DxD19

110 10 24
                                    

Otworzyłem keysa od telefonu i wyjąłem zawiniątko. To była żyletka owinięta zdjęciem moim i Karola.
Odwinąłem zdjęcie i Spojrzałem na nie. Dużo wspomnień przeleciało przez moją głowę.
Przyłożyłem żyletkę do lewej ręki i pociągnołem od nadgarstka aż do ramienia. Trochę krwi polecialo ale to nie ważne. Zawinąłem ją z powrotem i schowałem ją zpowrotem do keysa. Trochę to durne

...

Popatrzyłem na moją zakrwawioną rękę. Jest mi chyba poprostu przykro że jest tak jak jest. Że mam takie relacje z ludźmi i że tak się toczy moje życie. Chciałbym to jakoś zmienić. Ale nie potrafię.

Wstałem z pieńka i podszedłem do juziora. Było całkiem spore. W oddali widziałem małe światełka jakiegoś miasteczka. Piękny widok.

Coś dotknęło mojej nogi!

-ajjj! - wystraszyłem się
Na co pies spojrzał na mnie. I zamerdał ogonkiem.

-co ty tu robisz? - zapytałem się psa. Nie wiem czy ja wariuje czy uderzyłem się w głowę. A może to coś innego. - czemu jesteś całkiem sam? - było mi go trochę żal, sam tutaj, miał brązową kręconą sierść odziwo wyglądał na zadbanego.

On tylko przekręcił łbem. I usiadł.

Patrzyłem na niego.On na mnie.

Postanowiłem już wracać do chłopaków. Przeszedłem kilka kroków i Spojrzałem na psa czy nie idzie. Pies wstał i zaczął iść w przeciwną stronę. Spojrzał się na mnie jagby w gescie porzegnania, I poszedł.

-no ok- ten pies zachowywał się trochę jak człowiek. Nie ważne.

Szedłem już 15 minut. W duchu strasznie żałowałem że nie wziąłem niczego prucz telefonu. Czułem jak krew zasycha na bluzie. Tego się już nie dopierze.

Szedłem tak wzdłuż brzegu. W oddali światła. Przyjemny ból. I... I tyle.
Uśmiechnąłem się do siebie.
Zapaliłem kolejnego papierosa.

Pov. Karol w tym samym czasie.

-no nieźle stary- zwrócił się maciek do Ernesta patrząc na zegarek.
Minęło już jakieś godzina i pięćdziesiąt minut odkąd hubert poszedł na papierosa.

-no co to nie moja wina o co wam wszystkim chodzi - odpowiedział niezadowolony tritsus

-tak, nie twoja wina. Wcale nie ty zacząłeś. Jak również nie ty wpadłeś na pomysł żeby sprawdzić czy doknes pali. Nie. TO WCALE NIE TY! - oznajmił mu sheo.

-Chłopaki to nie powód żeby się kłócić - próbowałem uspokoić sytuację.

-tak mów, tak karol. - powiedział tritsus idąc do swojego jedno osobowego namiotu.- jeszcze przed wejściem krzykną- Współczuję ci Maciek że musisz spać z palaczem. - podkreślił ostatnie słowo.

-może pójdzmy go poszukać- zapytałem Się pozostałych którzy nadal siedzieli przy ognisku.

-nie może lepiej nie. Chłopak musi trochę pobyć sam. - odpowiedział roxmb, ale słyszałem że nie do końca w to już wierzył.

Skip time 20 minut

-ja już idę spać. Kiedy doknes wruci spróbuj go nie wkurzyć. - oznajmił ostatni który dotrwał do tego momętu. Czyli Michał, bo maciek poszedł spać jakieś 12 minut temu.

-okej- powiedziałem trochę zawiedziony że będę musiał siedzieć sam. Oczywiście PÓJŚCIE SPAĆ NIE WCHODZIŁO W GRĘ.
Próbowałem nie przysypiać.
Dla odmiany zacząłem wspominać sobie stare czasy z przed 3 miesięcy. Kiedy to jeszcze byłem z Hubim.
Pamiętam jak on się słotko rumienił. Jak było cudownie. Jak przyjechał w sylwestra idealnie na czas. Jak mówiliśmy sobie słotkie słówka. Albo sprzed 5 lat. Kiedy to był jeszcze niepełnoletni i go podrywałem.

Uśmiechnąłem się marzycielsko. I zamknąłem oczy. Moja dłoń.. STOP!! KOŃEC.
Otworzyłem oczy. Nie mogłem tego zrobić. Nagle zobaczyłem ruch w oddali. Powoli w moją stronę zmierzał Hubert we własne osobie.
Był uśmiechnięty? Chyba. Tak on się delikatnie uśmiechał. Na mój widok trochę mu się twarz skrzywiła. Ale nadal miał lekkiego banana na twarzy. Podszedł.

-wszystko dobrze? - zapytałem się go.

-tak, a dlaczego nie? - odpowiedział

-emm nie no wsumie nie wie-Spojrzałem się na swoje buty. Chwila chwila! Spojrzałem się na rękę Doknesa. Czy mi się tylko wydaje czy.. Czy jemu leci krew po palcu. [Hubert miał długie rękawy. I tylko palce mu wystawały]. Poczułem wielki ból głowy. Ehh... Nie chyba tylko mi się wydaje. Spojrzałem na zegarek.

-wiesz że nie było cie.. 2 godziny i 40 minut. - powiedziałem z wytrzeszczonymi oczami

-chyba trochę straciłem poczucie czasu. - oznajmił i podszedł do namiotu. Do którego był przydzielony. Czyli tam gdzie spał sheo. - dobra noc- szepnął i wszedł do środka.

-emm dobranoc - powiedziałem nie pewnie i również poszedłem do swojego namiotu.

...

~Pewna Miłość Która Przetrwa Wszystko~DxdWhere stories live. Discover now