ty wyczyniasz? - zapytał Snape, klękając obok Malfoya.

- Wszystko w porządku, profesorze, Zabini to diabelski panikarz.

Ślizgońska dziwka-DrarryМесто, где живут истории. Откройте их для себя