Rozdział 8

4.2K 69 450
                                    

W połowie października miało miejsce pierwsze w semestrze wyjście do Hogsmeade, co bardzo Harry'ego zdziwiło. Patrząc na wzmocnioną ochronę szkoły, myślał, że wycieczki zostaną wstrzymane. A tak mógł razem z innymi na trochę wyrwać się z zamku. Jednak spacer do wioski nie okazał się zbyt przyjemny, wiał zimny, ostry wiatr i padał deszcz ze śniegiem. Harry musiał owinąć szalikiem nos i policzki, ale reszta twarzy zmokła mu i zdrętwiała. Drogą do Hogsmeade szło wielu uczniów, osłaniających się przed silnym wiatrem. Potter już któryś raz pomyślał, że chyba lepiej byłby spędzić ten czas w ciepłym Pokoju Wspólnym, a kiedy wreszcie dotarli na miejsce i zobaczyli zabity deskami „Sklep Zonka", doszedł do wniosku, że ta wyprawa od samego początku skazana była na niepowodzenie. Ron machnął otuloną w rękawiczkę ręką w stronę otwartego baru „Pod Trzema Miotłami", gdzie weszli razem z Hermioną.

- Na głowę Merlina - trzęsąc się powiedział Ron, jak tylko znaleźli się w ciepłym, przesyconego aromatycznymi zapachami pomieszczenia i zajęli nieduży stolik.

Hermiona podeszła do baru i zamówiła kremowe piwo. Niedaleko nich siedziała para czarodziejów, którzy patrzyli na Harry'ego z wielkim zainteresowaniem, a w odległym kącie przy kominku zajmował miejsce palący papierosa Zabini. To Potterowi od razu popsuło humor i zapragnął jak najszybciej wyjść z baru. Ślizgon rzucał na niego krzywe spojrzenia. Gryfona bardzo to denerwowało i nawet zakrztusił się swoim piwem. Ron nie odrywał wzroku od baru i próbował spotkać się wzrokiem z kuszącą i pociągającą barmanką Rosmertą, do której miał zawsze słabość. Harry skończył pić, podniósł się zza stołu i powiedział:

- Czy możemy już zakończyć tą wyprawę i wracać do szkoły?

Hermiona i Ron kiwnęli głowami. To nie była miła podróż a pogoda pogarszała się z każdą minutą. Ponownie ubrali płaszcze, ciasno zacisnęli szaliki, wciągnęli rękawiczki i poszli za Katie Bell i jej przyjaciółmi, którzy również wyszli z pubu na główną ulicę Hogsmeade. Myśli Harry'ego krążyły wokół Ginny, kiedy z trudem poruszali się w stronę Hogwartu, brodząc w na pół zamarzniętym śniegu. Nie spotkali siostry Rona w wiosce, niewątpliwie dlatego, czego Harry był pewien, ponieważ siedziała razem z Deanem w Herbaciarni Madam Puddifoot, miejscu spotkań szczęśliwych par. Patrząc groźnie, pochylił głowę przed wirującym deszczem ze śniegiem i z trudem poruszał się dalej. To było na krótką chwilę przed tym, zanim Harry uświadomił sobie, że niesione przez powietrze głosy Katie Bell i jej przyjaciół stały się ostrzejsze i głośniejsze. Harry popatrzył w ich stronę. Dwie dziewczyny tłumaczyły coś Katie, która wymachiwała ręką.

- Nic nie mogę zrobić dla ciebie, Leanne! - Harry usłyszał słowa Katie.

Śnieg na okularach rozmazywał Harry'emu widoczność. Tylko dzięki temu, że trzymał rękę w rękawiczce nad oczami, mógł zobaczyć, że Leanne chwyciła mocno paczkę, którą Katie trzymała w rękach. Dziewczyna pociągnęła ją jednak z powrotem do siebie i paczka spadła na ziemię. W tym momencie Katie uniosła się w powietrze z rozpostartymi szeroko rękami. W jej pozie było coś niewłaściwego, coś niesamowitego... Włosy chłostał dziki wiatr, oczy miała zamknięte, a jej twarz była całkowicie pozbawiona wyrazu. Harry, Ron, Hermiona i Leanne stali i patrzyli osłupiali. W tym momencie, sześć stóp ponad ziemią, Katie wydała z siebie okropny wrzask. Jej oczy otwarły się. To, co czuła, musiało sprawiać jej straszną udrękę, ponieważ  krzyczała i krzyczała. Leanne również krzyknęła i chwyciła Katie za kostki, aby ściągnąć ją na ziemię. Harry, Ron i Hermiona także rzucili się do pomocy. Chłopcy spróbowali ją złapać, jednak Katie wiła się i kręciła tak bardzo, że mogli ją ledwie trzymać za nogi. Kiedy zdołali ściągnąć ją na ziemię, nadal wiła się i wrzeszczała, najwidoczniej niezdolna, by móc rozpoznać któregoś z nich. Harry rozejrzał się szybko dookoła. Wydawało się, że są zupełnie sami.

Ślizgońska dziwka-DrarryWhere stories live. Discover now